środa, 10 kwietnia 2013

11. Dwie krople wody


Bracia również spojrzeli w tamtą stronę i ujrzeli czarną respiro. Guinevere wpatrywała się intensywnie w Szeptaczkę kocimi oczami, a jej ogon zamarł w bezruchu. Wyglądała na zaniepokojoną. Po chwili syknęła.
-Attika mówi, że mamy się pośpieszyć – zwróciła się do dziewczyny dziecięcym głosikiem. – Czekają na nas już pół godziny. Oreli zaczyna się niecierpliwić.
-Cholera – przygryzła wargę i w jednej chwili stała się poważna. – Niedobrze.
-Kim jest Attika? – zainteresował się Sasuke.
-Respiro Oreli – rzuciła Mardi. Widząc jego wyczekujące spojrzenie, dodała: – Respiro mogą się wzajemnie… komunikować. Tak wiesz, mentalnie. Chyba nazwalibyście to czytaniem w myślach, czy coś takiego. Teoretycznie, mogłaby się ze mną skontaktować bezpośrednio, ale to zabiera kupę mocy. Po co, skoro może to zrobić przez Guinevere?
-Zamiast gadać, może weźmiesz się do roboty? – syknęła kotka, wlewając w swój głos sporą dozę sztucznej słodyczy.
-Boże, już – Mardi wywróciła oczami. – Przecież się nie pali…
-Ale zacznie, jak się nie pospieszymy – odparła cierpko Guinevere. – I obawiam się, że to ciebie będziemy musieli gasić.
Hatake ostatni raz westchnęła i wróciła do tworzenia klonów.
-Ta twoja Oreli… nie jest zbyt wyrozumiała, co? – zaczął, posyłając jej kpiące spojrzenie Sasuke, podczas gdy ona próbowała. Usiadł wygodnie na fotelu, przyglądając się ze stoickim spokojem jej poczynaniom. Itachi natomiast pozostał oparty o ścianę, również obserwując uważnie Szeptaczkę.
-Co za geniusz – odparła śpiewnie. Przymknęła oczy, aby móc lepiej się skupić. – Nie, Sasuke, nie jest zbyt wyrozumiała. Jednakże, ja mam pewien rodzaj… taryfy ulgowej. Mogłabym się spóźnić dwie godziny i jedyna kara, jaka by mnie spotkała, to wymowne spojrzenie.
-Nie zdziwiłbym się, gdybyś o tyle się spóźniła – stwierdził.
-Oh, skarbie, nie znasz mnie na tyle, aby móc mówić coś takiego – odparła na to promiennie.
-Znam twojego ojca – wzruszył ramionami i pogratulował sobie w duchu, gdy ujrzał jej napinające się mięśnie. Dostrzegł również ganiące i ostrzegawcze spojrzenie brata. Często mu je rzucał, gdy widział, że młodszy ma zamiar powiedzieć coś rażącego, ale miał je gdzieś w tej chwili. Czas odbić się na smarkuli.
-Bunshin no jutsu! – warknęła, a ich oczom ukazał się klon, który wyparował po paru sekundach.
Dziewczyna zignorowała to i spojrzała na młodszego Uchihę. W jej oczach nie dostrzegł ani krzty wesołości.
-A twoja znajomość z moim ojcem ma jakiekolwiek znaczenie, ponieważ… - spytała, z pozoru obojętnie.
-Ponieważ jesteś taka sama jak on. Identyczna – dodał z naciskiem, a kącik jego ust uniósł się nieznacznie. Zgarnął niedbale grzywkę, która opadła mu na oczy.
Jej brew podskoczyła do góry. Nie miała pojęcia w jaki sposób tego dokonała, ale udało jej się powstrzymać grymas złości na twarzy i rozciągnąć usta w słodkim, sztucznym uśmiechu. Nienawidziła tych słów. Jak na ironię, usłyszała to porównanie już drugi raz dzisiejszego dnia. Jak uroczo.
-Niepunktualność – stwierdziła, akcentując każdą sylabę i przeszywając go kobaltowym spojrzeniem. Cholera, pomyślała. Zazwyczaj po tym spojrzeniu wszyscy są przerażeni i gubią wątek. Dlaczego ten palant wciąż się uśmiecha tym swoim durnym uśmieszkiem i w ogóle go to nie rusza? Nie dała jednak po sobie poznać zdziwienia. – Jedyna cecha, jaką z nim dzielę. Zapamiętaj to, tygrysie. I daj mi się skupić. 
Prychnął jeszcze pogardliwie, ale łaskawie się nie odezwał i nie przeszkadzał jej.
Robiła coraz większe postępy, i to w zaskakująco szybkim tempie. Widocznie alarm Attiki podziałał na nią jak dopalacz, bo sobowtóry nie były już takie blade jak poprzednio, no i, oczywiście, miały na sobie wszystkie części garderoby. Największe wyzwanie stanowiło utrzymanie tych klonów, jednak i ten problem szybko zniknął. I w ten właśnie sposób, Szeptaczka opanowała technikę klonowania w dwadzieścia minut.
-To lepsze niż patrzenie w lustro – oznajmiła na końcu, obchodząc swojego klona i przypatrując mu się z zaintrygowaniem. – Może być?
Był perfekcyjnie taki sam jak pierwowzór. Pamiętała nawet o takich szczegółach jak tatuaż za lewym uchem, przedstawiający małego, czarnego ptaka. Sasuke musiał przyznać, że poszło jej… genialnie. Myślał, że uczenie jej zajmie im dobry cały dzień, podczas gdy ona opanowała w ciągu mniej więcej pół godziny technikę, z którą pierwszy raz miała do czynienia. No i przy pomocy chakry, której również prawie nigdy nie używała.
