środa, 22 maja 2013

14. Trzymaj się od niej z daleka


Owe trzy dni do balu, o których mówiła Mardi, upłynęły Sasuke spokojnie i bez żad­nych większych ekscesów czy niespodziewanych zwrotów akcji. Może wiązało się to z tym, że do tego czasu chłopak młodej Hatake już nie spotkał. Podejrzewał, że wciąż łaziła na pola treningowe czy do różnych knajp, ale jak na razie musieli się mijać. A ona musiała sobie znaleźć nowego nawigatora.
Nie lubił niestabilności w swoim życiu, a ona zdecydowanie ją wprowadzała. Zanim przybyła, nie musiał podchodzić jakichś szpiegów, którzy ją śledzą lub uczyć nowych tech­nik, bo tak sobie księżniczka zażyczyła. Nie, znowu powróciło jego normalne, spokojne, ru­tynowe życie – śniadanie, trening, zakupy, czasem książka, trening, obiad, trening, kolacja, co jakiś czas wpadała misja…
Jednakże po kilku takich spokojnych, niehatakowych dniach przypomniał sobie, że na samym początku, zdawać by się tak dawno temu, że ledwo co sięgał pamięcią, coś jej obiecał. Wprawdzie nie było to nic bardzo zobowiązującego, ale miał w zwyczaju dotrzymywać obietnic, a więc i teraz nie zamierzał odstąpić od reguły. Jak najszybciej umówił się na wspólny trening z Kakashim.
Białowłosemu, cóż… niespecjalnie przypadła mu do gustu wizja spotkania z Sasuke, jed­nakże nie chciał dać chłopakowi satysfakcji z tego, że odmówi. Miał niemal stuprocentową pewność, że arogancki, bezczelny Uchiha zapewne bardzo chętnie się z nim podzieli swoimi miłymi, uprzejmymi, mało zgryźliwymi spostrzeżeniami. Jakoś tak on nie bardzo chciał je teraz usłyszeć. Serio, jakieś głupie, aroganckie uwagi na temat jego relacji z córką wypowiedziane przez zuchwałego dupka nie były czymś, na co miałby teraz ochotę. Mimo to, nie odmówił. Nie chciał okazać po sobie, że jej przybycie w jakikolwiek sposób daje mu się we znaki lub że w ogóle o niej myśli. Jednak prawda była taka, że myślał bardzo często.
Coraz częściej przywoływał w myślach jej młodą, nieco znudzoną twarz z pogardli­wym uśmiechem wymalowanym na ustach. Uśmiechem przeznaczonym dla niego. Nie miał pojęcia dlaczego tak go nosiło na jego widok, ale zawsze miał wtedy problemy z zachowa­niem opanowania. Ona z kolei dobrze wiedziała, jak na niego działa ten kpiarski, pełen aro­gancji uśmiech i dlatego w jego towarzystwie przybierała go jak najczęściej. Po prostu wie­dział, że robiła to specjalnie. Zawsze robiła to specjalnie. Jeszcze sposób, w jaki się odzy­wała… Przypuszczał, że gdyby tak samo szczeknął do niego młody Uchiha, zbyłby to wzru­szeniem ramion, ewentualnie westchnięciem. Ale ona…
To było tak, jakby swoim zachowa­niem włączała jakiś magiczny przycisk w jego mózgu, uaktywniając tym samym jego gniew i rozdrażnienie, zazwyczaj szczelnie chowane pod maską wyluzowania i relaksu. A było już tak pięknie – on, Konoha, boskie książki Jiraiyi, jakieś misje. Spokojny świat, bez żadnych gwałtownych emocji i dodatkowego stresu. Zdążył już niemal zapomnieć o wiecznie zielonej, urokliwej Ardenii, z którą wiązało się tak wiele wspomnień, również tych bolesnych. No i wtedy pojawia się ta smarkula, niszcząc jego spokojny świat i ponownie wprowadzając w niego zamęt!
Ale wciąż pozostawała jego córką. Arogancką, wredną, wyszczekaną gówniarą, ale jednak córką. Starał się przekonywać, że wcale nie chce z nią zawrzeć rozejmu, wcale nie chce mieć z nią nic do czynienia, jednak… nie wychodziło mu to najlepiej. Z trudem to przed sobą przyznawał, ale podświadomie, gdzieś na skraju umysłu, samej krawędzi… chciał, na­prawdę chciał, żeby było inaczej.
Jedyną osobą, która może być wściekła i obrażona, jesteś ty, przekonywał się wtedy chłodno. Wiedział, że nie był niewiniątkiem, ale to przez nią jest tak, jak teraz jest. To jej wina, nie jego. To ona wtedy odeszła. Jednakże nawet te myśli i przekonywania się nie były w stanie zagłuszyć złośliwego głosiku w jego głowie, który wciąż zadawał wytrwale pytanie: kto kogo zostawił?
