Ten rozdział chciałabym zadedykować Soli i przy okazji podziękować jej serdecznie za mój występ w jej opowiadaniu. Kto jeszcze nie wpadł na jej bloga, koniecznie musi to zrobić, jest genialny xd
naruhina-lovestory.bloog.pl
naruhina-lovestory.bloog.pl
Nie pożałujecie :D
Mardi zamrugała oczami i obrzuciła
dziewczynę pytającym i rozbawionym spojrzeniem. Jej drwiący, spokojny wzrok
leniwie lustrował Yamanakę, której bynajmniej nie było do śmiechu. Guinevere
podniosła się i stanęła dumnie obok Szeptaczki, ukazując białe, ostre kły i
mierząc Ino groźnym spojrzeniem. W ogóle nie wyglądała, żeby miała uszkodzoną
kończynę, wręcz przeciwnie, zdawała się być pewnie gotowa do ataku. Tylko
Sasuke przyuważył, że unosi przednią łapę kilka milimetrów nad ziemią. Shinobi
na polu przerwali pojedynki i przystanęli, zastanawiając się, o co może
chodzić. Naruto nawet niepewnie podszedł bliżej.
-Ee… co? – spytała wreszcie Mardi. W jej
głosie brzmiała otwarta drwina i śmiech. Ino z furią planowała przejść parę kroków
do przodu, ale gdy tylko ruszyła, kostka dała o sobie znać i blondynka jęknęła.
Wzrok Hatake natychmiast przeniósł się na jej nogę. – uważaj, jeszcze bardziej
ją uszkodzisz.
-Już ciebie obchodzi, czy bardziej ją
uszkodzę! – warknęła Ino. Wciąż patrząc na Szeptaczkę, zrobiła ostrożny,
powolny krok. Szatynka obrzuciła to leniwym spojrzeniem i również postąpiła
niedbale do przodu. Wyglądała, jakby cała ta sytuacja była dla niej zaledwie
wesołym akcentem dzisiejszego dnia. W ogóle nie robiła na niej wrażenia.
-Chcesz ze mną walczyć? Serio? – zaczęła
szatynka, a w jej głosie pobrzmiewał śmiech. – Odwaga godna podziwu i głupota
godna wyśmiania.
-Mów, kim jesteś! Bo na pewno nie jesteś
tym, za kogo się podajesz!
-Oświecisz mnie, do jakich genialnych
wniosków doszłaś? – spytała chłodno szatynka, unosząc lekko brwi i zakładając
dłonie na piersi. Zignorowała ból w prawej dłoni.
Na twarzy Yamanaki zagościł pełen
satysfakcji uśmiech. Widocznie czekała na podobne pytanie.
-Jako jedyna z nas wszystkich – tu obrzuciła
wyniosłym spojrzeniem wszystkich wokół. – Postanowiłam się ruszyć i ją
sprawdzić. I co? I okazuje się, że ktoś taki jak Mardi nie istnieje! Spytałam
mamy, czy wie coś o tobie. Nie miała pojęcia o kim mówię, a podobno tak
świetnie się znacie. Mów więc wreszcie, coś ty za jedna! Ale tym razem bez
żadnych wykrętów, przewyższamy cię liczebnie.
Przez chwilę dziewczyna stała bez ruchu,
przypatrując się z rozbawieniem i lekkim niedowierzaniem kunoichi. Otworzyła
usta, zapewne po to, aby zaoponować i wyjaśnić sytuację, ale wtedy psotny błysk
mignął w jej lazurowych tęczówkach. Jakby wpadła na jakiś wspaniały, genialny
pomysł. Czarnowłosy już przeczuwał, że raczej nie przypadnie mu do gustu.
Wiedział, że to było głupie, ale z początku
naprawdę miał ochotę bronić Mardi. Nie miał pojęcia czemu, może dlatego, że
była córką jednego z nielicznych ludzi, do których miał szacunek. A może po
prostu odniósł wrażenie, że jest na przegranej pozycji, w końcu była w pewnym
sensie nowa. Jednakże sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy zrozumiał, że
jest całkowicie na odwrót. To Ino miała większe kłopoty. Hatake, jak
podejrzewał, bez problemu sobie z nią poradzi. Ale nie był pewien, czy chciał,
aby jego blond koleżanka wylądowała w szpitalu. Czuł, że szatynka potrafi być
nieobliczalna.
Szybkim ruchem chwycił ją pod łokieć i
zatrzymał przed odejściem. Guinevere, widząc – i czując – to, warknęła na niego
ostrzegawczo, ale ją zignorował.
-Nie rób tego – syknął tak, żeby inni nie
usłyszeli. Spojrzała na niego dużymi, niewinnymi oczami. Przyłożyła sobie
zamaszystym ruchem rękę do serca.
-Ależ czego? – zapytała z pełnym
zdziwieniem, jednak kącik jej ust uniósł się lekko do góry.
-Nie wiem jeszcze, ale nie rób tego. Dobrze
ci radzę.
Zaśmiała się cicho.
-Daj spokój, tygrysie, oboje wiemy, że też
za nią nie przepadasz. Daj mi się zabawić. Jesteś mi to winny za te połamane
palce. No i… - na jej ustach zaigrał psotny uśmiech. Wyrwała zwinnym ruchem
rękę z jego uścisku. – Oczywiście nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Z tymi słowami odwróciła się od niego i
podeszła dumnym krokiem do Ino, nim zdążył ją w jakikolwiek sposób powstrzymać.
Ta cofnęła się krok do tyłu i przyjęła bojową postawę, więc Mardi szybko
uniosła ręce w geście poddania. Inni będący na polu również podeszli bliżej.
-Cóż mogę powiedzieć? – wzruszyła bezradnie
ramionami i przybrała minę winowajcy. Jednak wciąż na jej ustach tańczył
delikatny, drwiący uśmiech. – Masz mnie, Ino. Nie sądziłam, że ktokolwiek mnie
przejrzy, a jednak. Stało się.
