Owe trzy dni do balu, o
których mówiła Mardi, upłynęły Sasuke spokojnie i bez żadnych większych
ekscesów czy niespodziewanych zwrotów akcji. Może wiązało się to z tym, że do
tego czasu chłopak młodej Hatake już nie spotkał. Podejrzewał, że wciąż łaziła
na pola treningowe czy do różnych knajp, ale jak na razie musieli się mijać. A
ona musiała sobie znaleźć nowego nawigatora.
Nie lubił niestabilności w
swoim życiu, a ona zdecydowanie ją wprowadzała. Zanim przybyła, nie musiał
podchodzić jakichś szpiegów, którzy ją śledzą lub uczyć nowych technik, bo tak
sobie księżniczka zażyczyła. Nie, znowu powróciło jego normalne, spokojne, rutynowe
życie – śniadanie, trening, zakupy, czasem książka, trening, obiad, trening,
kolacja, co jakiś czas wpadała misja…
Jednakże po kilku takich
spokojnych, niehatakowych dniach przypomniał sobie, że na samym początku,
zdawać by się tak dawno temu, że ledwo co sięgał pamięcią, coś jej obiecał.
Wprawdzie nie było to nic bardzo zobowiązującego, ale miał w zwyczaju
dotrzymywać obietnic, a więc i teraz nie zamierzał odstąpić od reguły. Jak
najszybciej umówił się na wspólny trening z Kakashim.
Białowłosemu, cóż…
niespecjalnie przypadła mu do gustu wizja spotkania z Sasuke, jednakże nie
chciał dać chłopakowi satysfakcji z tego, że odmówi. Miał niemal stuprocentową
pewność, że arogancki, bezczelny Uchiha zapewne bardzo chętnie się z nim
podzieli swoimi miłymi, uprzejmymi, mało zgryźliwymi spostrzeżeniami. Jakoś tak
on nie bardzo chciał je teraz usłyszeć. Serio, jakieś głupie, aroganckie uwagi
na temat jego relacji z córką wypowiedziane przez zuchwałego dupka nie były
czymś, na co miałby teraz ochotę. Mimo to, nie odmówił. Nie chciał okazać po
sobie, że jej przybycie w jakikolwiek sposób daje mu się we znaki lub że w
ogóle o niej myśli. Jednak prawda była taka, że myślał bardzo często.
Coraz częściej przywoływał
w myślach jej młodą, nieco znudzoną twarz z pogardliwym uśmiechem wymalowanym
na ustach. Uśmiechem przeznaczonym dla niego. Nie miał pojęcia dlaczego tak go
nosiło na jego widok, ale zawsze miał wtedy problemy z zachowaniem opanowania.
Ona z kolei dobrze wiedziała, jak na niego działa ten kpiarski, pełen arogancji
uśmiech i dlatego w jego towarzystwie przybierała go jak najczęściej. Po prostu
wiedział, że robiła to specjalnie. Zawsze robiła to specjalnie. Jeszcze
sposób, w jaki się odzywała… Przypuszczał, że gdyby tak samo szczeknął do
niego młody Uchiha, zbyłby to wzruszeniem ramion, ewentualnie westchnięciem.
Ale ona…
To było tak, jakby swoim
zachowaniem włączała jakiś magiczny przycisk w jego mózgu, uaktywniając tym
samym jego gniew i rozdrażnienie, zazwyczaj szczelnie chowane pod maską
wyluzowania i relaksu. A było już tak pięknie – on, Konoha, boskie książki
Jiraiyi, jakieś misje. Spokojny świat, bez żadnych gwałtownych emocji i
dodatkowego stresu. Zdążył już niemal zapomnieć o wiecznie zielonej, urokliwej
Ardenii, z którą wiązało się tak wiele wspomnień, również tych bolesnych. No i
wtedy pojawia się ta smarkula, niszcząc jego spokojny świat i ponownie
wprowadzając w niego zamęt!
Ale wciąż pozostawała jego
córką. Arogancką, wredną, wyszczekaną gówniarą, ale jednak córką. Starał się
przekonywać, że wcale nie chce z nią zawrzeć rozejmu, wcale nie chce mieć z nią
nic do czynienia, jednak… nie wychodziło mu to najlepiej. Z trudem to przed
sobą przyznawał, ale podświadomie, gdzieś na skraju umysłu, samej krawędzi…
chciał, naprawdę chciał, żeby było inaczej.
Jedyną osobą, która może
być wściekła i obrażona, jesteś ty, przekonywał się wtedy chłodno. Wiedział, że
nie był niewiniątkiem, ale to przez nią jest tak, jak teraz jest. To jej wina,
nie jego. To ona wtedy odeszła. Jednakże nawet te myśli i przekonywania się nie
były w stanie zagłuszyć złośliwego głosiku w jego głowie, który wciąż zadawał
wytrwale pytanie: kto kogo zostawił?