Miał cichą nadzieję, że trening z Sasuke, który na pewno będzie wyczerpujący i nie­pobłażliwy oderwie go na chwilę od przemyśleń na temat młodej Hatake. Zrozumiał, jak bardzo się mylił, gdy jedynym skut­kiem było jego podbite oko. Wprawiło to chłopaka w małe zdziwienie, ale przede wszystkim dobry humor. Nie pamiętał już, kiedy ostatni raz udało mu się uderzyć byłego na­uczyciela i samemu przy tym nie oberwać.
-Coś nie w formie jesteś, Kakashi – zakpił, rzucając mu rozbawione spojrzenie. Puścił w jego stronę jakiegoś Kaatona, przed którym shinobi tym razem się uchy­lił, sam atakując. – Czyżby coś cię gryzło? Chciałbyś się wypłakać?
-Twoja troska jest wzruszająca, Sasuke – odparł z pozoru spokojnie i cynicznie, jednak w środku poczuł ukłucie rozdrażnienia.
Dziś docinki Uchihy działały mu wyjątkowo na nerwy. Nie tak miało być. Miał się oderwać od przemyśleń na temat tej smarkuli, a nie umierać z chęci zabicia młodego Uchihy. Gdy wspomniany nie doczekał się dalszej części wypowiedzi, kontynuował rozmowę, wciąż uśmiechając się wrednie.
-Tak pytam. Bo wiesz, martwię się trochę – Nawet kretyn dosłyszałby wibracje w gło­sie Uchihy spowodowane ledwo powstrzymywanym śmiechem. – Dużo ci się ostatnio zwaliło na głowę: przyjazd twojej córki, ten cały śmieszny bal… No i te różne, nowe postanowienia sojuszu… przekraczalność granic i w ogóle…
-Jaka znowu przekraczalność granic? – Kakashi zmarszczył brwi i cisnął w chłopaka Chidori, przed którym ten zgrabnie się uchylił. Na ustach Uchihy wykwitł triumfalny, złośliwy uśmiech. Białowłosy poczuł przemożną chęć starcia mu go z twarzy. Nie, Kakashi, powie­dział do siebie w myślach. Tsunade nie byłaby zadowolona, gdybyś zabił jednego z najlep­szych shinobi w kraju. Może kiedyś, samotna misja, biedny Sasuke przypadkiem pośliźnie się i skądś spadnie…?
-Och, no tak, zapomniałem, że ty nic nie wiesz – odparł niewinnie Sasuke, wzruszając ramionami. Uwielbiał denerwować Hatake. Zarówno go jak i jego córkę. – Przykro mi, stary, nie mogę ci powiedzieć.
-Stary? – Nawet z tej odległości Sasuke dostrzegł, że szarowłosy uniósł jedną brew, a jego z pozoru beztroski głos brzmiał groźnie. – Czyżbyś zapominał, Sasuke, z kim rozma­wiasz?
-Hmm, no nie wiem… - Uchiha udał, że się zastanawia. – Z kimś, kto nie ma pojęcia o podstawowych postanowieniach sojuszu? Wiesz, to nawet trochę smutne… to twoja córka, a jednak to mi wszystko mów…
-Sasuke.
Chłopak sam nie wiedział czemu, ale na dźwięk jego głosu, zamilkł i zatrzymał się w miejscu. Ton jego nauczyciela był taki… poważny, surowy. Niewyluzowany. Założył ręce na piersi i przyjrzał się niechętnie swojemu przeciwnikowi.
-Nanda? – warknął.
-Chodź tu.
To nieco zdziwiło chłopaka, ale był zbyt ciekawy, co też ma mu do powiedzenia męż­czyzna, więc nie oponował i bez szemrania podszedł do niego. Kakashi wziął głęboki oddech, jakby przygotowywał się do długiej rozmowy. Czarnowłosy wywrócił oczami, ale cierpliwie czekał.
-Sasuke – zaczął wreszcie Jonin. – dobrze ci radzę, zostaw moją córkę w spokoju.
Uniósł brew. Wow. Nie tego się spodziewał.
-No nie wierzę. Tatuś zaczął się interesować swoim dzieckiem? – zakpił, starając się ukryć zaskocze­nie. Oczywiście, zero szacunku.
-Nie, raczej swoim byłym uczniem – odparł mu oschle Hatake. – Posłuchaj mnie uważnie. Nie wiesz, do czego ona jest zdolna. Ani w jakie sprawy jest zamieszana, a przynajmniej podejrzewam. To Szep­taczka. Lepiej wycofaj się z tego i odsuń się od niej, dopóki możesz.
-Tak jak zrobiłeś to ty? – spytał go chamsko Uchiha.
Kakashiego wbiło w ziemię. Gdyby nie miał maski, chłopak ujrzałby rozdziawione usta. No tak, Hatake powinien się tego po nim spodziewać. Rodzina Uchiha nigdy nie była zbyt delikatna. I, ej, chwila, co ona mu nagadała?