-Ha! – krzyknęła z satysfakcją Ino. – Mów więc
teraz, kim jesteś?!
-Hmm… - zastanowiła się i przygryzła wargę.
Najwyraźniej nie miała pomysłu na przykrywkę. – Jestem, eee… jestem… No nie
mogę ci powiedzieć.
-Jesteś szpiegiem? – spytała podejrzliwie
Ino, nieświadomie dając jej podpowiedź. Twarz Mardi się rozjaśniła.
-Cholera, i znów mnie przejrzałaś! Jak ty
to robisz? – wykrzyknęła z udawaną złością i podziwem. Sasuke już miał zamiar
ją powstrzymać, tyle że… bawiło go to. Przywołał się szybko do porządku. Go nie
powinno bawić coś takiego. Obiecał sobie, że zainterweniuje i powstrzyma ją
przed dalszym pogrążaniem kunoichi. Ale dopiero za chwilę… - To prawda. Jestem
szpiegiem, nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Dlatego tyle o was wiedziałam. Mamy
rozkaz was obserwować, na wszelki wypadek. Bo wiesz, głównym celem jest Konoha
– dodała teatralnym szeptem.
-Chcecie podbić Konohę? – spytała groźnie
dziewczyna, robiąc krok naprzód. Bez problemu kupiła bajeczkę opowiedzianą
przez szatynkę.
-Mardi – syknął na nią Uchiha, jednak ona
go zlekceważyła, nie zaszczycając nawet spojrzeniem. Czuł się trochę jak
konspirant, tak nic nie robiąc w kierunku pomocy blondynce – w końcu to Ino
należała do jego wioski, a córkę Kakashiego znał zaledwie od paru dni. A mimo
to pozwalał jej tak bawić się kosztem Yamanaki.
-Tak! – klasnęła w dłonie, jakby coś sobie
nagle uświadomiła. – Dokładnie. Chodzi nam o podbicie Konohy. Nie umiałabym
lepiej tego wyrazić.
-Nie pozwolę ci na to! – warknęła Ino. –
Nie uda ci się, bo…
-Bo co? – przerwała jej kpiąco Hatake.
Powoli nie tylko czarnowłosy zaczął dostrzegać, że dziewczyna świetnie się
bawi. Wszyscy pozostali trenujący zaczynali rozumieć, że to czysty żart. –
Powstrzymasz mnie? Niby jak?
Przyglądała się blondynce pogardliwie i
drwiąco, ale mimo tego, gdzieś w głębi umysłu zmieniła subtelnie zdanie na
temat młodej kunoichi. Może nie od razu zaczęła ją szanować czy czuć respekt,
ale na pewno trudno byłoby jej określić ją jako rozpieszczoną, głupią
nastolatkę. Dużo łatwiej przyszło jej to na pierwszym spotkaniu. Koniec końców,
teraz Ino starała się bronić swojego kraju, a wręcz wymiaru, przez wrogiem, za
jakiego uważała Mardi.
-Zaprowadzę cię do hokage – przerwał jej
rozmyślania wrogi głos dziewczyny. – I tam się będziesz tłumaczyła.
-Och, jesteś tego pewna? – spytała Hatake,
trzepocząc rzęsami i uśmiechając się uroczo do przeciwniczki. – To nie jest
zbyt dobry pomysł. Na twoim miejscu bym tego nie robiła. No ale jeśli chcesz… w
końcu jak oprę się tak świetnej kunoichi! – teraz słychać było już jawną drwinę
w jej głosie, a szeroki, prześmiewczy uśmiech jedynie to potwierdzał.
-Kpisz sobie ze mnie?! – warknęła ze
złością Ino.
-Ja? Kpić z kogokolwiek? Gdzież bym śmiała!
-Mardi – postanowił się w końcu odezwać się
nieco głośniej i bardziej zdecydowanie Sasuke. Wszystkie oczy zwróciły się na
niego. Przestawała mu się podobać ta sytuacja. Nie żeby żywił jakieś gorące,
przyjacielskie uczucia do Yamanaki, ale była z tej samej wioski co on. Coś go
wobec niej zobowiązywało. – Wystarczy już.
Dziewczyna również na niego zerknęła, posyłając
mu zbolały, błagalny wzrok. Odwzajemnił się twardym, stanowczym spojrzeniem.
Zdecydowanie udało mu się osiągnąć groźny wygląd, chociaż szatynkę nieco
zdziwiło, że stanął w obronie blondynki. Z tego, co zdążyła wywnioskować, nie
przepadał za kunoichi. Żadną.
-Och, proszę cię – wywróciła oczami i
obdarzyła go spojrzeniem niewinnych oczu. – Dopiero co zaczęłam się rozkręcać,
a ty już psujesz zabawę. Sam przyznasz, że jest śmiesznie. Na pewno chcesz,
abym przestała?
-Tak – odparł chłodno. – Kończ to.
-Och, mój Boże – westchnęła ze smutkiem,
ale, ku jego zdumieniu, najwyraźniej ją przekonał. – Niech ci będzie.
Powinieneś w przyszłości zostać… właściwie to nie wiem kim, kimś, kto jest
strasznie nudny. Rycerzyk się, kurwa, znalazł. Ach, właśnie – spojrzała na Ino
z rozbawieniem i najzwyczajniej w świecie oznajmiła: - Żartowałam, nie jestem
szpiegiem.
Patrzyła z uprzejmym zaciekawieniem, jak
twarz blondynki robi się cała czerwona i pełna niedowierzania. Osoby wokół były
w niemniejszym szoku. I to może nie tyle jej oświadczeniem, o ile sposobem, w
jaki zagrała sobie z kunoichi. Pierwszy raz mieli okazję zobaczyć taką akcję.
