środa, 8 maja 2013

13. Do mnie się tak nie mówi



Ten rozdział chciałabym zadedykować Soli i przy okazji podziękować jej serdecznie za mój występ w jej opowiadaniu. Kto jeszcze nie wpadł na jej bloga, koniecznie musi to zrobić, jest genialny xd  
naruhina-lovestory.bloog.pl
Nie pożałujecie :D

Mardi zamrugała oczami i obrzuciła dziewczynę pytającym i rozbawionym spojrzeniem. Jej drwiący, spokojny wzrok leniwie lustrował Yamanakę, której bynajmniej nie było do śmiechu. Guinevere podniosła się i stanęła dumnie obok Szeptaczki, ukazując białe, ostre kły i mierząc Ino groźnym spojrzeniem. W ogóle nie wyglądała, żeby miała uszkodzoną kończynę, wręcz przeciwnie, zdawała się być pewnie gotowa do ataku. Tylko Sasuke przyuważył, że unosi przednią łapę kilka milimetrów nad ziemią. Shinobi na polu przerwali pojedynki i przystanęli, zastanawiając się, o co może chodzić. Naruto nawet niepewnie podszedł bliżej.
-Ee… co? – spytała wreszcie Mardi. W jej głosie brzmiała otwarta drwina i śmiech. Ino z furią planowała przejść parę kroków do przodu, ale gdy tylko ruszyła, kostka dała o sobie znać i blondynka jęknęła. Wzrok Hatake natychmiast przeniósł się na jej nogę. – uważaj, jeszcze bardziej ją uszkodzisz.
-Już ciebie obchodzi, czy bardziej ją uszkodzę! – warknęła Ino. Wciąż patrząc na Szeptaczkę, zrobiła ostrożny, powolny krok. Szatynka obrzuciła to leniwym spojrzeniem i również postąpiła niedbale do przodu. Wyglądała, jakby cała ta sytuacja była dla niej zaledwie wesołym akcentem dzisiejszego dnia. W ogóle nie robiła na niej wrażenia.
-Chcesz ze mną walczyć? Serio? – zaczęła szatynka, a w jej głosie pobrzmiewał śmiech. – Odwaga godna podziwu i głupota godna wyśmiania.
-Mów, kim jesteś! Bo na pewno nie jesteś tym, za kogo się podajesz!
-Oświecisz mnie, do jakich genialnych wniosków doszłaś? – spytała chłodno szatynka, unosząc lekko brwi i zakładając dłonie na piersi. Zignorowała ból w prawej dłoni.
Na twarzy Yamanaki zagościł pełen satysfakcji uśmiech. Widocznie czekała na podobne pytanie.
-Jako jedyna z nas wszystkich – tu obrzuciła wyniosłym spojrzeniem wszystkich wokół. – Postanowiłam się ruszyć i ją sprawdzić. I co? I okazuje się, że ktoś taki jak Mardi nie istnieje! Spytałam mamy, czy wie coś o tobie. Nie miała pojęcia o kim mówię, a podobno tak świetnie się znacie. Mów więc wreszcie, coś ty za jedna! Ale tym razem bez żadnych wykrętów, przewyższamy cię liczebnie.
Przez chwilę dziewczyna stała bez ruchu, przypatrując się z rozbawieniem i lekkim niedowierzaniem kunoichi. Otworzyła usta, zapewne po to, aby zaoponować i wyjaśnić sytuację, ale wtedy psotny błysk mignął w jej lazurowych tęczówkach. Jakby wpadła na jakiś wspaniały, genialny pomysł. Czarnowłosy już przeczuwał, że raczej nie przypadnie mu do gustu.
Wiedział, że to było głupie, ale z początku naprawdę miał ochotę bronić Mardi. Nie miał pojęcia czemu, może dlatego, że była córką jednego z nielicznych ludzi, do których miał szacunek. A może po prostu odniósł wrażenie, że jest na przegranej pozycji, w końcu była w pewnym sensie nowa. Jednakże sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy zrozumiał, że jest całkowicie na odwrót. To Ino miała większe kłopoty. Hatake, jak podejrzewał, bez problemu sobie z nią poradzi. Ale nie był pewien, czy chciał, aby jego blond koleżanka wylądowała w szpitalu. Czuł, że szatynka potrafi być nieobliczalna.
Szybkim ruchem chwycił ją pod łokieć i zatrzymał przed odejściem. Guinevere, widząc – i czując – to, warknęła na niego ostrzegawczo, ale ją zignorował.
-Nie rób tego – syknął tak, żeby inni nie usłyszeli. Spojrzała na niego dużymi, niewinnymi oczami. Przyłożyła sobie zamaszystym ruchem rękę do serca.
-Ależ czego? – zapytała z pełnym zdziwieniem, jednak kącik jej ust uniósł się lekko do góry.
-Nie wiem jeszcze, ale nie rób tego. Dobrze ci radzę.
Zaśmiała się cicho.
-Daj spokój, tygrysie, oboje wiemy, że też za nią nie przepadasz. Daj mi się zabawić. Jesteś mi to winny za te połamane palce. No i… - na jej ustach zaigrał psotny uśmiech. Wyrwała zwinnym ruchem rękę z jego uścisku. – Oczywiście nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Z tymi słowami odwróciła się od niego i podeszła dumnym krokiem do Ino, nim zdążył ją w jakikolwiek sposób powstrzymać. Ta cofnęła się krok do tyłu i przyjęła bojową postawę, więc Mardi szybko uniosła ręce w geście poddania. Inni będący na polu również podeszli bliżej.
-Cóż mogę powiedzieć? – wzruszyła bezradnie ramionami i przybrała minę winowajcy. Jednak wciąż na jej ustach tańczył delikatny, drwiący uśmiech. – Masz mnie, Ino. Nie sądziłam, że ktokolwiek mnie przejrzy, a jednak. Stało się.
-Ha! – krzyknęła z satysfakcją Ino. – Mów więc teraz, kim jesteś?!
-Hmm… - zastanowiła się i przygryzła wargę. Najwyraźniej nie miała pomysłu na przykrywkę. – Jestem, eee… jestem… No nie mogę ci powiedzieć.
-Jesteś szpiegiem? – spytała podejrzliwie Ino, nieświadomie dając jej podpowiedź. Twarz Mardi się rozjaśniła.
-Cholera, i znów mnie przejrzałaś! Jak ty to robisz? – wykrzyknęła z udawaną złością i podziwem. Sasuke już miał zamiar ją powstrzymać, tyle że… bawiło go to. Przywołał się szybko do porządku. Go nie powinno bawić coś takiego. Obiecał sobie, że zainterweniuje i powstrzyma ją przed dalszym pogrążaniem kunoichi. Ale dopiero za chwilę… - To prawda. Jestem szpiegiem, nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Dlatego tyle o was wiedziałam. Mamy rozkaz was obserwować, na wszelki wypadek. Bo wiesz, głównym celem jest Konoha – dodała teatralnym szeptem.