-To nie… ja wcale… nie o to w tym wszystkim… Zresztą, nieważne – zirytował się starszy shinobi i natychmiast nakazał sobie spokój. Westchnął przeciągle, usilnie ignorując zadowolony uśmieszek chłopaka. – Nie twój interes, Uchiha. Jako jeden z grona twoich nielicznych przyjaciół – zignorował prychnięcie młodego ninja. – Ostrzegam cię przed nią. Możesz narobić sobie z nią dużo kłopotów. Nie zawaha się ciebie w nie wciągnąć.
-Słowa prawdziwego, kochającego ojca – skwitował bezlitośnie Sasuke.
Wypowiedź Jonina w jakiś sposób go poruszyła. Tak mówić o własnym dziecku? Cóż, Kakashi mógł być irytujący, wkurzający, przesadnie wyluzowany, beztroski i idiotyczny, ale nie spodziewał się po nim takiej niemalże… bezduszności. Nie tak widział dotąd swojego nauczyciela. To by częściowo wyjaśniało stosunek Mardi do niego. Rozsądzić, kto był bardziej winny ich teraźniejszej, niezbyt przyjaznej relacji - niemal niemożliwe do wykonania.
Stop. Co cię to obchodzi? Nie wtrącaj się, nakazał sobie.
-To, że jest moją córką, nie sprawia, że nie jest Szeptaczką – odpowiedział mu po krót­kiej chwili milczenia. Sasuke wyraźnie dosłyszał w jego słowach pogardę. Jednak nie mógł już stwierdzić, czy odrazę czuje do określenia „Szeptaczka” czy „córka”.
-Nie chcę się wtrącać w te wasze urocze kontakty, ale… - zaczął, jednak Kakashi szybko mu przerwał chłodno:
-Więc tego nie rób. Po prostu weź sobie do serca to, co powiedziałem. Oczywiście, je­żeli takie masz. Wiesz co? Nie chce mi się już z tobą trenować...
I po prostu zniknął w kłębach dymu. Sasuke otworzył ze zdziwienia usta. Nie to, żeby zaimponowało mu rozpłynięcie się mężczyzny. Po prostu dotąd nie wierzył, że ktokolwiek ma czelność zrobić coś takiego. Już wiedział, po kim Mardi odziedziczyła swój tupet.
Jak się szybko okazało, nie tylko Kakashi próbował ostrzec go przed dziewczyną. Dzień później, gdy wracał z treningu do domu jedną z bardziej zaludnionych dróg, poczuł, jak ktoś go trąca w bok. Warknął ze złością na tego kogoś, aby uważał na nogi i zapewne poszedłby obojętnie dalej, gdyby owa osoba nie zapytała kobiecym, namiętnym głosem:
-Sasuke Uchiha?
Zatrzymał się i zmierzył przechodnia uważnym spojrzeniem spod przymrużonych po­wiek.
Stała przed nim czarnoskóra kobieta o równie ciemnych, kruczoczarnych włosach, których długości nie mógł ocenić, ponieważ zasłaniał je narzucony kaptur. Ubrana była w białą bluzkę o rozszerzających się w dół rękawach i niezwykle głębokim dekolcie, niemal nic nie zasłaniającym. Dół odzieży stanowiła czarna spódnica z elementami szkarłatu z wysokim stanem. Sięgała zaledwie połowy uda i wyraźnie podkreślała jej zgrabną sylwetkę. Na to narzuciła długi, sięgający ziemi płaszcz, co niezbyt współgrało z resztą stroju.
Nie mogła mieć więcej niż trzydzieści lat. Dodatkowo jego uwagę zwróciły niezwykle intensywne, jadeitowe tęczówki. I wielobarwna papuga na jej ramieniu o takim samym kolo­rze oczu. Nigdy nie widział papugi o zielonym kolorze oczu.
-Zależy, kto pyta – odwarknął, a jego zmysły się wyostrzyły. Dla większego efektu aktywował też Sharingana. Murzynka w ogóle nie wydawała się tym przejmować. – Poza tym, że Szeptaczka – dodał.
Przez krótki moment wyglądała na zaskoczoną, lecz po chwili zaśmiała się delikatnie.
-Rzeczywiście, nie kłamali, kiedy mówili, że jesteś sprytny i cóż, niezwykle przystojny – odparła cichym, przepełnionym egzotyczną zmysłowością głosem.
-Niby kto mówił?
-Ci… - stwierdziła, wzdychając leniwie i wciąż mierząc go niby zalotnym, ale wciąż ostrożnym spojrzeniem. – …I tamci. Poza tym, że jestem Szeptaczką, jestem też twoim przyjacielem. I chciałam ostrzec cię przed inną Szeptaczką, z którą chyba masz całkiem niezły kontakt.
Uniósł lekko brew.
-Umiem wyliczyć moich przyjaciół na palcach jednej dłoni i ty na pewno się do nich nie zaliczasz – odparł sucho. – Na razie.