Tenten i Lee nawet zaczęli się dyskretnie podśmiewać.
-Kłamiesz! – wykrztusiła w końcu Ino.
Jeszcze nie docierało do niej, że zaliczyła prawdopodobnie jednej z
największych kompromitacji w swoim życiu.
-Kłamałam przed chwilą – odparła szatynka
kpiąco. – Teraz jestem na tyle urocza, aby podzielić się z tobą prawdą.
Podziękuj swojemu chłopakowi.
-Nie jestem jej chłopakiem – warknął
Sasuke, patrząc lodowato w jej psotne oczy. – Nie drażnij mnie.
-Bo co? Powstrzymasz mnie? – prychnęła
wyzywająco. Z pozoru wyglądało, że świetnie się bawi, ale coś w jej spojrzeniu
się zmieniło. Stało się trochę bardziej pogardliwe, a na dnie źrenicy czaił
się… gniew? Uchiha nigdy nie był zbyt dobry w odgadywaniu cudzych emocji, ale
tym razem chyba się nie mylił.
-Wiesz, że ja akurat tak – odparł niezbyt
skromnie, po czym odwrócił się niechętnie w stronę blondynki. Unikał
konfrontacji z jakimikolwiek dziewczynami najbardziej jak było to możliwe,
jednak czasem trzeba było zacisnąć zęby. – Mówi prawdę, nie jest żadnym
szpiegiem.
-Wierzysz jej, Sasuke-kun? – zapytała z
szczerym niedowierzaniem i ubolewaniem Ino. Wyglądała na zawiedzioną. – Czy
naprawdę tylko ja dostrzegam, kim ona jest?! Zresztą, nieważne. Zaprowadzę ją
do hokage, niezależnie czy nadal jesteście ślepi czy nie! Idziesz ze mną!
Szatynka uniosła na nią swój wzrok. Już nie
był taki rozbawiony i entuzjastyczny. Prawa brew powędrowała lekko do góry.
Przez chwilę milczała, jakby zastanawiając się, co powiedzieć. W końcu
prychnęła.
-Nie znasz mnie – odezwała się pogardliwie.
Bez wahania podeszła wolnym krokiem do kunoichi tak blisko, że niemal stykały
się nosami. Nie uszło uwadze Sasuke, że Mardi była nieznacznie wyższa od
blondynki. – Więc to oleję. Ale zapamiętaj sobie: do mnie się tak nie mówi.
Nigdy. Ani nie używa tak głupich… - przerwała, jakby szukała odpowiedniego
słowa. – Nawet trudno nazwać to atakiem. Gdyby nie fakt, że jestem niezwykle
opanowaną i dobroduszną osobą, która ma dziś świetny humor, byłabyś już… no
cóż, martwa, bo tam skąd pochodzę, właśnie tak się sprawy załatwia. A
powracając do twojego pytania… bo dla twojego własnego dobra uznam to za
pytanie – dodała oschle, a w jej głosie zaczaiła się nuta ostrzeżenia. – Nie,
nie idę z tobą do hokage. Wścieknie się na nas obydwie.
Na polu zapadła cisza. Gdy Mardi sobie to
uświadomiła, rozejrzała się energicznie wokół siebie i uśmiechnęła się szeroko,
widząc wpatrujące się w nią twarze. Nieco dłużej zatrzymała się na przystojnej
twarzy czarnowłosego, patrzącej na nią ostrzegawczo. Posłała mu jeszcze szerszy
uśmiech śnieżnobiałych zębów. Jakby chciała go rozdrażnić.
-Koniec spektaklu, moi drodzy! – krzyknęła
wesoło. – Można już rozejść się do domu czy gdziekolwiek chcecie. Ja tymczasem
mam interes do Sak…
-Nie! – zawołała nagle Ino. Oszołomienie i
lekki przestrach, jakie wywołała w niej przemowa Mardi, już minął,
pozostawiając jedynie złość i determinację. Nieco krępowało ją to, że zwykłe
słowa tak mocno wryły ją w ziemię i że przez tamtą chwilę nie wiedziała, co
zrobić, ale teraz przelała się czara goryczy. Nienawidziła, gdy ktoś ją
ignorował. – Nie ma mowy, żebym puściła cię wolno! Jeśli nie chcesz po dobroci,
będzie po złości!
Błyskawicznie zaczęła składać płynnie
dłonie w pieczęcie, tworząc na końcu z palców kółko wycelowane w Hatake. W
przeciwieństwie do pozostałych na polu, Szeptaczka najwyraźniej nie zdawała
sobie jeszcze sprawy, co zamierza zrobić Ino, bo stała prosto i swobodnie,
przyglądając się z zaciekawieniem blondynce. Sasuke zdecydowanie coś nie
pasowało. Mardi była trochę zbyt pewna siebie. Znaczy, zawsze była zbyt pewna
siebie, ale tym razem było to coś więcej. Skoro tak świetnie zna się na ninja
Konohy, powinna wiedzieć, że Yamanaka właśnie chce użyć na niej Shintenshin no
Jutsu. Więc dlaczego wciąż stoi w miejscu, czekając na ruch rywalki, zamiast
uciekać? Chyba że taki był jej plan…
-Ino, nie… - chciał jej kazać, żeby
przestała, ale nie zdążył. Już wykrzykiwała odpowiednie słowa. Czuł, że nie
wyniknie z tego nic dobrego.
- Shintenshin no Jutsu!
Nic się nie stało.
Mardi dalej stała w miejscu, a jej wyraz
twarzy nie zmienił się nawet na sekundę, z kolei Ino…
Ino nie mogła nic z tego zrozumieć. Z
szokiem wpatrywała się w swoje dłonie. Dłonie, należące do niej. Dlaczego
się nie przeniosła? Powinna teraz być w ciele szatynki. Dlaczego nie jest teraz
w głowie tej aroganckiej, wyrachowanej suki? Przecież nie mogła spudłować,
widziała dokładnie, jak Mardi stoi w miejscu i nawet nie ruszyła się na krok.