Miał cichą nadzieję, że
trening z Sasuke, który na pewno będzie wyczerpujący i niepobłażliwy oderwie
go na chwilę od przemyśleń na temat młodej Hatake. Zrozumiał, jak bardzo się
mylił, gdy jedynym skutkiem było jego podbite oko. Wprawiło to chłopaka w małe
zdziwienie, ale przede wszystkim dobry humor. Nie pamiętał już, kiedy ostatni
raz udało mu się uderzyć byłego nauczyciela i samemu przy tym nie oberwać.
-Coś nie w formie jesteś,
Kakashi – zakpił, rzucając mu rozbawione spojrzenie. Puścił w jego stronę
jakiegoś Kaatona, przed którym shinobi tym razem się uchylił, sam atakując. –
Czyżby coś cię gryzło? Chciałbyś się wypłakać?
-Twoja troska jest
wzruszająca, Sasuke – odparł z pozoru spokojnie i cynicznie, jednak w środku
poczuł ukłucie rozdrażnienia.
Dziś docinki Uchihy
działały mu wyjątkowo na nerwy. Nie tak miało być. Miał się oderwać od
przemyśleń na temat tej smarkuli, a nie umierać z chęci zabicia młodego Uchihy.
Gdy wspomniany nie doczekał się dalszej części wypowiedzi, kontynuował rozmowę,
wciąż uśmiechając się wrednie.
-Tak pytam. Bo wiesz,
martwię się trochę – Nawet kretyn dosłyszałby wibracje w głosie Uchihy
spowodowane ledwo powstrzymywanym śmiechem. – Dużo ci się ostatnio zwaliło na
głowę: przyjazd twojej córki, ten cały śmieszny bal… No i te różne, nowe
postanowienia sojuszu… przekraczalność granic i w ogóle…
-Jaka znowu
przekraczalność granic? – Kakashi zmarszczył brwi i cisnął w chłopaka Chidori,
przed którym ten zgrabnie się uchylił. Na ustach Uchihy wykwitł triumfalny,
złośliwy uśmiech. Białowłosy poczuł przemożną chęć starcia mu go z twarzy. Nie,
Kakashi, powiedział do siebie w myślach. Tsunade nie byłaby zadowolona, gdybyś
zabił jednego z najlepszych shinobi w kraju. Może kiedyś, samotna misja,
biedny Sasuke przypadkiem
pośliźnie się i skądś spadnie…?
-Och, no tak, zapomniałem,
że ty nic nie wiesz – odparł niewinnie Sasuke, wzruszając ramionami. Uwielbiał
denerwować Hatake. Zarówno go jak i jego córkę. – Przykro mi, stary, nie mogę
ci powiedzieć.
-Stary? – Nawet z tej
odległości Sasuke dostrzegł, że szarowłosy uniósł jedną brew, a jego z pozoru
beztroski głos brzmiał groźnie. – Czyżbyś zapominał, Sasuke, z kim rozmawiasz?
-Hmm, no nie wiem… -
Uchiha udał, że się zastanawia. – Z kimś, kto nie ma pojęcia o podstawowych
postanowieniach sojuszu? Wiesz, to nawet trochę smutne… to twoja córka, a
jednak to mi wszystko mów…
-Sasuke.
Chłopak sam nie wiedział
czemu, ale na dźwięk jego głosu, zamilkł i zatrzymał się w miejscu. Ton jego
nauczyciela był taki… poważny, surowy. Niewyluzowany. Założył ręce na piersi i
przyjrzał się niechętnie swojemu przeciwnikowi.
-Nanda? – warknął.
-Chodź tu.
To nieco zdziwiło
chłopaka, ale był zbyt ciekawy, co też ma mu do powiedzenia mężczyzna, więc
nie oponował i bez szemrania podszedł do niego. Kakashi wziął głęboki oddech,
jakby przygotowywał się do długiej rozmowy. Czarnowłosy wywrócił oczami, ale
cierpliwie czekał.
-Sasuke – zaczął wreszcie
Jonin. – dobrze ci radzę, zostaw moją córkę w spokoju.
Uniósł brew. Wow. Nie tego
się spodziewał.
-No nie wierzę. Tatuś
zaczął się interesować swoim dzieckiem? – zakpił, starając się ukryć zaskoczenie.
Oczywiście, zero szacunku.
-Nie, raczej swoim byłym
uczniem – odparł mu oschle Hatake. – Posłuchaj mnie uważnie. Nie wiesz, do
czego ona jest zdolna. Ani w jakie sprawy jest zamieszana, a przynajmniej
podejrzewam. To Szeptaczka.
Lepiej wycofaj się z tego i odsuń się od niej, dopóki możesz.
-Tak jak zrobiłeś to ty? –
spytał go chamsko Uchiha.
Kakashiego wbiło w ziemię.
Gdyby nie miał maski, chłopak ujrzałby rozdziawione usta. No tak, Hatake
powinien się tego po nim spodziewać. Rodzina Uchiha nigdy nie była zbyt
delikatna. I, ej, chwila, co ona mu nagadała?
-To nie… ja wcale… nie o
to w tym wszystkim… Zresztą, nieważne – zirytował się starszy shinobi i
natychmiast nakazał sobie spokój. Westchnął przeciągle, usilnie ignorując
zadowolony uśmieszek chłopaka. – Nie twój interes, Uchiha. Jako jeden z grona
twoich nielicznych przyjaciół – zignorował prychnięcie młodego ninja. – Ostrzegam
cię przed nią. Możesz narobić sobie z nią dużo kłopotów. Nie zawaha się ciebie
w nie wciągnąć.