-Chcecie podbić Konohę? – spytała groźnie dziewczyna, robiąc krok naprzód. Bez problemu kupiła bajeczkę opowiedzianą przez szatynkę.
-Mardi – syknął na nią Uchiha, jednak ona go zlekceważyła, nie zaszczycając nawet spojrzeniem. Czuł się trochę jak konspirant, tak nic nie robiąc w kierunku pomocy blondynce – w końcu to Ino należała do jego wioski, a córkę Kakashiego znał zaledwie od paru dni. A mimo to pozwalał jej tak bawić się kosztem Yamanaki.
-Tak! – klasnęła w dłonie, jakby coś sobie nagle uświadomiła. – Dokładnie. Chodzi nam o podbicie Konohy. Nie umiałabym lepiej tego wyrazić.
-Nie pozwolę ci na to! – warknęła Ino. – Nie uda ci się, bo…
-Bo co? – przerwała jej kpiąco Hatake. Powoli nie tylko czarnowłosy zaczął dostrzegać, że dziewczyna świetnie się bawi. Wszyscy pozostali trenujący zaczynali rozumieć, że to czysty żart. – Powstrzymasz mnie? Niby jak?
Przyglądała się blondynce pogardliwie i drwiąco, ale mimo tego, gdzieś w głębi umysłu zmieniła subtelnie zdanie na temat młodej kunoichi. Może nie od razu zaczęła ją szanować czy czuć respekt, ale na pewno trudno byłoby jej określić ją jako rozpieszczoną, głupią nastolatkę. Dużo łatwiej przyszło jej to na pierwszym spotkaniu. Koniec końców, teraz Ino starała się bronić swojego kraju, a wręcz wymiaru, przez wrogiem, za jakiego uważała Mardi.
-Zaprowadzę cię do hokage – przerwał jej rozmyślania wrogi głos dziewczyny. – I tam się będziesz tłumaczyła.
-Och, jesteś tego pewna? – spytała Hatake, trzepocząc rzęsami i uśmiechając się uroczo do przeciwniczki. – To nie jest zbyt dobry pomysł. Na twoim miejscu bym tego nie robiła. No ale jeśli chcesz… w końcu jak oprę się tak świetnej kunoichi! – teraz słychać było już jawną drwinę w jej głosie, a szeroki, prześmiewczy uśmiech jedynie to potwierdzał.
-Kpisz sobie ze mnie?! – warknęła ze złością Ino.
-Ja? Kpić z kogokolwiek? Gdzież bym śmiała!
-Mardi – postanowił się w końcu odezwać się nieco głośniej i bardziej zdecydowanie Sasuke. Wszystkie oczy zwróciły się na niego. Przestawała mu się podobać ta sytuacja. Nie żeby żywił jakieś gorące, przyjacielskie uczucia do Yamanaki, ale była z tej samej wioski co on. Coś go wobec niej zobowiązywało. – Wystarczy już.
Dziewczyna również na niego zerknęła, posyłając mu zbolały, błagalny wzrok. Odwzajemnił się twardym, stanowczym spojrzeniem. Zdecydowanie udało mu się osiągnąć groźny wygląd, chociaż szatynkę nieco zdziwiło, że stanął w obronie blondynki. Z tego, co zdążyła wywnioskować, nie przepadał za kunoichi. Żadną.
-Och, proszę cię – wywróciła oczami i obdarzyła go spojrzeniem niewinnych oczu. – Dopiero co zaczęłam się rozkręcać, a ty już psujesz zabawę. Sam przyznasz, że jest śmiesznie. Na pewno chcesz, abym przestała?
-Tak – odparł chłodno. – Kończ to.
-Och, mój Boże – westchnęła ze smutkiem, ale, ku jego zdumieniu, najwyraźniej ją przekonał. – Niech ci będzie. Powinieneś w przyszłości zostać… właściwie to nie wiem kim, kimś, kto jest strasznie nudny. Rycerzyk się, kurwa, znalazł. Ach, właśnie – spojrzała na Ino z rozbawieniem i najzwyczajniej w świecie oznajmiła: - Żartowałam, nie jestem szpiegiem.
Patrzyła z uprzejmym zaciekawieniem, jak twarz blondynki robi się cała czerwona i pełna niedowierzania. Osoby wokół były w niemniejszym szoku. I to może nie tyle jej oświadczeniem, o ile sposobem, w jaki zagrała sobie z kunoichi. Pierwszy raz mieli okazję zobaczyć taką akcję. Tenten i Lee nawet zaczęli się dyskretnie podśmiewać.
-Kłamiesz! – wykrztusiła w końcu Ino. Jeszcze nie docierało do niej, że zaliczyła prawdopodobnie jednej z największych kompromitacji w swoim życiu.
-Kłamałam przed chwilą – odparła szatynka kpiąco. – Teraz jestem na tyle urocza, aby podzielić się z tobą prawdą. Podziękuj swojemu chłopakowi.
-Nie jestem jej chłopakiem – warknął Sasuke, patrząc lodowato w jej psotne oczy. – Nie drażnij mnie.
-Bo co? Powstrzymasz mnie? – prychnęła wyzywająco. Z pozoru wyglądało, że świetnie się bawi, ale coś w jej spojrzeniu się zmieniło. Stało się trochę bardziej pogardliwe, a na dnie źrenicy czaił się… gniew? Uchiha nigdy nie był zbyt dobry w odgadywaniu cudzych emocji, ale tym razem chyba się nie mylił.
-Wiesz, że ja akurat tak – odparł niezbyt skromnie, po czym odwrócił się niechętnie w stronę blondynki. Unikał konfrontacji z jakimikolwiek dziewczynami najbardziej jak było to możliwe, jednak czasem trzeba było zacisnąć zęby. – Mówi prawdę, nie jest żadnym szpiegiem.
-Wierzysz jej, Sasuke-kun? – zapytała z szczerym niedowierzaniem i ubolewaniem Ino. Wyglądała na zawiedzioną. – Czy naprawdę tylko ja dostrzegam, kim ona jest?! Zresztą, nieważne. Zaprowadzę ją do hokage, niezależnie czy nadal jesteście ślepi czy nie! Idziesz ze mną!
Szatynka uniosła na nią swój wzrok. Już nie był taki rozbawiony i entuzjastyczny. Prawa brew powędrowała lekko do góry. Przez chwilę milczała, jakby zastanawiając się, co powiedzieć. W końcu prychnęła.