Odwrócił się z zamiarem odejścia, ale zatrzymał go jej lekko rozbawiony, śpiewny głos:
-Jesteś pewny? Właśnie omija cię prawdopodobnie jedyna szansa na dowiedzenie się czegokolwiek o twojej nowej dziewczynie. A możesz dowiedzieć się bardzo ciekawych rze­czy, które niekoniecznie ci się spodobają. A ty tak po prostu z tego rezygnujesz…
Cóż, Mardi z pewnością stanowiła jedną z niewielu osób płci przeciwnej, które spę­dziły w towarzystwie Sasuke tak dużo czasu, ale nazywanie jej jego dziewczyną było dużą przesadą. Mimo to nie dał się sprowokować. Ruszył dalej, rzucając na odchodne:
-Spostrzegawczość godna podziwu.
-Z twoim chamstwem też  nie koloryzowali – zaśmiała się drwiąco. Zaczynał zastana­wiać się, czy irytujący sposób bycia ma tylko ona i Hatake, czy to cecha wszystkich Szepta­czy. – Gdybyś wiedział o niej takie rzeczy co ja… z pewnością nie chciałbyś z nią się dłużej zadawać. Nie daj się prosić, słodki Sasuke, zgódź się. To zajmie tylko pięć minut. Jak nie bę­dziesz chciał tego słuchać, to po prostu odejdziesz.
Spojrzał w jej stronę chłodno i dostrzegł jakiś błysk w jej oczach. Wpatrywała się w niego oczekującym i namiętnym wzrokiem. Może chciała go do siebie przekonać, jednak na niego nigdy nie działały takie sztuczki. Zapadła chwilowa cisza. Właściwie, czemu nie miałby się dowiedzieć czegoś ciekawego o córce Kakashiego? Skoro nawet on, własny ojciec, go przed nią przestrzegał, to może faktycznie wypadałoby się nią bardziej zainteresować.
-Zgoda – warknął w końcu niechętnie, wciąż mierząc ją groźnym, bystrym spojrze­niem. – Mów.
-Nie tu – rozejrzała się niepewnie i ostrożnie po okolicy. Jakby bała się, że ktoś ich ob­serwuje. – Tu nie jest bezpiecznie. Tam jest idealne miejsce.
Wskazała głową jakąś obskurną knajpę. Uchiha przez chwilę się wahał. No bo co nie­bezpiecznego jest w rozmowie na temat jakiejś tam smarkuli (podświadomie wciąż myślał o niej troszkę jak o dzieciaku, przypominając sobie ich różnicę wieku)? W końcu jednak ruszył w jej stronę, cały czas w pełnej gotowości bojowej. Zajęli jakiś stolik w kącie, a kobieta zrzuciła kaptur z głowy.
-Więc, zacznijmy od…
-Tego, kim jesteś – przerwał jej stanowczo Sasuke. Uchyliła lekko usta, które po chwili rozciągnęła w uwodzicielskim uśmiechu.
-Ależ ty konkretny – zamruczała. – Rilla Sedile, Szeptaczka Drugiej Rady. Przyjem­ność po mojej stronie.
Oczywiście, Sasuke nic nie mówiły słowa Druga Rada ani jej nazwisko, ale nie dał po sobie tego okazać. Skinął jedynie lekko głową.
-Jesteś kimś w rodzaju… przyjaciółki Mardi? – zapytał cicho, na co ona wybuchła melodyjnym śmiechem.
-Wśród Szeptaczy nie ma czegoś takiego jak przyjaciele. Są jedynie „ludzie, których łączy interes”. Tam każdy chroni i troszczy się o własny biznes. A ja i ona zdecydowanie wspólnego interesu nie mamy. Ale zdaje się, że nie o tym chcieliśmy mówić – znowu obrzu­ciła restaurację uważnym, lekko przestraszonym wzrokiem. Jakoś tak chłopakowi nie pasował do niej strach. Przez cały czas sprawiała wrażenie niezwykle pewnej siebie. A przynajmniej podczas rozmowy z nim.
-Wyglądasz jakbyś miała niezłego pietra – zakpił. Na te słowa prychnęła pogardliwie i zaczęła być bardziej wyluzowana. Znaczy, zaczęła udawać bardziej wyluzowaną, bo Uchiha nie wierzył, żeby tak rzeczywiście było.
-Wyglądasz jakbyś miał bardzo zawyżoną samoocenę – odparła mu wyniośle. – Nie je­stem tu po to, aby dyskutować.
-Więc po co? Bo nie rozumiem, jaki ty masz interes w rozmowie ze mną.
-Och, to czysty akt dobroci – odpowiedziała, trzepotając rzęsami. – Wy, Konohanianie (ja jebię, Konohanianie, lol :D), jesteście tak strasznie, strasznie materialistyczni i egoistyczni… Nie wierzycie w altruistów?
-Nie wśród Szeptaczy – mruknął oschle. – Mów.
-Ty zacznij – stwierdziła z rozbawieniem. – Od początku. Co wiesz o Mardi Hatake?
Zastanowił się. Zdał sobie sprawę, że tak naprawdę to wiedział o niej niemal zupełnie tyle, co nic. Nie zdradziła mu swojego zawodu, swojej pozycji ani swojej wartości dla kraju. Na pewno wiedziała o nim o wiele więcej niż on sam o niej. Cholera! Kiedy dał się jej tak podejść? Rany, to niemal żałosne.