-Słowa prawdziwego,
kochającego ojca – skwitował bezlitośnie Sasuke.
Wypowiedź Jonina w jakiś
sposób go poruszyła. Tak mówić o własnym dziecku? Cóż, Kakashi mógł być
irytujący, wkurzający, przesadnie wyluzowany, beztroski i idiotyczny, ale nie
spodziewał się po nim takiej niemalże… bezduszności. Nie tak widział dotąd
swojego nauczyciela. To by częściowo wyjaśniało stosunek Mardi do niego.
Rozsądzić, kto był bardziej winny ich teraźniejszej, niezbyt przyjaznej relacji
- niemal niemożliwe do wykonania.
Stop. Co cię to obchodzi?
Nie wtrącaj się, nakazał sobie.
-To, że jest moją córką, nie
sprawia, że nie jest Szeptaczką –
odpowiedział mu po krótkiej chwili milczenia. Sasuke wyraźnie dosłyszał w jego
słowach pogardę. Jednak nie mógł już stwierdzić, czy odrazę czuje do określenia
„Szeptaczka” czy „córka”.
-Nie chcę się wtrącać w te
wasze urocze kontakty, ale… - zaczął, jednak Kakashi szybko mu przerwał
chłodno:
-Więc tego nie rób. Po
prostu weź sobie do serca to, co powiedziałem. Oczywiście, jeżeli takie masz.
Wiesz co? Nie chce mi się już z tobą trenować...
I po prostu zniknął w
kłębach dymu. Sasuke otworzył ze zdziwienia usta. Nie to, żeby zaimponowało mu
rozpłynięcie się mężczyzny. Po prostu dotąd nie wierzył, że ktokolwiek ma
czelność zrobić coś takiego. Już wiedział, po kim Mardi odziedziczyła swój
tupet.
Jak się szybko okazało,
nie tylko Kakashi próbował ostrzec go przed dziewczyną. Dzień później, gdy
wracał z treningu do domu jedną z bardziej zaludnionych dróg, poczuł, jak ktoś
go trąca w bok. Warknął ze złością na tego kogoś, aby uważał na nogi i zapewne
poszedłby obojętnie dalej, gdyby owa osoba nie zapytała kobiecym, namiętnym
głosem:
-Sasuke Uchiha?
Zatrzymał się i zmierzył
przechodnia uważnym spojrzeniem spod przymrużonych powiek.
Stała przed nim
czarnoskóra kobieta o równie ciemnych, kruczoczarnych włosach, których długości
nie mógł ocenić, ponieważ zasłaniał je narzucony kaptur. Ubrana była w białą
bluzkę o rozszerzających się w dół rękawach i niezwykle głębokim dekolcie,
niemal nic nie zasłaniającym. Dół odzieży stanowiła czarna spódnica z
elementami szkarłatu z wysokim stanem. Sięgała zaledwie połowy uda i wyraźnie
podkreślała jej zgrabną sylwetkę. Na to narzuciła długi, sięgający ziemi
płaszcz, co niezbyt współgrało z resztą stroju.
Nie mogła mieć więcej niż
trzydzieści lat. Dodatkowo jego uwagę zwróciły niezwykle intensywne, jadeitowe
tęczówki. I wielobarwna papuga na jej ramieniu o takim samym kolorze oczu.
Nigdy nie widział papugi o zielonym kolorze oczu.
-Zależy, kto pyta –
odwarknął, a jego zmysły się wyostrzyły. Dla większego efektu aktywował też
Sharingana. Murzynka w ogóle nie wydawała się tym przejmować. – Poza tym, że
Szeptaczka – dodał.
Przez krótki moment
wyglądała na zaskoczoną, lecz po chwili zaśmiała się delikatnie.
-Rzeczywiście, nie
kłamali, kiedy mówili, że jesteś sprytny i cóż, niezwykle przystojny – odparła
cichym, przepełnionym egzotyczną zmysłowością głosem.
-Niby kto mówił?
-Ci… - stwierdziła,
wzdychając leniwie i wciąż mierząc go niby zalotnym, ale wciąż ostrożnym
spojrzeniem. – …I tamci. Poza tym, że jestem Szeptaczką, jestem też twoim
przyjacielem. I chciałam ostrzec cię przed inną Szeptaczką, z którą chyba masz
całkiem niezły kontakt.
Uniósł lekko brew.
-Umiem wyliczyć moich
przyjaciół na palcach jednej dłoni i ty na pewno się do nich nie zaliczasz –
odparł sucho. – Na razie.