-Nie znasz mnie – odezwała się pogardliwie. Bez wahania podeszła wolnym krokiem do kunoichi tak blisko, że niemal stykały się nosami. Nie uszło uwadze Sasuke, że Mardi była nieznacznie wyższa od blondynki. – Więc to oleję. Ale zapamiętaj sobie: do mnie się tak nie mówi. Nigdy. Ani nie używa tak głupich… - przerwała, jakby szukała odpowiedniego słowa. – Nawet trudno nazwać to atakiem. Gdyby nie fakt, że jestem niezwykle opanowaną i dobroduszną osobą, która ma dziś świetny humor, byłabyś już… no cóż, martwa, bo tam skąd pochodzę, właśnie tak się sprawy załatwia. A powracając do twojego pytania… bo dla twojego własnego dobra uznam to za pytanie – dodała oschle, a w jej głosie zaczaiła się nuta ostrzeżenia. – Nie, nie idę z tobą do hokage. Wścieknie się na nas obydwie.
Na polu zapadła cisza. Gdy Mardi sobie to uświadomiła, rozejrzała się energicznie wokół siebie i uśmiechnęła się szeroko, widząc wpatrujące się w nią twarze. Nieco dłużej zatrzymała się na przystojnej twarzy czarnowłosego, patrzącej na nią ostrzegawczo. Posłała mu jeszcze szerszy uśmiech śnieżnobiałych zębów. Jakby chciała go rozdrażnić.
-Koniec spektaklu, moi drodzy! – krzyknęła wesoło. – Można już rozejść się do domu czy gdziekolwiek chcecie. Ja tymczasem mam interes do Sak…
-Nie! – zawołała nagle Ino. Oszołomienie i lekki przestrach, jakie wywołała w niej przemowa Mardi, już minął, pozostawiając jedynie złość i determinację. Nieco krępowało ją to, że zwykłe słowa tak mocno wryły ją w ziemię i że przez tamtą chwilę nie wiedziała, co zrobić, ale teraz przelała się czara goryczy. Nienawidziła, gdy ktoś ją ignorował. – Nie ma mowy, żebym puściła cię wolno! Jeśli nie chcesz po dobroci, będzie po złości!
Błyskawicznie zaczęła składać płynnie dłonie w pieczęcie, tworząc na końcu z palców kółko wycelowane w Hatake. W przeciwieństwie do pozostałych na polu, Szeptaczka najwyraźniej nie zdawała sobie jeszcze sprawy, co zamierza zrobić Ino, bo stała prosto i swobodnie, przyglądając się z zaciekawieniem blondynce. Sasuke zdecydowanie coś nie pasowało. Mardi była trochę zbyt pewna siebie. Znaczy, zawsze była zbyt pewna siebie, ale tym razem było to coś więcej. Skoro tak świetnie zna się na ninja Konohy, powinna wiedzieć, że Yamanaka właśnie chce użyć na niej Shintenshin no Jutsu. Więc dlaczego wciąż stoi w miejscu, czekając na ruch rywalki, zamiast uciekać? Chyba że taki był jej plan…
-Ino, nie… - chciał jej kazać, żeby przestała, ale nie zdążył. Już wykrzykiwała odpowiednie słowa. Czuł, że nie wyniknie z tego nic dobrego.
- Shintenshin no Jutsu!
Nic się nie stało.
Mardi dalej stała w miejscu, a jej wyraz twarzy nie zmienił się nawet na sekundę, z kolei Ino…
Ino nie mogła nic z tego zrozumieć. Z szokiem wpatrywała się w swoje dłonie. Dłonie, należące do niej. Dlaczego się nie przeniosła? Powinna teraz być w ciele szatynki. Dlaczego nie jest teraz w głowie tej aroganckiej, wyrachowanej suki? Przecież nie mogła spudłować, widziała dokładnie, jak Mardi stoi w miejscu i nawet nie ruszyła się na krok. No i, dlaczego do cholery, wróciła z powrotem do swojego ciała? Teoretycznie, gdyby nie trafiła, powinna była być poza ciałem z jeszcze dobre dziesięć minut.
 Sasuke udało się złowić spojrzenie Hatake. Jej brew powędrowała do góry, a w oczach błysnęła drwina. Najwyraźniej świetnie się bawiła. Zmrużył oczy i posłał jej karcące, groźne spojrzenie, na co zareagowała jedynie powiększeniem drapieżnego uśmiechu. Po kilku sekundach przeniosła uprzejmy, pytający wzrok na kunoichi.
-Och, to już? – spytała.
-Ja… ja nie rozumiem… - wyjąkała ze zdziwieniem i niedowierzaniem Ino, przypatrując się bezradnie swoim dłoniom. – Dlaczego…?
-Dlaczego nie mogłaś przejąć nade mną kontroli? – podpowiedziała szatynka z politowaniem. Na widok miny blondynki dodała obojętnie: - Tak, wiem co próbowałaś zrobić. Szczerze mówiąc, to nieco rażące. Chciałaś użyć na mnie tak podstawowej techniki? – Sasuke trudno w to było uwierzyć, ale w jej głosie prócz rozbawienia naprawdę dało się słyszeć pretensję. – Ranisz mnie! Czuję się… niedoceniona. Ale wracając do głównej zagadki, już tłumaczę – nie mogłaś mnie kontrolować, bo, cóż… nawet we mnie nie celowałaś. Zabrakło ci jakichś trzech metrów.
Yamanaka aż otworzyła usta, ale nie dobył się z nich żaden dźwięk. Zrozumiała, co ma na myśli dziewczyna w momencie, w którym jej dusza dumnym, pełnym gracji krokiem podeszła do Szeptaczki i stanęła przed nią w obronnej pozycji, mierząc kunoichi pogardliwym, wyniosłym spojrzeniem.
-Musiałabym skierować to w twoją… respiro czy jak ona się nazywa, tak? – spytała cicho.
Mardi rozpromieniła się i klasnęła z zachwytem w dłonie.
-Genialnie! – zaśpiewała i rozejrzała się wokół siebie, napotykając twarze zdziwionych (a niektórych nawet rozbawionych) ninja. – Panie i panowie, chyba mamy zwycięzcę! Jednak ludzie z Konohy umieją używać rozumu. Tak, aby móc przejąć nade mną kontrolę, musiałabyś wpierw przejąć ją nad respiro. I pokonać kilka barier umysłowych, ale to już jest inna bajka… – machnęła lekceważąco dłonią.
-Wow, ekstra – zabrał głos Naruto. Na jego twarzy było widać podziw i zafascynowanie. Wpatrywał się z ciekawością roziskrzonymi oczyma w czarną kotkę. – To dlatego Ino tak szybko z powrotem wróciła do swojego ciała?
-Och nie, to już moja zasługa – odparła spokojnie Mardi. – Pomyślałam, że nie chce ci się czekać dziesięciu minut bezczynnie poza ciałem. Wiesz, taki mały prezencik ode mnie. Cieszysz się?