No i, dlaczego do cholery, wróciła z powrotem do swojego ciała? Teoretycznie,
gdyby nie trafiła, powinna była być poza ciałem z jeszcze dobre dziesięć minut.
Sasuke udało się złowić spojrzenie
Hatake. Jej brew powędrowała do góry, a w oczach błysnęła drwina. Najwyraźniej
świetnie się bawiła. Zmrużył oczy i posłał jej karcące, groźne spojrzenie, na
co zareagowała jedynie powiększeniem drapieżnego uśmiechu. Po kilku sekundach
przeniosła uprzejmy, pytający wzrok na kunoichi.
-Och, to już? – spytała.
-Ja… ja nie rozumiem… - wyjąkała ze
zdziwieniem i niedowierzaniem Ino, przypatrując się bezradnie swoim dłoniom. –
Dlaczego…?
-Dlaczego nie mogłaś przejąć nade mną
kontroli? – podpowiedziała szatynka z politowaniem. Na widok miny blondynki
dodała obojętnie: - Tak, wiem co próbowałaś zrobić. Szczerze mówiąc, to nieco
rażące. Chciałaś użyć na mnie tak podstawowej techniki? – Sasuke trudno w to
było uwierzyć, ale w jej głosie prócz rozbawienia naprawdę dało się słyszeć pretensję.
– Ranisz mnie! Czuję się… niedoceniona. Ale wracając do głównej zagadki, już
tłumaczę – nie mogłaś mnie kontrolować, bo, cóż… nawet we mnie nie celowałaś.
Zabrakło ci jakichś trzech metrów.
Yamanaka aż otworzyła usta, ale nie dobył
się z nich żaden dźwięk. Zrozumiała, co ma na myśli dziewczyna w momencie, w
którym jej dusza dumnym, pełnym gracji krokiem podeszła do Szeptaczki i stanęła
przed nią w obronnej pozycji, mierząc kunoichi pogardliwym, wyniosłym
spojrzeniem.
-Musiałabym skierować to w twoją… respiro
czy jak ona się nazywa, tak? – spytała cicho.
Mardi rozpromieniła się i klasnęła z
zachwytem w dłonie.
-Genialnie! – zaśpiewała i rozejrzała się
wokół siebie, napotykając twarze zdziwionych (a niektórych nawet rozbawionych)
ninja. – Panie i panowie, chyba mamy zwycięzcę! Jednak ludzie z Konohy umieją
używać rozumu. Tak, aby móc przejąć nade mną kontrolę, musiałabyś wpierw
przejąć ją nad respiro. I pokonać kilka barier umysłowych, ale to już jest inna
bajka… – machnęła lekceważąco dłonią.
-Wow, ekstra – zabrał głos Naruto. Na jego
twarzy było widać podziw i zafascynowanie. Wpatrywał się z ciekawością
roziskrzonymi oczyma w czarną kotkę. – To dlatego Ino tak szybko z powrotem
wróciła do swojego ciała?
-Och nie, to już moja zasługa – odparła
spokojnie Mardi. – Pomyślałam, że nie chce ci się czekać dziesięciu minut
bezczynnie poza ciałem. Wiesz, taki mały prezencik ode mnie. Cieszysz się?
Ino obrzuciła ją nieprzyjaznym, nieufnym
wzrokiem. Trochę jej przeszła złość na dziewczynę – w końcu umożliwiła jej
szybki powrót do ciała – ale wciąż była wściekła za to, że tak ją upokorzyła,
zwłaszcza na oczach przyjaciół. Ciekawość przezwyciężyła zawiść do szatynki.
-Skąd umiesz robić takie rzeczy? – warknęła
w jej stronę.
-Nie muszę ci się spowiadać – odpowiedziała
Hatake, a jej głos zadźwięczał szyderczo. – Lepiej to doceń. Zazwyczaj kiedy
ktoś rzuca się na mnie z pięściami, to po prostu… hmm, ginie. A tą nogę lepiej
szybko sobie napraw – dodała, zerkając na jej stopę. – bo do końca życia będziesz
krzywo chodziła. Podobno umiecie robić takie rzeczy. Ach, no właśnie! Jak już
jesteśmy przy waszych leczniczych umiejętnościach…
-Kim ty w końcu jesteś?! – przerwała jej z
rozdrażnieniem Ino.
-Och, mój Boże, nienawidzę, jak mi się
przerywa – Mardi wywróciła oczami i westchnęła. – Jestem Szeptaczką, nie
jestem szpiegiem,
i to wszystko, co musisz o mnie wiedzieć. Dziękuję za uwagę.
-Nieprawda, moja mama nie zna żadnej…
- Nie zna żadnej Mardi – weszła jej w
słowo. – Ale zna Kiarę, możesz zapytać. Zmieniłam imię. Nie wierzę, Shikamaru
naprawdę jeszcze nie podzielił się z wami swoim odkryciem?
Rozejrzała się pytająco po otoczeniu,
napotykając tym samym spojrzenie znudzonego Sasuke. Odgarnął czarne włosy
opadające na czoło i rzucił jej wzrok mówiący: kończ już tą szopkę. Wywróciła
oczami i doszła do wniosku, że tak właśnie zrobi.
-Ze mną się podzielił – odezwał się nagle
Neji, mierząc ją poważnym spojrzeniem białych oczu. – Wiem, kim jesteś.
-Nie wydajesz się zaskoczony.
-Już nie jestem.