Odwrócił się z zamiarem
odejścia, ale zatrzymał go jej lekko rozbawiony, śpiewny głos:
-Jesteś pewny? Właśnie
omija cię prawdopodobnie jedyna szansa na dowiedzenie się czegokolwiek o twojej
nowej dziewczynie. A możesz dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy, które
niekoniecznie ci się spodobają. A ty tak po prostu z tego rezygnujesz…
Cóż, Mardi z pewnością stanowiła
jedną z niewielu osób płci przeciwnej, które spędziły w towarzystwie Sasuke
tak dużo czasu, ale nazywanie jej jego dziewczyną było dużą przesadą. Mimo to
nie dał się sprowokować. Ruszył dalej, rzucając na odchodne:
-Spostrzegawczość godna
podziwu.
-Z twoim chamstwem też
nie koloryzowali – zaśmiała się drwiąco. Zaczynał zastanawiać się, czy
irytujący sposób bycia ma tylko ona i Hatake, czy to cecha wszystkich Szeptaczy.
– Gdybyś wiedział o niej takie rzeczy co ja… z pewnością nie chciałbyś z nią
się dłużej zadawać. Nie daj się prosić, słodki Sasuke, zgódź się. To zajmie
tylko pięć minut. Jak nie będziesz chciał tego słuchać, to po prostu
odejdziesz.
Spojrzał w jej stronę
chłodno i dostrzegł jakiś błysk w jej oczach. Wpatrywała się w niego oczekującym
i namiętnym wzrokiem. Może chciała go do siebie przekonać, jednak na niego
nigdy nie działały takie sztuczki. Zapadła chwilowa cisza. Właściwie, czemu nie
miałby się dowiedzieć czegoś ciekawego o córce Kakashiego? Skoro nawet on,
własny ojciec, go przed nią przestrzegał, to może faktycznie wypadałoby się nią
bardziej zainteresować.
-Zgoda – warknął w końcu
niechętnie, wciąż mierząc ją groźnym, bystrym spojrzeniem. – Mów.
-Nie tu – rozejrzała się
niepewnie i ostrożnie po okolicy. Jakby bała się, że ktoś ich obserwuje. – Tu
nie jest bezpiecznie. Tam jest idealne miejsce.
Wskazała głową jakąś
obskurną knajpę. Uchiha przez chwilę się wahał. No bo co niebezpiecznego jest
w rozmowie na temat jakiejś tam smarkuli (podświadomie wciąż myślał o niej
troszkę jak o dzieciaku, przypominając sobie ich różnicę wieku)? W końcu jednak
ruszył w jej stronę, cały czas w pełnej gotowości bojowej. Zajęli jakiś stolik
w kącie, a kobieta zrzuciła kaptur z głowy.
-Więc, zacznijmy od…
-Tego, kim jesteś –
przerwał jej stanowczo Sasuke. Uchyliła lekko usta, które po chwili rozciągnęła
w uwodzicielskim uśmiechu.
-Ależ ty konkretny –
zamruczała. – Rilla Sedile, Szeptaczka Drugiej Rady. Przyjemność po mojej
stronie.
Oczywiście, Sasuke nic nie
mówiły słowa Druga Rada ani jej nazwisko, ale nie dał po sobie tego okazać.
Skinął jedynie lekko głową.
-Jesteś kimś w rodzaju…
przyjaciółki Mardi? – zapytał cicho, na co ona wybuchła melodyjnym śmiechem.
-Wśród Szeptaczy nie ma
czegoś takiego jak przyjaciele. Są jedynie „ludzie, których łączy interes”. Tam
każdy chroni i troszczy się o własny biznes. A ja i ona zdecydowanie wspólnego
interesu nie mamy. Ale zdaje się, że nie o tym chcieliśmy mówić – znowu obrzuciła
restaurację uważnym, lekko przestraszonym wzrokiem. Jakoś tak chłopakowi nie
pasował do niej strach. Przez cały czas sprawiała wrażenie niezwykle pewnej
siebie. A przynajmniej podczas rozmowy z nim.
-Wyglądasz jakbyś miała
niezłego pietra – zakpił. Na te słowa prychnęła pogardliwie i zaczęła być
bardziej wyluzowana. Znaczy, zaczęła udawać bardziej wyluzowaną, bo Uchiha nie
wierzył, żeby tak rzeczywiście było.
-Wyglądasz jakbyś miał
bardzo zawyżoną samoocenę – odparła mu wyniośle. – Nie jestem tu po to, aby
dyskutować.
-Więc po co? Bo nie
rozumiem, jaki ty masz interes w rozmowie ze mną.
-Och, to czysty akt
dobroci – odpowiedziała, trzepotając rzęsami. – Wy, Konohanianie (ja jebię,
Konohanianie, lol :D), jesteście tak strasznie, strasznie materialistyczni i
egoistyczni… Nie wierzycie w altruistów?
-Nie wśród Szeptaczy –
mruknął oschle. – Mów.
-Ty zacznij – stwierdziła
z rozbawieniem. – Od początku. Co wiesz o Mardi Hatake?
Zastanowił się. Zdał sobie
sprawę, że tak naprawdę to wiedział o niej niemal zupełnie tyle, co nic. Nie
zdradziła mu swojego zawodu, swojej pozycji ani swojej wartości dla kraju. Na
pewno wiedziała o nim o wiele więcej niż on sam o niej. Cholera! Kiedy dał się
jej tak podejść? Rany, to niemal żałosne.