Ino obrzuciła ją nieprzyjaznym, nieufnym wzrokiem. Trochę jej przeszła złość na dziewczynę – w końcu umożliwiła jej szybki powrót do ciała – ale wciąż była wściekła za to, że tak ją upokorzyła, zwłaszcza na oczach przyjaciół. Ciekawość przezwyciężyła zawiść do szatynki.
-Skąd umiesz robić takie rzeczy? – warknęła w jej stronę.
-Nie muszę ci się spowiadać – odpowiedziała Hatake, a jej głos zadźwięczał szyderczo. – Lepiej to doceń. Zazwyczaj kiedy ktoś rzuca się na mnie z pięściami, to po prostu… hmm, ginie. A tą nogę lepiej szybko sobie napraw – dodała, zerkając na jej stopę. – bo do końca życia będziesz krzywo chodziła. Podobno umiecie robić takie rzeczy. Ach, no właśnie! Jak już jesteśmy przy waszych leczniczych umiejętnościach…
-Kim ty w końcu jesteś?! – przerwała jej z rozdrażnieniem Ino.
-Och, mój Boże, nienawidzę, jak mi się przerywa – Mardi wywróciła oczami i westchnęła. – Jestem Szeptaczką, nie jestem szpiegiem, i to wszystko, co musisz o mnie wiedzieć. Dziękuję za uwagę.
-Nieprawda, moja mama nie zna żadnej…
- Nie zna żadnej Mardi – weszła jej w słowo. – Ale zna Kiarę, możesz zapytać. Zmieniłam imię. Nie wierzę, Shikamaru naprawdę jeszcze nie podzielił się z wami swoim odkryciem?
Rozejrzała się pytająco po otoczeniu, napotykając tym samym spojrzenie znudzonego Sasuke. Odgarnął czarne włosy opadające na czoło i rzucił jej wzrok mówiący: kończ już tą szopkę. Wywróciła oczami i doszła do wniosku, że tak właśnie zrobi.
-Ze mną się podzielił – odezwał się nagle Neji, mierząc ją poważnym spojrzeniem białych oczu. – Wiem, kim jesteś.
-Nie wydajesz się zaskoczony.
-Już nie jestem.
-Cudownie! – klasnęła radośnie w dłonie. – Ale podziel się tym z resztą dopiero jak sobie stąd pójdę, dobrze? Nie mam ochoty na rozdawanie autografów i robienie zdjęć. A tymczasem Sakura, kotku…
Ku lekkiemu zdziwieniu Sasuke, cały ten incydent obył się bez żadnych wielkich walk i złości. Mardi po prostu puściła płazem tą wpadkę Ino, jedynie trochę ją kompromitując i to tylko i wyłącznie w znajomym gronie. Na początku myślał, że Hatake okazała dobre serce albo chciała być miła, ale potem zdał sobie sprawę, że to nie dlatego nie dokopała Ino. To po prostu nie był jej poziom.
Przez następne parę minut różowowłosa kunoichi, wciąż nieco pod wrażeniem całego zdarzenia, zajmowała się połamanymi palcami Mardi. Oczywiście nie obyło się bez opowieści Szeptaczki, jak to zagniewany, podły Uchiha z premedytacją nadepnął na łapę respiro, przygniatając ją kilka razy i śmiejąc się niczym geniusz zła. Uchiha natychmiast to prostował, co ona podsumowywała jedynie drwiącym spojrzeniem w jego stronę. Wyraźnie świetnie się bawiła jego kosztem, przez co doprowadzała go do szału.
Czy na pewno ona? Nie, jego własne zachowanie w jej pobliżu. Był zły na siebie. Dlaczego w ogóle z nią polemizował? Normalnie, w innych okolicznościach, zbyłby taką wymyśloną opowieść prychnięciem lub pogardliwym wzruszeniem ramion, ale jej psotnych wypowiedzi po prostu nie mógł pozostawić bez komentarza. Czemu? Nie miał pojęcia.
Podczas gdy Haruno leczyła dłoń szatynki, Ino usiadła obok nich i sama zajęła się swoją kostką. Cała zaczerwieniona rzucała Hatake nieprzyjazne spojrzenia. Ta sprawiała wrażenie, jakby wcale tego nie zauważała, ale jej dyskretny triumfalny uśmiech utwierdzał Sasuke w przekonaniu, że dziewczyna absolutnie zdaje sobie z tego sprawę.
Jak się jednak szybko okazało, nie na długo, bo gdy tylko obie zostały uleczone, a Sasuke poszedł trenować, Ino ze sprytnym uśmiechem przysiadła się do szatynki. Ta zaszczyciła ją tylko leniwym spojrzeniem kątem oka, ale Guinevere, dotąd milcząca, natychmiast pojawiła się obok Szeptaczki, ukazując kunoichi rząd ostrych, białych kłów. Mimo że gest wykonany był przez małe, domowe kocię, wzbudził ciarki na plecach blondynki. Starała się jednak wyglądać na pewną siebie. Jak zwykle zresztą.
-Hej, Kiara-chan? – zagadnęła ją.
-Mardi – poprawiła ją warknięciem dziewczyna, jednak po chwili uśmiechnęła się szeroko. – Co, jakieś nowe pomysły co do mojej tożsamości?
-Ależ nie! – zmieszała się nieco Ino. – Właściwie to chciałam cię przeprosić i podziękować za… „pozostawienie” mnie w ciele.
-Och, mam dziś gest – zakpiła Hatake i przymknęła oczy, najwyraźniej nieco się rozluźniając. Spodziewała się kolejnego ataku ze strony Yamanaki, ale jej obawy nieco się rozwiały. Zamilkły na chwilę, Ino bacznie obserwując trwające starcie Sasuke z pozostałymi, a Mardi siedząc oparta o korę jakiegoś drzewa, pogwizdując coś sobie pod nosem.
-Sasuke wspaniale wygląda podczas walki, prawda? – odezwała się cicho nagle blondynka. Szatynka usłyszała w jej głosie zachwyt i podziw.
Cóż, Mardi nie mogła zaprzeczyć, Uchiha świetnie się prezentował. Widać było, że sporo się nauczył podczas swojej nieobcości w Konoha. Szeptaczka musiała wyostrzyć wzrok, aby dostrzec jego postać, gdy tak lawirował z zawrotną prędkością i prawdziwą gracją wojownika wśród przeciwników. W dodatku, nie ukrywajmy, był najlepszy ze wszystkich tu obecnych, dlatego też prawdopodobnie postanowili z nim walczyć wszyscy shinobi naraz. Walka nie sprawiała mu żadnych problemów, nawet z o rok starszym Nejim czy silnym już Naruto. Z tych sparingów niczego nowego się nie uczył, jedynie „utrzymywał formę”. Prawdziwych rzeczy uczył się tylko na treningu z Itachim, ewentualnie z białowłosym Hatake.