-Szeptaczka – odrzekł po chwili namysłu. – Ma respiro o imieniu Guinevere. Chyba jest kimś ważnym. Może… zastępczyni tej całej waszej Oreli?
-Blisko – stwierdziła spokojnie, opierając głowę na dłoniach i patrząc z zaciekawie­niem na chłopaka. – Jest pod jej mecenatem, czyli opieką. Można powiedzieć też, że pełni rolę jej doradcy. Jedno słowo Mardi, a Oreli byłaby w stanie spalić cały kraj, jeśli tylko Hatake odpowiednio by to uzasadniła. I, tak, podejrzewam, że po śmierci przejęłaby posadę Najwyżej Radnej.
-I co? To jest ta cała straszna prawda o niej? – spojrzał pogardliwie i drwiąco na mu­rzynkę. Tracił tutaj tylko czas. – O nie, z kim ja się zadawałem…
-Cierpliwości, słodki Sasuke – westchnęła Rilla, rozciągając usta w drapieżnym uśmie­chu. Drażnił go epitet, jakim go określiła, ale ograniczył się jedynie do warknięcia. – Oczywi­ście, że to nie jest straszna prawda o niej.
-Więc co?
Zamilkła na chwilę i znów rozejrzała się niepewnie. Cóż, Sasuke też poczuł się odro­binę nieswojo. Nie wiedział czemu, podejrzewał, że to kwestia zbyt wyczulonej intuicji. Albo może to kobieta roztaczała wokół siebie aurę niepokoju i mu również się udzieliła. W każdym razie, miał nieodparte wrażenie, że ktoś go obserwuje. Póki co, postanowił to zignorować, jednak na wszelki wypadek pozostał czujny.
-Dziwne… - szepnęła do siebie szatynka, ale zaraz uśmiechnęła się pewnie. Ona też to poczuła. – Wróćmy do tematu. Wiesz coś o… Niewiadomych Procesach?
-O czym? – prychnął.
-Oho, i tutaj napotykamy jej pierwsze przemilczenie, żeby nie powiedzieć kłamstwo – skwitowała z cichym zadowoleniem Rilla. – Właściwie, nie dziwię się, że to pominęła. Ja na jej miejscu też bym się tym nie chwaliła.
-Do rzeczy.
-Już, już… ależ z ciebie ponury człowiek. Właściwie, to nawet seksowne – dodała na­miętnie, ale widząc, jak czarnowłosy się niecierpliwi, szybko przeszła do głównego tematu. – Widzisz, jakieś półtora roku temu w Ardenii… mam nadzieję, że wiesz, co to Ardenia?
-Masz mnie za idiotę?
-Ależ skąd, upewniam się tylko… Sporo ci powiedziała – dodała po chwili namysłu. Uchiha przelotnie zastanowił się, czy nie wpędził dziewczyny w kłopoty, lecz nie miał czasu rozwodzić się nad tym dłużej. Rilla kontynuowała: – No więc w Ardenii, kiedyś, dawno temu, miał miejsce szereg procesów sądowych. Trudno podać jakiekolwiek konkretne fakty, bo to wszystko owiane jest tajemnicą. Niebezpiecznie jest o tym wiedzieć. Ale wiem, że wszystkie, bez wyjątku, dotyczyły twojej przyjaciółki. Hmm, żeby rozumieć istotę tego… problemu, musisz wiedzieć, że Mardi wyznaje doktrynę: cel uświęca środki. Lub mówiąc bardziej dosłownie i bez żadnych ozdobników, nie waha się dochodzić do celu po trupach. Fakt, jest bardzo skuteczna, i, z tego co wiem, nie ma na swoim koncie żadnych porażek, jednakże jej metody pozostawiają wiele do życzenia.
-Na przykład jakie? – odruchowo ściszył głos i pochylił się niżej. Nie od razu kupował tą historyjkę kobiety, chociaż to by nawet pasowało do Mardi. Miała w sobie odrobinę nie­obliczalności. Taka mała osóbka, kto by się po niej spodziewał…
-Oszustwa, intrygi, zmienne tożsamości, szantaże… zabójstwa – dodała, uśmiechając się pod nosem i łowiąc jego spojrzenie. – Co, nie spodziewałeś się po niej czegoś takiego, co?
Wzruszył ramionami. Widocznie jego zaskoczenie musiało się lekko odbić na jego twarzy, więc jak najszybciej pozbył się z niej jakichkolwiek emocji.
-Co było dalej z tymi procesami?