-Szeptaczka – odrzekł po
chwili namysłu. – Ma respiro o imieniu Guinevere. Chyba jest kimś ważnym. Może…
zastępczyni tej całej waszej Oreli?
-Blisko – stwierdziła
spokojnie, opierając głowę na dłoniach i patrząc z zaciekawieniem na chłopaka.
– Jest pod jej mecenatem, czyli opieką. Można powiedzieć też, że pełni rolę jej
doradcy. Jedno słowo Mardi, a Oreli byłaby w stanie spalić cały kraj, jeśli
tylko Hatake odpowiednio by to uzasadniła. I, tak, podejrzewam, że po śmierci
przejęłaby posadę Najwyżej Radnej.
-I co? To jest ta cała
straszna prawda o niej? – spojrzał pogardliwie i drwiąco na murzynkę. Tracił
tutaj tylko czas. – O nie, z kim ja się zadawałem…
-Cierpliwości, słodki
Sasuke – westchnęła Rilla, rozciągając usta w drapieżnym uśmiechu. Drażnił go
epitet, jakim go określiła, ale ograniczył się jedynie do warknięcia. – Oczywiście,
że to nie jest straszna prawda o niej.
-Więc co?
Zamilkła na chwilę i znów
rozejrzała się niepewnie. Cóż, Sasuke też poczuł się odrobinę nieswojo. Nie
wiedział czemu, podejrzewał, że to kwestia zbyt wyczulonej intuicji. Albo może
to kobieta roztaczała wokół siebie aurę niepokoju i mu również się udzieliła. W
każdym razie, miał nieodparte wrażenie, że ktoś go obserwuje. Póki co,
postanowił to zignorować, jednak na wszelki wypadek pozostał czujny.
-Dziwne… - szepnęła do
siebie szatynka, ale zaraz uśmiechnęła się pewnie. Ona też to poczuła. – Wróćmy
do tematu. Wiesz coś o… Niewiadomych Procesach?
-O czym? – prychnął.
-Oho, i tutaj napotykamy
jej pierwsze przemilczenie, żeby nie powiedzieć kłamstwo – skwitowała z cichym
zadowoleniem Rilla. – Właściwie, nie dziwię się, że to pominęła. Ja na jej
miejscu też bym się tym nie chwaliła.
-Do rzeczy.
-Już, już… ależ z ciebie
ponury człowiek. Właściwie, to nawet seksowne – dodała namiętnie, ale widząc,
jak czarnowłosy się niecierpliwi, szybko przeszła do głównego tematu. –
Widzisz, jakieś półtora roku temu w Ardenii… mam nadzieję, że wiesz, co to
Ardenia?
-Masz mnie za idiotę?
-Ależ skąd, upewniam się
tylko… Sporo ci powiedziała – dodała po chwili namysłu. Uchiha przelotnie
zastanowił się, czy nie wpędził dziewczyny w kłopoty, lecz nie miał czasu
rozwodzić się nad tym dłużej. Rilla kontynuowała: – No więc w Ardenii, kiedyś,
dawno temu, miał miejsce szereg procesów sądowych. Trudno podać jakiekolwiek
konkretne fakty, bo to wszystko owiane jest tajemnicą. Niebezpiecznie jest o
tym wiedzieć. Ale wiem, że wszystkie, bez wyjątku, dotyczyły twojej
przyjaciółki. Hmm, żeby rozumieć istotę tego… problemu, musisz wiedzieć, że
Mardi wyznaje doktrynę: cel uświęca środki. Lub mówiąc bardziej dosłownie i bez
żadnych ozdobników, nie waha się dochodzić do celu po trupach. Fakt, jest
bardzo skuteczna, i, z tego co wiem, nie ma na swoim koncie żadnych porażek,
jednakże jej metody pozostawiają wiele do życzenia.
-Na przykład jakie? –
odruchowo ściszył głos i pochylił się niżej. Nie od razu kupował tą historyjkę
kobiety, chociaż to by nawet pasowało do Mardi. Miała w sobie odrobinę nieobliczalności.
Taka mała osóbka, kto by się po niej spodziewał…
-Oszustwa, intrygi,
zmienne tożsamości, szantaże… zabójstwa –
dodała, uśmiechając się pod nosem i łowiąc jego spojrzenie. – Co, nie
spodziewałeś się po niej czegoś takiego, co?
Wzruszył ramionami.
Widocznie jego zaskoczenie musiało się lekko odbić na jego twarzy, więc jak
najszybciej pozbył się z niej jakichkolwiek emocji.
-Co było dalej z tymi
procesami?
-Więc nasza kochana,
niewinna Mardi potrafiła dopuścić się tych wszystkich czynów i ani razu nie być
ukaraną. Wiele osób wiedziało, co ona robi, dużo z nich chciało zakończyć jej
uparte łamanie prawa, ale Oreli zawsze ją wybraniała i wszystko po niej
sprzątała. Więc któregoś razu pewna grupa ludzi, która ucierpiała na jej
działaniach, postanowiła wreszcie coś z tym zrobić. Do Trzeciej Rady, która
pełni u nas funkcję sądu, złożono około trzydzieści pozwów, z różnych powodów.