Wciąż nie uchylając oczu, odpowiedziała leniwie:
-Niczym młody, grecki bóg.
- Niczym kto?
-Nieważne. Ujdzie.
-Ujdzie? – powtórzyła z niedowierzaniem dziewczyna. – Naprawdę nie uważasz, że jest niebiańsko przystojny, że ma tajemnicze, pociągające spojrzenie i rysy twarzy, a on sam ocieka seksem?
Mardi uchyliła powieki i przekrzywiła lekko głowę, przypatrując się oceniająco walczącemu chłopakowi. Nawet się nie zarumieniła, jak robiły to wszystkie dziewczyny w pobliżu „młodego greckiego boga”.
-Może trochę – skwitowała obojętnie, na powrót przymykając oczy. Ino wytrzeszczyła na nią oczy.
-Może trochę… - powtórzyła cicho pod nosem z niedowierzaniem.
-Jeśli poprawi ci to humor, dodam, że chętnie bym go przeleciała – oznajmiła jak gdyby nigdy nic drwiąco Mardi, obserwując jej reakcję spod półprzymkniętych powiek.
Poczuła triumf, gdy blondynka spłonęła czerwienią, a z jej ust dobył się okrzyk zdziwienia. Z pewnością, pierwszy raz miała do czynienia z tego rodzaju dowcipnymi oświadczeniami, a szatynka uwielbiała wprowadzać ludzi w taki właśnie stan zmieszania. Ludzie i ich zachowania zawsze ją intrygowały.
Kolejna wypowiedź Ino nie rozbawiła jej już jednak tak bardzo.
-Zaprosisz go na bal, co? Chociaż, i tak się pewnie nie zgodzi…
Nie okazała po sobie żadnych oznak zdziwienia, jednakże automatycznie wyostrzyły jej się wszystkie zmysły. Skąd, do cholery, Yamanaka wiedziała o balu? Czyżby wygadała się w którymś momencie? Opcjonalnie mógł to być jeszcze Sasuke, ale go raczej nie posądzałaby o plotkarstwo.
-A o którym balu teraz rozmawiamy? – zapytała uprzejmie, udając, że nie ma pojęcia, o co chodzi.
-Myślę, że dobrze wiesz, o jakim – odparła jej Ino pewnym, znaczącym głosem.
Dalsze udawanie nie miało sensu. Mardi przekręciła głowę w jej stronę i utkwiła beznamiętny wzrok w jej oczach. Długo trwała ta chwila, zdawać by się mogło, że walka pomiędzy obiema dziewczynami – jedna blondwłosa kunoichi o jasnych, błękitnych tęczówkach wyrażających pewność siebie i upór próbująca wybadać tą drugą, również o niebieskich, ton ciemniejszych i intensywniejszych oczach, patrzących z pewną drwiną i rozbawieniem w jej stronę (moje najdłuższe zdanie ever :D).
Mardi wydała z siebie lekkie westchnienie i przyjrzała się bliżej jej twarzy. Dosyć duża pewność siebie, to na pewno na niej gościło. Zapewne poparta przekonaniem, że zaskoczyła Szeptaczkę swoją wiedzą. A więc to nie Hatake się wygadała. Musiała wiedzieć od kogoś innego. Wyjścia pozostawały dwa: inny Szeptacz albo Uchiha. Tego drugiego od razu wykluczyła, nie wyglądał na bliskiego przyjaciela blondynki. Natomiast inny Szeptacz… to było bardziej prawdopodobne.
Może jej przemyślenia skończyłyby się na tym etapie, gdyby nie niepozorny ruch kunoichi w stronę lewego ucha, w którym widniał drobny, złoty kolczyk. Dla Szeptaczki był niemal tym samym, co mapa. Teraz Mardi nie miała wątpliwości, kto zaprosił Yamanakę na bal.
-Na twoim miejscu uważałabym na tego gościa – ostrzegła ją śpiewnie, wracając do swojej zrelaksowanej pozy. Biżuteria, jaką miała na sobie blondynka, należała do nikogo innego jak do Rahe, jednego z dosyć wpływowych Szeptaczy, słynącego między innymi ze swojego zamiłowania do młodych kobiet. Zawsze obsypywał je takimi drobnymi prezentami, przede wszystkim właśnie kolczykami. Skąd Ino wiedziała o balu i z kim się wybierała – łatwo już było się domyślić.
-Jakiego? – spytała zszokowana, jednocześnie lekko się czerwieniejąc.  
-Och, myślę, że dobrze wiesz jakiego – powtórzyła śpiewnie jej kwestię Mardi, a na jej usta wpłynął psotny, zadziorny uśmieszek, jednak zaraz go starła. Westchnęła. – Ech, chyba mam dziś jakiś dzień dobroci. Słuchaj, Rahe to kawał skurwysyna. Na twoim miejscu jednak bym odmówiła. Ale zrobisz, jak chcesz – dodała na końcu pogodnie, widząc, że Ino trochę się bulwersuje.
-Chyba nie trzeba ci wspominać, że o tej imprezie nie powinnaś nikomu mówić? – odezwała się nagle Guinevere, traktując blondynkę błękitem swoich wielkich, drapieżnych oczu.
-Oczywiście, że nie – skłamała Ino, udając urażoną, jednak czerwonych policzków nie zdołała ukryć przed Szeptaczką, na co ta uśmiechnęła się kpiąco.
-To świetnie. Wiesz, nie chciałabym musieć cię zabijać, gdybyś się komuś wygadała.
-Ciekawe, czy byś w ogóle dała radę – odszczekała się Yamanaka, próbując tym samym zatuszować lekki niepokój. Wiedziała, że za swoimi plecami Mardi ma jeszcze cały inny wymiar, a jeśli ten bal jest tak sekretny jak ona mówi, to może rzeczywiście od śmierci dzieliło ją niewiele. Na szczęście jeszcze nikomu nie zdążyła się pochwalić swoją obecnością na imprezie. Oczywiście, nie wiedziała, że Hatake znów sobie z niej kpi, a Ino wcale nie grozi żadna śmierć. – Zdaje się, że jesteś ode mnie młodsza.
-O całe dwa lata – przyznała dziewczyna, wzruszając ramionami. – Tym większe byłoby dla ciebie upokorzenie, co?
Ino nie odpowiedziała. Najwyraźniej postanowiła nie odzywać się przez resztę czasu spędzonego razem z szatynką, jednak Mardi przeczuwała, że przygody z Yamanaką jeszcze się nie skończyły. Mimowolnie się uśmiechnęła.
Będzie śmiesznie, przemknęło jej przez myśl.