-Więc nasza kochana, niewinna Mardi potrafiła dopuścić się tych wszystkich czynów i ani razu nie być ukaraną. Wiele osób wiedziało, co ona robi, dużo z nich chciało zakończyć jej uparte łamanie prawa, ale Oreli zawsze ją wybraniała i wszystko po niej sprzątała. Więc któregoś razu pewna grupa ludzi, która ucierpiała na jej działaniach, postanowiła wreszcie coś z tym zrobić. Do Trzeciej Rady, która pełni u nas funkcję sądu, zło­żono około trzydzieści pozwów, z różnych powodów. Poproszono też o zachowanie dyskrecji w ich sprawie i wyłączenie z nich Głównej Radnej, jako stronniczej. Tak też zrobiono. I wtedy stały się dosyć tajemnicze i nie do końca wyjaśnione rzeczy – pochyliła się do przodu i ściszyła głos. Jej szmaragdowe oczy żarzyły się dziwnym, niemal niezdrowym blaskiem. – Po pierwsze, Mardi nie została w żaden sposób ukarana. Do dziś nie wiadomo, jak się wybroniła. Przecież była sama, bez Oreli. Po drugie, część ludzi, która ją pozwała, sama została oskar­żona i skazana na kilkanaście lat więzienia. To było co najmniej dziwne, bo wydawało się, że nie ma się im nic do zarzucenia. Jednakże Hatake potrafi wygrzebać wszystkie brudy… - w jej głosie Sasuke dosłyszał pogardę. – Ale to nie koniec. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że w niecały tydzień później wszystkich aresztowanych odnaleziono martwych we własnych celach.
Zapadła na chwilę cisza.
-Jak? – zapytał wreszcie Sasuke, marszcząc brwi. Rilla uniosła lekko brew i przecią­gnęła po nim uwodzicielskim spojrzeniem.
-Podobno popełnili samobójstwo. Ale nikt, kto wie o tej sprawie w to nie wierzy.
-Uważasz, że to Mardi? – spytał z powątpiewaniem. Jakoś trudno było mu w to uwie­rzyć. Chociaż…
-To by było do niej podobne – wzruszyła ramionami szatynka.
-Taa… - odezwała się nagle wielobarwna papuga, dotąd cicho siedząca na ramieniu swojej Szeptaczki. Sasuke spojrzał na nią ze zdziwieniem i z niechęcią. Tak długo milczała (właściwie to ani razu nie zabrała głosu), że zapomniał o jej istnieniu. – Hatake lubi się mścić i nienawidzi, gdy ktoś jej podskakuje.
-Widzę, że świetnie się znacie – spostrzegł chłodno Uchiha.
-Powiedzmy – odparła enigmatycznie, wzdychając lekko. Zapatrzyła się gdzieś w ścianę ponad jego ramieniem. Jej wzrok stał się nieco nieobecny. Chyba właśnie rozpamiętywała w myślach jakąś chwilę. – Nie żebym była do niej wrogo nastawiona, ale życzę suce jak najdłuższej i najbardziej bolesnej śmier…
-Och, mój Boże, Rilla, to takie urocze! – do ich uszu dobiegł radosny krzyk. Sasuke bardzo dobrze znał ten głos. I wcale nie zdziwił się, gdy go usłyszał.
***
Witam moich kochanych czytelników! ^^ No więc chciałam Wam przedstawić naszą bezczelną Mardi z nieco mhroczniejszej strony *zniża głos do mhrocznego szeptu* Co wy na to? ;>

Rany, tak bardzo dziękuję Wam wszystkim za te wszystkie wyświetlenia i komentarze *-* Dochodzę, jak je widzę. Szczególnie wzruszają mnie komentarze od anonimowych czytelników, nie wiedzieć czemu^^ Bo po prostu kiedy ktoś, nawet kto nie ma konta, a mimo to poświęca się, aby wstukać chociaż to jedno słówko, doceniając tym samym moją pracę, to to jest coś pięknego i mogłabym to czytać godzinami, nawet jeśli to tylko kilka literek <3 Dziękuję Wam. Oczywiście, nie zapominam też o stałych i zalogowanych czytelnikach, nie, nie, nie xd Wam też z całego serca dziękuję ;*****
Gdyby nie to, że nie przepadam za Dodą (no dobra, hejtuję ją ostro), jebłabym linka do jej piosenki "Dzięki" czy coś ;)
A właśnie - wyrównałam tekst do lewej i jestem z siebie dumna xd 

15 komentarzy:

  1. Naszła ta wiekopomna chwila, kiedy to mój (beznadziejny) komentarz wstępuję na tego zacnego bloga :D Nawet nie wiesz jak mnie zaszczycasz publikując coraz to nowsze rozdziały :D
    Podoba ci się ten wstęp? Mam jakąś głupawkę, i ogarnia mną kreatywność xD Dobra w każdym razie rozdział zajebisty jak zwykle, jednak mam się czego uczepić xD Rozjebało mnie "Konohanianie" XDD to chyba się odmienia na "Konoszanie" :P Ale fajnie próbowałaś to odmienić xD Punkt za to, aby próbowałaś, narażając się na czepianie takiej Soli xD mówiłam, że cię uwielbiam? Nie? No to już wiesz xD W ogóle ta historia coraz bardziej mnie zachwyca, intryguję i wprawia w zazdrość - chyba jednak cię nienawidzę :P
    No to przechodząc do rzeczy, mianowicie rozdziału, to strasznie dużo Sasuke, który znowu sobie u mnie za swoją decyzje w najnowszej mandze nagrabił, ale u ciebie go lubię ;D w każdym razie stosunek Kakashiego do Mardi jest hmm, wiedząc jaki ma do niej osobisty stosunek to miło, że tak bardzo chcę z nią ocieplić relację czy coś :) Ale no to jak się o niej wypowiada z perspektywy Uchihy faktycznie wygląda bezdusznie... coraz bardziej chcę by się pogodzili xD
    To spotkanie Sasuke z murzynką, jebłam o biurko no XD Spytasz dlaczego? KTÓRY facet wie jaki kolor to "jadeitowy" ja nawet musiałam to sprawdzać na wikipedii!!! XD zresztą no straszna ta laska, molestuję Sasuke wzrokiem xD Biedny, jak trudno być Saskiem =.= xD xD
    Ta opowieść o Mardi bardzo ciekawa, namieszała w głowie i to mi też, ale dalej uwielbiam te smarkule xD jeszcze jak teraz wkroczy to będzie jakiś dym ;D Niestety jest w miejscu publicznym więc jej nioe zajebie, ale Mardi to królowa ciętych ripost i tym podobnych xD
    No to ja z niecierpliwością czekam na kolejną notkę, życzę weny, pozdrawiam ciepło :* :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie , a już miałam pisać, żebyś się pospieszyła.