Poproszono też o zachowanie dyskrecji w ich sprawie i wyłączenie z nich Głównej
Radnej, jako stronniczej. Tak też zrobiono. I wtedy stały się dosyć tajemnicze
i nie do końca wyjaśnione rzeczy – pochyliła się do przodu i ściszyła głos. Jej
szmaragdowe oczy żarzyły się dziwnym, niemal niezdrowym blaskiem. – Po
pierwsze, Mardi nie została w żaden sposób ukarana. Do dziś nie wiadomo, jak
się wybroniła. Przecież była sama, bez Oreli. Po drugie, część ludzi, która ją
pozwała, sama została oskarżona i skazana na kilkanaście lat więzienia. To
było co najmniej dziwne, bo wydawało się, że nie ma się im nic do zarzucenia.
Jednakże Hatake potrafi wygrzebać wszystkie brudy… - w jej głosie Sasuke
dosłyszał pogardę. – Ale to nie koniec. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to,
że w niecały tydzień później wszystkich aresztowanych odnaleziono martwych we
własnych celach.
Zapadła na chwilę cisza.
-Jak? – zapytał wreszcie
Sasuke, marszcząc brwi. Rilla uniosła lekko brew i przeciągnęła po nim
uwodzicielskim spojrzeniem.
-Podobno popełnili
samobójstwo. Ale nikt, kto wie o tej sprawie w to nie wierzy.
-Uważasz, że to Mardi? –
spytał z powątpiewaniem. Jakoś trudno było mu w to uwierzyć. Chociaż…
-To by było do niej
podobne – wzruszyła ramionami szatynka.
-Taa… - odezwała się nagle
wielobarwna papuga, dotąd cicho siedząca na ramieniu swojej Szeptaczki. Sasuke
spojrzał na nią ze zdziwieniem i z niechęcią. Tak długo milczała (właściwie to
ani razu nie zabrała głosu), że zapomniał o jej istnieniu. – Hatake lubi się
mścić i nienawidzi, gdy ktoś jej podskakuje.
-Widzę, że świetnie się
znacie – spostrzegł chłodno Uchiha.
-Powiedzmy – odparła
enigmatycznie, wzdychając lekko. Zapatrzyła się gdzieś w ścianę ponad jego
ramieniem. Jej wzrok stał się nieco nieobecny. Chyba właśnie rozpamiętywała w
myślach jakąś chwilę. – Nie żebym była do niej wrogo nastawiona, ale życzę suce
jak najdłuższej i najbardziej bolesnej śmier…
-Och, mój Boże, Rilla, to
takie urocze! – do ich uszu dobiegł radosny krzyk. Sasuke bardzo dobrze znał
ten głos. I wcale nie zdziwił się, gdy go usłyszał.
***
Witam
moich kochanych czytelników! ^^ No więc chciałam Wam przedstawić naszą
bezczelną Mardi z nieco mhroczniejszej strony *zniża głos do mhrocznego szeptu*
Co wy na to? ;>
Rany,
tak bardzo dziękuję Wam wszystkim za te wszystkie wyświetlenia i komentarze *-*
Dochodzę, jak je widzę. Szczególnie wzruszają mnie komentarze od anonimowych
czytelników, nie wiedzieć czemu^^ Bo po prostu kiedy ktoś, nawet kto nie ma
konta, a mimo to poświęca się, aby wstukać chociaż to jedno słówko, doceniając
tym samym moją pracę, to to jest coś pięknego i mogłabym to czytać godzinami,
nawet jeśli to tylko kilka literek <3 Dziękuję Wam. Oczywiście, nie
zapominam też o stałych i zalogowanych czytelnikach, nie, nie, nie xd Wam też z
całego serca dziękuję ;*****
Gdyby
nie to, że nie przepadam za Dodą (no dobra, hejtuję ją ostro), jebłabym linka
do jej piosenki "Dzięki" czy coś ;)
A właśnie - wyrównałam tekst do lewej i jestem z siebie dumna xd
A właśnie - wyrównałam tekst do lewej i jestem z siebie dumna xd
Naszła ta wiekopomna chwila, kiedy to mój (beznadziejny) komentarz wstępuję na tego zacnego bloga :D Nawet nie wiesz jak mnie zaszczycasz publikując coraz to nowsze rozdziały :D
OdpowiedzUsuńPodoba ci się ten wstęp? Mam jakąś głupawkę, i ogarnia mną kreatywność xD Dobra w każdym razie rozdział zajebisty jak zwykle, jednak mam się czego uczepić xD Rozjebało mnie "Konohanianie" XDD to chyba się odmienia na "Konoszanie" :P Ale fajnie próbowałaś to odmienić xD Punkt za to, aby próbowałaś, narażając się na czepianie takiej Soli xD mówiłam, że cię uwielbiam? Nie? No to już wiesz xD W ogóle ta historia coraz bardziej mnie zachwyca, intryguję i wprawia w zazdrość - chyba jednak cię nienawidzę :P
No to przechodząc do rzeczy, mianowicie rozdziału, to strasznie dużo Sasuke, który znowu sobie u mnie za swoją decyzje w najnowszej mandze nagrabił, ale u ciebie go lubię ;D w każdym razie stosunek Kakashiego do Mardi jest hmm, wiedząc jaki ma do niej osobisty stosunek to miło, że tak bardzo chcę z nią ocieplić relację czy coś :) Ale no to jak się o niej wypowiada z perspektywy Uchihy faktycznie wygląda bezdusznie... coraz bardziej chcę by się pogodzili xD
To spotkanie Sasuke z murzynką, jebłam o biurko no XD Spytasz dlaczego? KTÓRY facet wie jaki kolor to "jadeitowy" ja nawet musiałam to sprawdzać na wikipedii!!! XD zresztą no straszna ta laska, molestuję Sasuke wzrokiem xD Biedny, jak trudno być Saskiem =.= xD xD
Ta opowieść o Mardi bardzo ciekawa, namieszała w głowie i to mi też, ale dalej uwielbiam te smarkule xD jeszcze jak teraz wkroczy to będzie jakiś dym ;D Niestety jest w miejscu publicznym więc jej nioe zajebie, ale Mardi to królowa ciętych ripost i tym podobnych xD
No to ja z niecierpliwością czekam na kolejną notkę, życzę weny, pozdrawiam ciepło :* :)
No nareszcie , a już miałam pisać, żebyś się pospieszyła.