21 komentarzy:

  1. Maaaatko ale się uśmiałam xD Wspominałam już że Mardi jest genialna? Tak z pewnością tak. Zaczyna mnie już nudzić to ciągłe wychwalanie cię.
    No ale do rzeczy, tak się szykuję mentalnie do wstania z łóżka i obrania ziemniaków na zupę, a tu wchodzę jeszcze na bloggera i! Nowy rozdział *.* Cudnie normalnie. Jeszcze taką zajebistą nutę słuchałam (polecam - Ashes Remian-Right Here) i od razu mi się humor poprawił. Biedna Ino blondynka, a myślała że zabłyśnie pokonując wroga Konohy xD no cóż z Mardi niezła suka, teraz kocham ją jeszcze bardziej *w*
    Poza tym Sasuke geniusz zła! Nadepnął biednego kociaka xD
    Nie mogę się doczekać kiedy przedstawisz kolejnych Szeptaczy, powiedziałabym, że znając ciebie będą warci uwagi, ale doszłam do wniosku, że już nie będę cię tak wychwalać.
    Poza tym Mardi całkiem groźna, z niecierpliwością wyczekuję dnia kiedy wybuchnie i będzie taka serrio zła, albo stoczy z kimś walkę na poważnie.
    No i to już 13 rozdział, a moja romantyczna dusza ciągle wyczekuję jakiejś iskierki między Mardi i Sasuke.. He? Długo karzesz mi jeszcze czekać?