    Mam ochotę dzisiaj trochę pohejtować, ale nie mam z czym! Uwielbiam twój sposób pisania ( pewnie się powtarzam, ale co tam). Nono, Sasuke dowiedział się co nieco o Mardi, ciekawe jak teraz zareaguje? :3
    "Konohanianie" mnie rozjebało. Hahaha. ;D Epickie słowo rozdziału. ;D
    Ja tak samo jak Soli sprawdzałam w wikipedii jaki to kolor "jadeitowy". Nie wiedziałam nawet, że taki istnieje. O.o No w każdym razie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i popisu Mardii ( czuję, że będzie się działo).
    I standardowo życze dużo weny. ;*
    PS. Zapraszam na nowy rozdział. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej okej..
    Teraz to serrio nie wiem co powiedzieć. Zwykle po twoich rozdziałach śmieję się jak głupia i poza tym mam mega wiele rzeczy do przekazania, ale teraz.. muszę się zastanowić. Owszem było inaczej, przede wszystkim już myślałam, że Mardi nie wystąpi, ale jak zwykle nie zawiodła mnie, idealna końcówka, idealnie w jej stylu.
    Nawet nie wiesz jak cholernie się ciesze, że wprowadziłaś tą mhroczną stronę Mardi. Nie spodziewałam się tego, przez co jest jeszcze bardziej zajebiste. Tak myślałam, że nazwa rozdziału nawiązywać będzie do jakiejś wypowiedzi Kakashiego, ale nie sądziłam, że w tym kontekście. Serrio on ją przed Sasuke przedstawił jako taką prawie.. nienormalną, niepoczytalną i z pewnością groźną dla otoczenia 'nie wiesz do czego jest zdolna' kurde to takie coś w stylu 'szatan się nią zainteresował' nie?
    Ale kurewsko mi się to podoba, uwielbiam w ludziach taką nutkę.. obłędu.
    No i ta cała.. Rilla. Nie powiem, mam ochotę wpierdolić, niech tylko jeszcze raz rzuci Sasowi to 'namiętne spojrzenie!' ;__;
    Cholera.. ta cała brudna przeszłość Mardi. Jak ja lubię takie sprawy! Na pewno nie będzie nudno, o nie. Cholera jestem beznadziejna, nawet nie wiem jak mam ubrać w słowa to co teraz myślę xD No nic, no wiedz tylko, że jak zawsze w chuj mi się podoba no i tym pomysłem z Niewiadomymi Procesami powaliłaś mnie na kolana.
    Chociaż Rilla Srilla mówi, że to było kiedyś, kiedyś, dawno, dawno to chyba Mardi była jeszcze w tedy gówniarą, nie?
    No i tak wgl, to mam nadzieję, że Sasuke jest w twoim opowiadaniu typem człowieka, który lubi wyzwania. Wiesz, że te wszystkie ostrzeżenia jeszcze bardziej zachęcą go do Mardi, zakazany owoc, te sprawy.