-Cudownie! – klasnęła radośnie w dłonie. –
Ale podziel się tym z resztą dopiero jak sobie stąd pójdę, dobrze? Nie mam
ochoty na rozdawanie autografów i robienie zdjęć. A tymczasem Sakura, kotku…
Ku lekkiemu zdziwieniu Sasuke, cały ten
incydent obył się bez żadnych wielkich walk i złości. Mardi po prostu puściła
płazem tą wpadkę Ino, jedynie trochę ją kompromitując i to tylko i wyłącznie w
znajomym gronie. Na początku myślał, że Hatake okazała dobre serce albo chciała
być miła, ale potem zdał sobie sprawę, że to nie dlatego nie dokopała Ino. To
po prostu nie był jej poziom.
Przez następne parę minut różowowłosa
kunoichi, wciąż nieco pod wrażeniem całego zdarzenia, zajmowała się połamanymi
palcami Mardi. Oczywiście nie obyło się bez opowieści Szeptaczki, jak to
zagniewany, podły Uchiha z premedytacją nadepnął na łapę respiro, przygniatając
ją kilka razy i śmiejąc się niczym geniusz zła. Uchiha natychmiast to
prostował, co ona podsumowywała jedynie drwiącym spojrzeniem w jego stronę.
Wyraźnie świetnie się bawiła jego kosztem, przez co doprowadzała go do szału.
Czy na pewno ona? Nie, jego własne
zachowanie w jej pobliżu. Był zły na siebie. Dlaczego w ogóle z nią
polemizował? Normalnie, w innych okolicznościach, zbyłby taką wymyśloną
opowieść prychnięciem lub pogardliwym wzruszeniem ramion, ale jej psotnych
wypowiedzi po prostu nie mógł pozostawić bez komentarza. Czemu? Nie miał
pojęcia.
Podczas gdy Haruno leczyła dłoń szatynki,
Ino usiadła obok nich i sama zajęła się swoją kostką. Cała zaczerwieniona
rzucała Hatake nieprzyjazne spojrzenia. Ta sprawiała wrażenie, jakby wcale tego
nie zauważała, ale jej dyskretny triumfalny uśmiech utwierdzał Sasuke w
przekonaniu, że dziewczyna absolutnie zdaje sobie z tego sprawę.
Jak się jednak szybko okazało, nie na
długo, bo gdy tylko obie zostały uleczone, a Sasuke poszedł trenować, Ino ze
sprytnym uśmiechem przysiadła się do szatynki. Ta zaszczyciła ją tylko leniwym
spojrzeniem kątem oka, ale Guinevere, dotąd milcząca, natychmiast pojawiła się
obok Szeptaczki, ukazując kunoichi rząd ostrych, białych kłów. Mimo że gest
wykonany był przez małe, domowe kocię, wzbudził ciarki na plecach blondynki.
Starała się jednak wyglądać na pewną siebie. Jak zwykle zresztą.
-Hej, Kiara-chan? – zagadnęła ją.
-Mardi – poprawiła ją warknięciem
dziewczyna, jednak po chwili uśmiechnęła się szeroko. – Co, jakieś nowe pomysły
co do mojej tożsamości?
-Ależ nie! – zmieszała się nieco Ino. –
Właściwie to chciałam cię przeprosić i podziękować za… „pozostawienie” mnie w
ciele.
-Och, mam dziś gest – zakpiła Hatake i
przymknęła oczy, najwyraźniej nieco się rozluźniając. Spodziewała się kolejnego
ataku ze strony Yamanaki, ale jej obawy nieco się rozwiały. Zamilkły na chwilę,
Ino bacznie obserwując trwające starcie Sasuke z pozostałymi, a Mardi siedząc
oparta o korę jakiegoś drzewa, pogwizdując coś sobie pod nosem.
-Sasuke wspaniale wygląda podczas walki,
prawda? – odezwała się cicho nagle blondynka. Szatynka usłyszała w jej głosie
zachwyt i podziw.
Cóż, Mardi nie mogła zaprzeczyć, Uchiha
świetnie się prezentował. Widać było, że sporo się nauczył podczas swojej
nieobcości w Konoha. Szeptaczka musiała wyostrzyć wzrok, aby dostrzec jego
postać, gdy tak lawirował z zawrotną prędkością i prawdziwą gracją wojownika
wśród przeciwników. W dodatku, nie ukrywajmy, był najlepszy ze wszystkich tu
obecnych, dlatego też prawdopodobnie postanowili z nim walczyć wszyscy shinobi
naraz. Walka nie sprawiała mu żadnych problemów, nawet z o rok starszym Nejim
czy silnym już Naruto. Z tych sparingów niczego nowego się nie uczył, jedynie
„utrzymywał formę”. Prawdziwych rzeczy uczył się tylko na treningu z Itachim,
ewentualnie z białowłosym Hatake.
Wciąż nie uchylając oczu, odpowiedziała
leniwie:
-Niczym młody, grecki bóg.
- Niczym kto?
-Nieważne. Ujdzie.
-Ujdzie? – powtórzyła z niedowierzaniem
dziewczyna. – Naprawdę nie uważasz, że jest niebiańsko przystojny, że ma
tajemnicze, pociągające spojrzenie i rysy twarzy, a on sam ocieka seksem?
Mardi uchyliła powieki i przekrzywiła lekko
głowę, przypatrując się oceniająco walczącemu chłopakowi. Nawet się nie
zarumieniła, jak robiły to wszystkie dziewczyny w pobliżu „młodego greckiego
boga”.
-Może trochę – skwitowała obojętnie, na
powrót przymykając oczy. Ino wytrzeszczyła na nią oczy.
-Może trochę… - powtórzyła cicho pod nosem
z niedowierzaniem.
-Jeśli poprawi ci to humor, dodam, że
chętnie bym go przeleciała – oznajmiła jak gdyby nigdy nic drwiąco Mardi,
obserwując jej reakcję spod półprzymkniętych powiek.