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, słodka :3
      Boże, wszystkie komentarze zaczynam od hahaha -,-
      Spokoooojnie, będą, będą te iskierki, niedługo już ^^

      Usuń
  2. ten blog jak i notka są genialne myślałem , że po prostu padne ze śmiechu.
    Mam nadzieję , że wena będzie z tobą i będziemy mogli czytać twoje arcydzieła.





    Czuwam , Dorsv

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas na mój komentarz, wybacz późną porę xD Tylko o północy mam wene na iście zajebiste komentarze :D Rozdział zarąbisty, no po prostu ja kocham twojego tasiemca ;D
    No muszę ci wyznać, że nie lubię jak jest tak dużo opisów w notkach, ale u ciebie jest ten wyjątek od tego ;D Zaczytuje się w nie z takim oddaniem :D
    Dlaczego twój blog nie był jedną z moich szkolnych lektur? No wiem dlaczego, ale dlaczego? :( Przydałaby mi się wtedy piąteczka xD dobra dosyć użalania :P
    Jejku jak fajnie opisałaś tą konfrontację między Mardi i Ino ;D Ona tak fajnie z niej szydziła, masakra xD a ta głupia nieświadomi weszła w jej gierkę :P no cóż takie my jesteśmy – blondynki xD
    W każdym razie Sasuke to bawiło xD uwielbiam opis jak się przywracał do porządku, aż sobie wyobraziłam xD „Sasuke kurwa, nie śmiej się, bo będziesz miał zmarszczki jak Itachi” XDD
    Zresztą fajna była ta jego rozterka, kogo bronić? Zdecydował się na Ino i co? I co? Mardi pokazała swoją zazdrość xd nie taką jakbyśmy chcieli ale jest! xD
    No i potem to naigrywanie się z głupiutkiej Yamanaki xD No i fajnie zrobiłaś te akcje z przeniesieniem umysłu, ja tam jestem za mało kreatywna by coś takiego wymyślić – brawa dla ciebie, wstałabym, ale wole siedzieć xDD nie no, wiesz, że grawitacja u mnie działa jakoś cholernie mocno xD
    Potem jak opowiadała Sakurze połamanie palców, mówiąc, że Sasuke śmiał się niczym geniusz zła to myślałam, że padnę xD niestety sobie to wyobraziłam i zacieszam, a już prawie pierwsza xD
    No to jej stwierdzenie, że przeleciałaby Sasuke, mnie zabiło xD ja na twoich notkach zawsze ginę, w którymś momencie >.> wiesz, życie to nie jakieś GTA XDDD wracając – boskie to było, chcę to zobaczyć, więc liczę na hentai xDD nie przyjmuje odmowy xD
    Bal mnie ciekawi ;3 o tak, niech Mardi zaprosi Sasuke, chociaż oni są tacy cholernie dumni :/ Myśle, że musi tu wkroczyć Itachi :D Albo Kakashi niech zagrozi, że w przeciwnym razie on z nią pójdzie xD a wiadomo, impreza z tatusiem to obciach xD
    No to ja z niecierpliwością czekam na następną notkę, kochana :D
    Życzę weny i pozdrawiam gorąco ;* :)
    Dziękuję za dedykację, ale weź skasuj reklamę… blog jest taki zajebisty, że tylko wybrańcy mają tam wchodzić xD of kors dżołk, blog beznadziejny, nie wchodźcie :)
    Jestem twoim obserwatorem :D Nie wiem co to znaczy, ale i tak się pochwalę xD xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, Boże, mnie z kolei zabijają Twoje komentarze <3333333
      no zauważyłam, że jesteś :D Bardzo mi z tego powodu miło ^^
      Hentai? Hmmm... no może, może... zastanowię się xd

      Ah, i nie, nie skasuję reklamy :P Ona kłamie, blog jest zajebisty, wchodźcie, wchodźcie *śmiech geniusza zła*
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Hentai? Nie! Kasiu przypominam, że 15 lat to nie jest odpowiedni wiek na pisanie takich zbereźności xD

      Usuń
    3. :D:D:D
      No ale mamo... xD

      Usuń
    4. Koniec dyskusji, marsz do pokoju xD

      Usuń
    5. Jestem starsza i ja ci pozwalam pisać :P
      Wszakże lepsze to, niż fapanie z porno :P

      Usuń
  4. Shimatta!
    Wrrrrrrrrrrrr.
    Przed chwilą napisałam długo komentarz, który właśnie uległ samodestrukcji ._.
    Wybacz, że z mniejszym entuzjazmem, ale wiesz...
    Rozdział zaaajebisty :D