    Ty u mnie z komentarzem wyjątkowo na czas, a ja wyjątkowo spóźniona.. No cóż sprawdzian z historii, taka sytuacja ;__;
    W każdym razie twój kom u mnie był tak cudowny, że aż na niego odpisałam pod spodem co mi się często nie zdarza xD

    Całuję, ściskam, przytulam, molestuję i wgl kocham nad życie! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest naprawde dobry . Gdy już skończyłam czytać jakiś twuj rozdział zawsze się śmiałam a tu no no Mardi ma ciemna stronę . Piszesz wspaniałe opowiadania , tylko tak dalej . Jestem tylko ciekawa czy Mardi i Sasuke będą razem . Weny życzę i zapraszam na bloga. Weszła nowa notka .
    http://narii--to-sasuke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajowy odcinek! I bardzo podoba mi sie fakt że Mardi ma swoją mroczną stronę... to sprawia że staje się taką silną, niezależną kobietą po przejściach której nalezy sie bać. Zawsze tego typu postacie lubiłam najbardziej - pozornie niewinne ale jak sie bliżej przyjrzeć doświadczone życiem, które wiedzą co to bół i cierpienie i przez to są nieco bezlitosne... Kocham Twoje opowiadanie i czekam na kolejny odcinek! <3

    PS: Uwielbiam w Mardi również to że ciężko ją wyprowadzić z równowagi! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej... no cudownie :D Na pewno nasłuchałaś się już tyle dobrego, że cie nie zaskoczę, ale muszę to powiedzieć xD Piszesz genialnie! Kocham charakter Mardi... jest taki bardzo oryginalny. Jednym słowem da się ją lubić. Bardzo dobrze wykreowałaś również postaci Sasuke i Kakashiego. Mimo że te postacie występują w mandze, pokazałaś ich z zupełnie innej strony, nie zmieniając przy tym ich wizerunku. Ogólnie opowiadanie bardzo miłe i przyjemne. Życzę weny i czekam na nową notke :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohayo :D
    Coś ci powiem, że średnio wyszło ci to wyrównywanie tekstu kochana XD
    Nadal jest wypośrodkowany, ale wiem, że się starałaś :D
    Dużo Saska hymhymhym ]:-> LUBIE TO! (lecz gdzie Itaś?)
    Nie spodziewałam się, że Uchiha tak ostro porozmawia z Kakashi'm. Ten rozdział jest zdecydowanie przeciwko Mardi. Coś nie chce mi się wierzyć, że jest aż tak bardzo bezduszną suką. Nie mogę i już, lecz jestem pewna, że jest w tym ziarno prawdy. Ta notka różni się od reszty. Zwykle lałam po nogach ze śmiechu, czy coś, a tu nic śmiesznego się nie znalazło. Hmpf.
    Cóż mogę powiedzieć. Przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale wczoraj wróciłam z innego świata - Białorusi - a tam nie miałam neta :/
    Czekam oczywiście na nowy rozdział i mam nadzieję, że pojawi się on już niedługo ;)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jaki wypośrodkowany? Nie widzisz jak pięknie do lewej wyrównany? :D
      A tak wygląda tylko dlatego, że akapity i chuj xd
      A Itaś już niedługo, w następnym rozdzialiku ^^
      Białoruś? Co ty tam kurwa zwiedzałaś? :D

      Usuń
  8. W końcu znalazłam czas, żeby przeczytać i skomentować.
    O matko o.O padłam po tym rozdziale.W ogóle się nie spodziewałam, że Kakashi tak opisze swoją córkę. Jest osobą bardzo...mhroczną, przebiegłą i taka trochę suka ;ooo KOCHAM JĄ <3 XD
    Hahah na prawdę! Taki trochę z niej zły charakter xD lubię takie bohaterki ;3
    Sasuke wielu rzeczy się nasłuchał o koleżance. My również co mnie bardzo zszokowało, ale pewnie było to zamierzane :D Świetny rozdział. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jeden z lepszych ;)
    Czekam na dalszą część. Szybko pisz, prooszę *o*
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do składania Nowych Rozdziałów, które zostaną reklamowane na stronie głównej Spisu. Zgłoszenia na nowe Rozdziały przyjmujemy w zakładce:
    " Zgłoś Nowe Rozdziały"

    Pozdrawiam
    Eta-chan :)

    swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Bloga znalazłam niechcący (nie chcesz wiedzieć w jakich okolicznościach) Przeczytałam tą notkę i mi się bardzo spodobał :3 dlatego mam zamiar przeczytać wszystko :D Pewnie trochę mi to zajmie.. ale.. W każdym bądź razie ogólne wrażenie na temat opowiadania napisze dopiero gdy przeczytam wszystko xD
    no i jak to zawsze bywa zapraszam na swojego nowo powstałego bloga
    http://shiro-kyosu.blogspot.com/

    Pozdrawiam i do następnego! ;3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No znalazłam czas by poczytać :)
    Oooo Kakashi opiekuńczy tatuś, po rozmowie z Sasuke wydeje sie jeszcze bardziej seksowny *.*Ale Kakashi opisał swoją córkę na taka mroczną :)
    Rozwaliła mnie ta murzynka o.0 I to, że Sasuke z nią rozmawiał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam cieplutko na Rozdział 3. :)

      Pozdrawiam:
      Hana-chan :*

      in-world-of-darkness.blogspot.com/

      Usuń
  12. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy kolejny odcinek??? Już nie moge się doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdy drobny komentarz, zarówno pozytywny jak i za krytykę. Nic bardziej nie motywuje autora do pisania. Bardzo proszę również anonimowych komentatorów o podpisywanie się :3