OdpowiedzUsuńMam ochotę dzisiaj trochę pohejtować, ale nie mam z czym! Uwielbiam twój sposób pisania ( pewnie się powtarzam, ale co tam). Nono, Sasuke dowiedział się co nieco o Mardi, ciekawe jak teraz zareaguje? :3
"Konohanianie" mnie rozjebało. Hahaha. ;D Epickie słowo rozdziału. ;D
Ja tak samo jak Soli sprawdzałam w wikipedii jaki to kolor "jadeitowy". Nie wiedziałam nawet, że taki istnieje. O.o No w każdym razie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i popisu Mardii ( czuję, że będzie się działo).
I standardowo życze dużo weny. ;*
PS. Zapraszam na nowy rozdział. :3
Okej okej..
OdpowiedzUsuńTeraz to serrio nie wiem co powiedzieć. Zwykle po twoich rozdziałach śmieję się jak głupia i poza tym mam mega wiele rzeczy do przekazania, ale teraz.. muszę się zastanowić. Owszem było inaczej, przede wszystkim już myślałam, że Mardi nie wystąpi, ale jak zwykle nie zawiodła mnie, idealna końcówka, idealnie w jej stylu.
Nawet nie wiesz jak cholernie się ciesze, że wprowadziłaś tą mhroczną stronę Mardi. Nie spodziewałam się tego, przez co jest jeszcze bardziej zajebiste. Tak myślałam, że nazwa rozdziału nawiązywać będzie do jakiejś wypowiedzi Kakashiego, ale nie sądziłam, że w tym kontekście. Serrio on ją przed Sasuke przedstawił jako taką prawie.. nienormalną, niepoczytalną i z pewnością groźną dla otoczenia 'nie wiesz do czego jest zdolna' kurde to takie coś w stylu 'szatan się nią zainteresował' nie?
Ale kurewsko mi się to podoba, uwielbiam w ludziach taką nutkę.. obłędu.
No i ta cała.. Rilla. Nie powiem, mam ochotę wpierdolić, niech tylko jeszcze raz rzuci Sasowi to 'namiętne spojrzenie!' ;__;
Cholera.. ta cała brudna przeszłość Mardi. Jak ja lubię takie sprawy! Na pewno nie będzie nudno, o nie. Cholera jestem beznadziejna, nawet nie wiem jak mam ubrać w słowa to co teraz myślę xD No nic, no wiedz tylko, że jak zawsze w chuj mi się podoba no i tym pomysłem z Niewiadomymi Procesami powaliłaś mnie na kolana.
Chociaż Rilla Srilla mówi, że to było kiedyś, kiedyś, dawno, dawno to chyba Mardi była jeszcze w tedy gówniarą, nie?
No i tak wgl, to mam nadzieję, że Sasuke jest w twoim opowiadaniu typem człowieka, który lubi wyzwania. Wiesz, że te wszystkie ostrzeżenia jeszcze bardziej zachęcą go do Mardi, zakazany owoc, te sprawy.
Ty u mnie z komentarzem wyjątkowo na czas, a ja wyjątkowo spóźniona.. No cóż sprawdzian z historii, taka sytuacja ;__;
W każdym razie twój kom u mnie był tak cudowny, że aż na niego odpisałam pod spodem co mi się często nie zdarza xD
Całuję, ściskam, przytulam, molestuję i wgl kocham nad życie! *.*
Ten rozdział jest naprawde dobry . Gdy już skończyłam czytać jakiś twuj rozdział zawsze się śmiałam a tu no no Mardi ma ciemna stronę . Piszesz wspaniałe opowiadania , tylko tak dalej . Jestem tylko ciekawa czy Mardi i Sasuke będą razem . Weny życzę i zapraszam na bloga. Weszła nowa notka .