    "wszyscy chłopacy" - widzę, że wersja ciskania sztyletami z oczu ewoluowała :D sorry, nie mogłam się powstrzymać xD
    Za mało tu mojego męża. Za mało!
    Jestem egoistką, ale nie mogę doczekać się mojej odsłony w twoim opowiadaniu :D Pamiętaj, mam być wredna ^_^
    Zmieszałaś Yamanakę z błotem, co iście mi się podoba.
    Z jednej strony nie mogę doczekać się balu, a z drugiej ie chcę aby był, bo wtedy Mardi wyjedzie...
    Wybacz, że komentarz taki krótki, ale moja cierpliwość się własnie kończy i cudem dodaję go drugi raz, bo inaczej pewnie palnęłabym to w cholerę.
    A! I jestem jeszcze niecierpliwa i impulsywna :D
    Hmpf. Notka świetna. Jak zwykle czytałam z bananem na twarzy ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh... spoko, rozumiem, mnie też czasem nosi, jak mi się komentarz za pierwszym razem nie doda ://
      Jezu, przestańcie mi stawiać takie wyzwania, teraz się zestresuję i znów spierdolę, tym razem Twój występ :D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Aaa! Jak ja uwielbiam twój blog! ;D
    Już nie mogłam się doczekać następnego rozdziału, aż wreszcie jest! I to jest powód, żeby mieć dzisiaj dobry humor. ;3
    Uwielbiam cię. Nie wiem czy miałabym odwagę stworzyć taką postać jak Mardi, bo moim zdaniem jest dość wymagająca i z pewnością nie sprostałabym takiemu wyzwaniu.
    A co do notki to jednym słowem - zajebista. A jeśli miałabym się rozpisać to muszę przyznać, że nieźle się uśmiałam. Mardi pięknie wrobiła Ino ( nie przepadam za nią dlatego cieszę się podwójnie :d). Myślałam, że padnę jak przeczytałam fragment o tym, że Mardi przeleciałaby Sasuke. hahaha. ;D Tak jak było już powiedziane przez innych czytelników też czekam, aż zacznie się coś między tą dwójką dziać. Mam nadzieję, że jak najszybciej! ( popędzam innych, chociaż u mnie też akacja rozwija się raczej wolno. ;P Ale cóż w końcu taki tego urok, trzeba potrzymać w niepewności. :3 )
    W każdym razie życzę dużo weny i czasu na pisania aby następny rozdział pojawił się jak najszybciej, liczę, że będzie jeszcze w tym miesiącu. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ps.Nowy rozdział na : sasuke-i-erin.blog.pl
    Zapraszam. :3

    OdpowiedzUsuń
  7. [SPAM]
    "Słońce było schowane za ciemnymi chmurami. Nie było, ani za ciepło, ani za zimno. Uwielbiałam taką pogodę. Delikatny wiatr rozwiał moje włosy. Idąc tak nie zwróciłam uwagi na to, że z nieba zaczęły padać pierwsze krople deszczu. Stanęłam. Uniosłam głowę spoglądając w niebo, które było zasłonięte czarnymi chmurami. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Założyłam kaptur płaszcza na głowę i dalej szłam przed siebie. Okolica wydawała się być coraz bardziej ponura. Za każdym zbliżającym się krokiem, widziałam wielką bramę mojej rodzinnej wioski - Konoha. 16 lat minęło od kiedy tu byłam..."

    SERDECZNIE ZAPRASZAM NA :

    in-world-of-darkness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pierdziele czemu ja jeszcze nie przeczytałam tej notki? o.O Wybacz. Wstyd i wgl, ale już nadrobiłam XD Czas na moją opinię. Oczywiście jak się spodziewasz będę pisała jaka to Mardi jest zajebista, bo jest zajebista! <3
    Ino? Na prawdę? XDDD ja pierdole. Dziewczyna dobrze to ujęła mówiąc "odwaga godna podziwu i głupota godna wyśmiania.", ale w sumie druga część tego zdania lepiej opisuje Ino xD
    Hahahah rozwalało mnie to jak drwiła sobie z niej. Nawet Uchihę to bawiło xd
    Ino chciała się popisać - nie wyszło jej. JAK MI PRZYKRO XD
    Mardi świetna jest w czasie walki. (nie wiem czy mogę to nazwać walką w sumie xd raczej ciekawym przedstawieniem) Potrafi wyprowadzić drugą osobę w obłęd xd Na miejscu Ino od razu bym się schowała i nie robiła sobie przypału.
    Kobieto nie masz pojęcia jaki posiadasz talent XD jesteś na liście moich ulubionych blogerek! :D Czuj się zaszczycona xD
    No tyle z mojej strony, dawaj szybko next! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste opowiadanie! Kocham je! Kocham Mardi! Kocham ją całą i jej charakter! Doskonała postac i doskonałe opowiadanie! Masz prawdziwy talent! Jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na dalszy losy Twojej cudownej Mardi! I dodam że bardzo podoba mi sie połączenie z Sasuke! :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next :D ??

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy kolejny odcinek??? Tak baaaaaaaaaaaardzo tęsknie! :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Prosiłaś to zaglądam i przeczytałam :*
    Mardi jest bardzo fajna osobowością :) W ogóle historia jest bardzo fajna i ciekawa :D
    W tym rozdziale rozbawiło mnie najbardziej to jak Mardi wkręciła Ino xd
    Osobiście nie przepadam z ino :D I spodobało mi sie, że tak ja zmieszałaś z błotem :D
    Dodaje do linków i czekam na następny Rozdział :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdy drobny komentarz, zarówno pozytywny jak i za krytykę. Nic bardziej nie motywuje autora do pisania. Bardzo proszę również anonimowych komentatorów o podpisywanie się :3