Poczuła triumf, gdy blondynka spłonęła
czerwienią, a z jej ust dobył się okrzyk zdziwienia. Z pewnością, pierwszy raz
miała do czynienia z tego rodzaju dowcipnymi oświadczeniami, a szatynka
uwielbiała wprowadzać ludzi w taki właśnie stan zmieszania. Ludzie i ich
zachowania zawsze ją intrygowały.
Kolejna wypowiedź Ino nie rozbawiła jej już
jednak tak bardzo.
-Zaprosisz go na bal, co? Chociaż, i tak
się pewnie nie zgodzi…
Nie okazała po sobie żadnych oznak
zdziwienia, jednakże automatycznie wyostrzyły jej się wszystkie zmysły. Skąd,
do cholery, Yamanaka wiedziała o balu? Czyżby wygadała się w którymś momencie?
Opcjonalnie mógł to być jeszcze Sasuke, ale go raczej nie posądzałaby o
plotkarstwo.
-A o którym balu teraz rozmawiamy? –
zapytała uprzejmie, udając, że nie ma pojęcia, o co chodzi.
-Myślę, że dobrze wiesz, o jakim – odparła
jej Ino pewnym, znaczącym głosem.
Dalsze udawanie nie miało sensu. Mardi
przekręciła głowę w jej stronę i utkwiła beznamiętny wzrok w jej oczach. Długo
trwała ta chwila, zdawać by się mogło, że walka pomiędzy obiema dziewczynami –
jedna blondwłosa kunoichi o jasnych, błękitnych tęczówkach wyrażających pewność
siebie i upór próbująca wybadać tą drugą, również o niebieskich, ton
ciemniejszych i intensywniejszych oczach, patrzących z pewną drwiną i
rozbawieniem w jej stronę (moje najdłuższe zdanie ever :D).
Mardi wydała z siebie lekkie westchnienie i
przyjrzała się bliżej jej twarzy. Dosyć duża pewność siebie, to na pewno na
niej gościło. Zapewne poparta przekonaniem, że zaskoczyła Szeptaczkę swoją
wiedzą. A więc to nie Hatake się wygadała. Musiała wiedzieć od kogoś innego.
Wyjścia pozostawały dwa: inny Szeptacz albo Uchiha. Tego drugiego od razu
wykluczyła, nie wyglądał na bliskiego przyjaciela blondynki. Natomiast inny
Szeptacz… to było bardziej prawdopodobne.
Może jej przemyślenia skończyłyby się na
tym etapie, gdyby nie niepozorny ruch kunoichi w stronę lewego ucha, w którym
widniał drobny, złoty kolczyk. Dla Szeptaczki był niemal tym samym, co mapa.
Teraz Mardi nie miała wątpliwości, kto zaprosił Yamanakę na bal.
-Na twoim miejscu uważałabym na tego gościa
– ostrzegła ją śpiewnie, wracając do swojej zrelaksowanej pozy. Biżuteria, jaką
miała na sobie blondynka, należała do nikogo innego jak do Rahe, jednego z
dosyć wpływowych Szeptaczy, słynącego między innymi ze swojego zamiłowania do
młodych kobiet. Zawsze obsypywał je takimi drobnymi prezentami, przede
wszystkim właśnie kolczykami. Skąd Ino wiedziała o balu i z kim się wybierała –
łatwo już było się domyślić.
-Jakiego? – spytała zszokowana,
jednocześnie lekko się czerwieniejąc.
-Och, myślę, że dobrze wiesz jakiego –
powtórzyła śpiewnie jej kwestię Mardi, a na jej usta wpłynął psotny, zadziorny
uśmieszek, jednak zaraz go starła. Westchnęła. – Ech, chyba mam dziś jakiś
dzień dobroci. Słuchaj, Rahe to kawał skurwysyna. Na twoim miejscu jednak bym
odmówiła. Ale zrobisz, jak chcesz – dodała na końcu pogodnie, widząc, że Ino
trochę się bulwersuje.
-Chyba nie trzeba ci wspominać, że o tej
imprezie nie powinnaś nikomu mówić? – odezwała się nagle Guinevere, traktując
blondynkę błękitem swoich wielkich, drapieżnych oczu.
-Oczywiście, że nie – skłamała Ino, udając
urażoną, jednak czerwonych policzków nie zdołała ukryć przed Szeptaczką, na co
ta uśmiechnęła się kpiąco.
-To świetnie. Wiesz, nie chciałabym musieć
cię zabijać, gdybyś się komuś wygadała.
-Ciekawe, czy byś w ogóle dała radę –
odszczekała się Yamanaka, próbując tym samym zatuszować lekki niepokój.
Wiedziała, że za swoimi plecami Mardi ma jeszcze cały inny wymiar, a jeśli ten
bal jest tak sekretny jak ona mówi, to może rzeczywiście od śmierci dzieliło ją
niewiele. Na szczęście jeszcze nikomu nie zdążyła się pochwalić swoją
obecnością na imprezie. Oczywiście, nie wiedziała, że Hatake znów sobie z niej
kpi, a Ino wcale nie grozi żadna śmierć. – Zdaje się, że jesteś ode mnie
młodsza.
-O całe dwa lata – przyznała dziewczyna,
wzruszając ramionami. – Tym większe byłoby dla ciebie upokorzenie, co?
Ino nie odpowiedziała. Najwyraźniej
postanowiła nie odzywać się przez resztę czasu spędzonego razem z szatynką,
jednak Mardi przeczuwała, że przygody z Yamanaką jeszcze się nie skończyły.
Mimowolnie się uśmiechnęła.
Będzie śmiesznie, przemknęło jej przez
myśl.
Maaaatko ale się uśmiałam xD Wspominałam już że Mardi jest genialna? Tak z pewnością tak. Zaczyna mnie już nudzić to ciągłe wychwalanie cię.