OdpowiedzUsuńhttp://narii--to-sasuke.blogspot.com/
Fajowy odcinek! I bardzo podoba mi sie fakt że Mardi ma swoją mroczną stronę... to sprawia że staje się taką silną, niezależną kobietą po przejściach której nalezy sie bać. Zawsze tego typu postacie lubiłam najbardziej - pozornie niewinne ale jak sie bliżej przyjrzeć doświadczone życiem, które wiedzą co to bół i cierpienie i przez to są nieco bezlitosne... Kocham Twoje opowiadanie i czekam na kolejny odcinek! <3
OdpowiedzUsuńPS: Uwielbiam w Mardi również to że ciężko ją wyprowadzić z równowagi! <3
Ojej... no cudownie :D Na pewno nasłuchałaś się już tyle dobrego, że cie nie zaskoczę, ale muszę to powiedzieć xD Piszesz genialnie! Kocham charakter Mardi... jest taki bardzo oryginalny. Jednym słowem da się ją lubić. Bardzo dobrze wykreowałaś również postaci Sasuke i Kakashiego. Mimo że te postacie występują w mandze, pokazałaś ich z zupełnie innej strony, nie zmieniając przy tym ich wizerunku. Ogólnie opowiadanie bardzo miłe i przyjemne. Życzę weny i czekam na nową notke :)
OdpowiedzUsuńOhayo :D
OdpowiedzUsuńCoś ci powiem, że średnio wyszło ci to wyrównywanie tekstu kochana XD
Nadal jest wypośrodkowany, ale wiem, że się starałaś :D
Dużo Saska hymhymhym ]:-> LUBIE TO! (lecz gdzie Itaś?)
Nie spodziewałam się, że Uchiha tak ostro porozmawia z Kakashi'm. Ten rozdział jest zdecydowanie przeciwko Mardi. Coś nie chce mi się wierzyć, że jest aż tak bardzo bezduszną suką. Nie mogę i już, lecz jestem pewna, że jest w tym ziarno prawdy. Ta notka różni się od reszty. Zwykle lałam po nogach ze śmiechu, czy coś, a tu nic śmiesznego się nie znalazło. Hmpf.
Cóż mogę powiedzieć. Przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale wczoraj wróciłam z innego świata - Białorusi - a tam nie miałam neta :/
Czekam oczywiście na nowy rozdział i mam nadzieję, że pojawi się on już niedługo ;)
Pozdrawiam :D
No jaki wypośrodkowany? Nie widzisz jak pięknie do lewej wyrównany? :D
UsuńA tak wygląda tylko dlatego, że akapity i chuj xd
A Itaś już niedługo, w następnym rozdzialiku ^^
Białoruś? Co ty tam kurwa zwiedzałaś? :D
W końcu znalazłam czas, żeby przeczytać i skomentować.
OdpowiedzUsuńO matko o.O padłam po tym rozdziale.W ogóle się nie spodziewałam, że Kakashi tak opisze swoją córkę. Jest osobą bardzo...mhroczną, przebiegłą i taka trochę suka ;ooo KOCHAM JĄ <3 XD
Hahah na prawdę! Taki trochę z niej zły charakter xD lubię takie bohaterki ;3
Sasuke wielu rzeczy się nasłuchał o koleżance. My również co mnie bardzo zszokowało, ale pewnie było to zamierzane :D Świetny rozdział. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jeden z lepszych ;)
Czekam na dalszą część. Szybko pisz, prooszę *o*
Pozdrawiam ;)
Zapraszam do składania Nowych Rozdziałów, które zostaną reklamowane na stronie głównej Spisu. Zgłoszenia na nowe Rozdziały przyjmujemy w zakładce:
OdpowiedzUsuń" Zgłoś Nowe Rozdziały"
Pozdrawiam
Eta-chan :)
swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/
Hej! Bloga znalazłam niechcący (nie chcesz wiedzieć w jakich okolicznościach) Przeczytałam tą notkę i mi się bardzo spodobał :3 dlatego mam zamiar przeczytać wszystko :D Pewnie trochę mi to zajmie.. ale.. W każdym bądź razie ogólne wrażenie na temat opowiadania napisze dopiero gdy przeczytam wszystko xD
OdpowiedzUsuńno i jak to zawsze bywa zapraszam na swojego nowo powstałego bloga
http://shiro-kyosu.blogspot.com/
Pozdrawiam i do następnego! ;3
Pozdrawiam :)
No znalazłam czas by poczytać :)
OdpowiedzUsuńOooo Kakashi opiekuńczy tatuś, po rozmowie z Sasuke wydeje sie jeszcze bardziej seksowny *.*Ale Kakashi opisał swoją córkę na taka mroczną :)
Rozwaliła mnie ta murzynka o.0 I to, że Sasuke z nią rozmawiał
Zapraszam cieplutko na Rozdział 3. :)
UsuńPozdrawiam:
Hana-chan :*
in-world-of-darkness.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział:
OdpowiedzUsuńsasuke-i-erin.blog.pl
Pozdrawiam. ;*
kiedy kolejny odcinek??? Już nie moge się doczekać! :)
OdpowiedzUsuń