OdpowiedzUsuńNo ale do rzeczy, tak się szykuję mentalnie do wstania z łóżka i obrania ziemniaków na zupę, a tu wchodzę jeszcze na bloggera i! Nowy rozdział *.* Cudnie normalnie. Jeszcze taką zajebistą nutę słuchałam (polecam - Ashes Remian-Right Here) i od razu mi się humor poprawił. Biedna Ino blondynka, a myślała że zabłyśnie pokonując wroga Konohy xD no cóż z Mardi niezła suka, teraz kocham ją jeszcze bardziej *w*
Poza tym Sasuke geniusz zła! Nadepnął biednego kociaka xD
Nie mogę się doczekać kiedy przedstawisz kolejnych Szeptaczy, powiedziałabym, że znając ciebie będą warci uwagi, ale doszłam do wniosku, że już nie będę cię tak wychwalać.
Poza tym Mardi całkiem groźna, z niecierpliwością wyczekuję dnia kiedy wybuchnie i będzie taka serrio zła, albo stoczy z kimś walkę na poważnie.
No i to już 13 rozdział, a moja romantyczna dusza ciągle wyczekuję jakiejś iskierki między Mardi i Sasuke.. He? Długo karzesz mi jeszcze czekać?
Pozdrawiam, buziaki ;3
Hahahaha, słodka :3
UsuńBoże, wszystkie komentarze zaczynam od hahaha -,-
Spokoooojnie, będą, będą te iskierki, niedługo już ^^
ten blog jak i notka są genialne myślałem , że po prostu padne ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że wena będzie z tobą i będziemy mogli czytać twoje arcydzieła.
Czuwam , Dorsv
Czas na mój komentarz, wybacz późną porę xD Tylko o północy mam wene na iście zajebiste komentarze :D Rozdział zarąbisty, no po prostu ja kocham twojego tasiemca ;D
OdpowiedzUsuńNo muszę ci wyznać, że nie lubię jak jest tak dużo opisów w notkach, ale u ciebie jest ten wyjątek od tego ;D Zaczytuje się w nie z takim oddaniem :D
Dlaczego twój blog nie był jedną z moich szkolnych lektur? No wiem dlaczego, ale dlaczego? :( Przydałaby mi się wtedy piąteczka xD dobra dosyć użalania :P
Jejku jak fajnie opisałaś tą konfrontację między Mardi i Ino ;D Ona tak fajnie z niej szydziła, masakra xD a ta głupia nieświadomi weszła w jej gierkę :P no cóż takie my jesteśmy – blondynki xD
W każdym razie Sasuke to bawiło xD uwielbiam opis jak się przywracał do porządku, aż sobie wyobraziłam xD „Sasuke kurwa, nie śmiej się, bo będziesz miał zmarszczki jak Itachi” XDD
Zresztą fajna była ta jego rozterka, kogo bronić? Zdecydował się na Ino i co? I co? Mardi pokazała swoją zazdrość xd nie taką jakbyśmy chcieli ale jest! xD
No i potem to naigrywanie się z głupiutkiej Yamanaki xD No i fajnie zrobiłaś te akcje z przeniesieniem umysłu, ja tam jestem za mało kreatywna by coś takiego wymyślić – brawa dla ciebie, wstałabym, ale wole siedzieć xDD nie no, wiesz, że grawitacja u mnie działa jakoś cholernie mocno xD
Potem jak opowiadała Sakurze połamanie palców, mówiąc, że Sasuke śmiał się niczym geniusz zła to myślałam, że padnę xD niestety sobie to wyobraziłam i zacieszam, a już prawie pierwsza xD
No to jej stwierdzenie, że przeleciałaby Sasuke, mnie zabiło xD ja na twoich notkach zawsze ginę, w którymś momencie >.> wiesz, życie to nie jakieś GTA XDDD wracając – boskie to było, chcę to zobaczyć, więc liczę na hentai xDD nie przyjmuje odmowy xD
Bal mnie ciekawi ;3 o tak, niech Mardi zaprosi Sasuke, chociaż oni są tacy cholernie dumni :/ Myśle, że musi tu wkroczyć Itachi :D Albo Kakashi niech zagrozi, że w przeciwnym razie on z nią pójdzie xD a wiadomo, impreza z tatusiem to obciach xD
No to ja z niecierpliwością czekam na następną notkę, kochana :D
Życzę weny i pozdrawiam gorąco ;* :)
Dziękuję za dedykację, ale weź skasuj reklamę… blog jest taki zajebisty, że tylko wybrańcy mają tam wchodzić xD of kors dżołk, blog beznadziejny, nie wchodźcie :)
Jestem twoim obserwatorem :D Nie wiem co to znaczy, ale i tak się pochwalę xD xD
Hahahahaha, Boże, mnie z kolei zabijają Twoje komentarze <3333333
Usuńno zauważyłam, że jesteś :D Bardzo mi z tego powodu miło ^^
Hentai? Hmmm... no może, może... zastanowię się xd
Ah, i nie, nie skasuję reklamy :P Ona kłamie, blog jest zajebisty, wchodźcie, wchodźcie *śmiech geniusza zła*
Pozdrawiam ;*
Hentai? Nie! Kasiu przypominam, że 15 lat to nie jest odpowiedni wiek na pisanie takich zbereźności xD
Usuń:D:D:D
UsuńNo ale mamo... xD
Koniec dyskusji, marsz do pokoju xD
UsuńJestem starsza i ja ci pozwalam pisać :P
UsuńWszakże lepsze to, niż fapanie z porno :P
Shimatta!
OdpowiedzUsuńWrrrrrrrrrrrr.
Przed chwilą napisałam długo komentarz, który właśnie uległ samodestrukcji ._.
Wybacz, że z mniejszym entuzjazmem, ale wiesz...
Rozdział zaaajebisty :D
"wszyscy chłopacy" - widzę, że wersja ciskania sztyletami z oczu ewoluowała :D sorry, nie mogłam się powstrzymać xD
Za mało tu mojego męża. Za mało!
Jestem egoistką, ale nie mogę doczekać się mojej odsłony w twoim opowiadaniu :D Pamiętaj, mam być wredna ^_^
Zmieszałaś Yamanakę z błotem, co iście mi się podoba.
Z jednej strony nie mogę doczekać się balu, a z drugiej ie chcę aby był, bo wtedy Mardi wyjedzie...
Wybacz, że komentarz taki krótki, ale moja cierpliwość się własnie kończy i cudem dodaję go drugi raz, bo inaczej pewnie palnęłabym to w cholerę.
A! I jestem jeszcze niecierpliwa i impulsywna :D
Hmpf. Notka świetna. Jak zwykle czytałam z bananem na twarzy ;3
Pozdrawiam ;*
Ahhh... spoko, rozumiem, mnie też czasem nosi, jak mi się komentarz za pierwszym razem nie doda ://
UsuńJezu, przestańcie mi stawiać takie wyzwania, teraz się zestresuję i znów spierdolę, tym razem Twój występ :D
Pozdrawiam ;*
Great blog !!
OdpowiedzUsuńAaa! Jak ja uwielbiam twój blog! ;D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogłam się doczekać następnego rozdziału, aż wreszcie jest! I to jest powód, żeby mieć dzisiaj dobry humor. ;3
Uwielbiam cię. Nie wiem czy miałabym odwagę stworzyć taką postać jak Mardi, bo moim zdaniem jest dość wymagająca i z pewnością nie sprostałabym takiemu wyzwaniu.
A co do notki to jednym słowem - zajebista. A jeśli miałabym się rozpisać to muszę przyznać, że nieźle się uśmiałam. Mardi pięknie wrobiła Ino ( nie przepadam za nią dlatego cieszę się podwójnie :d). Myślałam, że padnę jak przeczytałam fragment o tym, że Mardi przeleciałaby Sasuke. hahaha. ;D Tak jak było już powiedziane przez innych czytelników też czekam, aż zacznie się coś między tą dwójką dziać. Mam nadzieję, że jak najszybciej! ( popędzam innych, chociaż u mnie też akacja rozwija się raczej wolno. ;P Ale cóż w końcu taki tego urok, trzeba potrzymać w niepewności. :3 )
W każdym razie życzę dużo weny i czasu na pisania aby następny rozdział pojawił się jak najszybciej, liczę, że będzie jeszcze w tym miesiącu. ;*
Ps.Nowy rozdział na : sasuke-i-erin.blog.pl
OdpowiedzUsuńZapraszam. :3
[SPAM]
OdpowiedzUsuń"Słońce było schowane za ciemnymi chmurami. Nie było, ani za ciepło, ani za zimno. Uwielbiałam taką pogodę. Delikatny wiatr rozwiał moje włosy. Idąc tak nie zwróciłam uwagi na to, że z nieba zaczęły padać pierwsze krople deszczu. Stanęłam. Uniosłam głowę spoglądając w niebo, które było zasłonięte czarnymi chmurami. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Założyłam kaptur płaszcza na głowę i dalej szłam przed siebie. Okolica wydawała się być coraz bardziej ponura. Za każdym zbliżającym się krokiem, widziałam wielką bramę mojej rodzinnej wioski - Konoha. 16 lat minęło od kiedy tu byłam..."
SERDECZNIE ZAPRASZAM NA :
in-world-of-darkness.blogspot.com
Ja pierdziele czemu ja jeszcze nie przeczytałam tej notki? o.O Wybacz. Wstyd i wgl, ale już nadrobiłam XD Czas na moją opinię. Oczywiście jak się spodziewasz będę pisała jaka to Mardi jest zajebista, bo jest zajebista! <3
OdpowiedzUsuńIno? Na prawdę? XDDD ja pierdole. Dziewczyna dobrze to ujęła mówiąc "odwaga godna podziwu i głupota godna wyśmiania.", ale w sumie druga część tego zdania lepiej opisuje Ino xD
Hahahah rozwalało mnie to jak drwiła sobie z niej. Nawet Uchihę to bawiło xd
Ino chciała się popisać - nie wyszło jej. JAK MI PRZYKRO XD
Mardi świetna jest w czasie walki. (nie wiem czy mogę to nazwać walką w sumie xd raczej ciekawym przedstawieniem) Potrafi wyprowadzić drugą osobę w obłęd xd Na miejscu Ino od razu bym się schowała i nie robiła sobie przypału.
Kobieto nie masz pojęcia jaki posiadasz talent XD jesteś na liście moich ulubionych blogerek! :D Czuj się zaszczycona xD
No tyle z mojej strony, dawaj szybko next! :D
Zajebisty :D
OdpowiedzUsuńZajebiste opowiadanie! Kocham je! Kocham Mardi! Kocham ją całą i jej charakter! Doskonała postac i doskonałe opowiadanie! Masz prawdziwy talent! Jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na dalszy losy Twojej cudownej Mardi! I dodam że bardzo podoba mi sie połączenie z Sasuke! :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedy next :D ??
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny odcinek??? Tak baaaaaaaaaaaardzo tęsknie! :3
OdpowiedzUsuńProsiłaś to zaglądam i przeczytałam :*
OdpowiedzUsuńMardi jest bardzo fajna osobowością :) W ogóle historia jest bardzo fajna i ciekawa :D
W tym rozdziale rozbawiło mnie najbardziej to jak Mardi wkręciła Ino xd
Osobiście nie przepadam z ino :D I spodobało mi sie, że tak ja zmieszałaś z błotem :D
Dodaje do linków i czekam na następny Rozdział :D
Pozdrawiam :*