Oczywiście ani śnił jej o tym powiedzieć. Zachował kamienną twarz i jedynie skinął głową w odpowiedzi na jej pytanie. W przeciwieństwie do brata.
-Właśnie opanowałaś technikę w niecałe trzydzieści minut, podczas gdy innym zajmuje ona kilka dni – skwitował cicho Itachi. – Nieźle.
-Innym, czyli dwunastolatkom – dodała sceptycznie.
-Którzy są do tego przygotowywani i uczeni od dziecka – wzruszył obojętnie ramionami. Nie wiedziała, czy powinna cieszyć się z faktu, że dostała pochwałę od światowej sławy przestępcy, czy być raczej przerażoną. – Zastanawia mnie, w jakim wieku ukończyłabyś akademię…
-Nie słódź jej tyle – burknął Sasuke i uśmiechnął się złośliwie. – Jeszcze postanowi zostać ninja i osiedli się tu na stałe.
-Och, mój Boże, Sasuke! – prychnęła. W jej oczach zapaliły się psotne ogniki. – Co ja bym zrobiła bez twojego wsparcia duchowego? Ale wiesz, rozumiem cię. Jesteś po prostu zazdrosny. Nie przejmuj się tym, jestem pewna, że twoje klony też były bardzo ładne – dygnęła lekko i uśmiechnęła się promiennie.
-Nie znasz umiaru w żartach, prawda? – warknął na nią chłopak. Teraz miał już pewność, że wspólna misja z nią nie byłaby zbyt dobrym pomysłem. Zabiłby dziewczynę, nim by się dobrze rozkręciła.
-Czasem trudno mi wyczuć granicę – przyznała, a uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy. – Ale głęboko wierzę w twój dystans do siebie. No dobra, idziesz na pierwszy ogień, ee… nie wiem, jak powinnam do ciebie mówić… klonie? – oznajmiła z kpiną swojemu sobowtórowi, który prychnął w odpowiedzi i skierował się z wdziękiem do drzwi. Mardi obróciła się w stronę braci. – Cóż… czas się żegnać. Jestem waszą dłużniczką. Dziękuję – z jej głosu znikła drwina i obrzuciła ich naprawdę wdzięcznym spojrzeniem.
-Proszę – odparł opanowanym głosem Itachi. – Miło było cię poznać, Kiara.
-Mardi – poprawiła go szybko. Gdyby mówiła do kogokolwiek innego, zapewne obrzuciłaby tą osobę ponurym spojrzeniem i dokopała w jakiś sposób, ale, do cholery jasnej, to był Itachi! Zdobyła się więc jedynie na poprawienie go z uśmiechem.
-Mardi  – powiedział, a jego czarne spojrzenie zdawało się ją przewiercać na wylot. – Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
W odpowiedzi uśmiechnęła się psotnie.
-To raczej na pewno nie jest pożegnanie – stwierdziła. – Na razie, Sasuke. Zawsze miło jest być twoim gościem – dodała drwiąco.
W odpowiedzi zaszczycił ją jedynie chłodnym spojrzeniem i uniesioną lekko brwią.
-Trzymaj się, tygrysie – oznajmiła radośnie Guinevere, dźwigając się z gracją z dywanu. Nastroszyła futerko i otrzepała się, jakby dopiero co wyszła z wody, w ogóle nie zwracając uwagi na to, że młodszy Uchiha wywraca oczami na nadane mu przezwisko. Dumnie zbliżyła się do Szeptaczki. – Ach, i miło było mi poznać światowej sławy kryminalistę – dodała wesoło, na co kąciki ust Itachiego uniosły się nieznacznie. Wzruszył ramionami.
-A mnie zobaczyć respiro na własne oczy.
Obserwowali jak dziewczyna wraz z kotką udają się w stronę drzwi. Jednak, gdy tylko je otworzyła, zatrzymała się i obrzuciła spojrzeniem otoczenie na zewnątrz. Po chwili znów obróciła się, uśmiechając się niepewnie, jakby coś zbroiła. Sasuke szybko domyślił się, o co jej chodzi.
-W lewo czy w prawo? – zapytała, zagryzając wargę.
Uchiha patrzył na nią przez chwilę z uniesioną brwią, aż w końcu westchnął i skierował się w jej stronę schodów.
-Czekaj tu – rzucił jej jeszcze i zaczął wspinać się szybko po schodach, przeskakując po dwa stopnie. Wrócił po około piętnastu sekundach, wciągając na siebie bluzkę.
-Co ty robisz? – zapytała go, marszcząc brwi.
-Wyświadczam ci przysługę. Naprawdę myślisz, że dotrzesz sama do domu? – zapytał z kpiną. – Wolę się upewnić, że nie wrócisz – dodał złośliwie, pochylając się aby włożyć na bose stopy buty. Prychnęła śmiechem.
-Też cię kocham, skarbie – stwierdziła. Skutkowało to chwilowym przerwaniem wiązania butów przez Sasuke. Pokręcił z rezygnacją głową i wrócił do przerwanej czynności. Tak mogła zażartować tylko ona. Inne dziewczyny powiedziałyby to na poważnie. Po chwili podniósł się i spojrzał beznamiętnie na brata.
-Wracam za parę minut – rzucił krótko i przepuścił kulturalnie Hatake w drzwiach.
Itachi skinął w odpowiedzi głową i zniknął w kuchni. Sasuke zatrzasnął drzwi i zbiegł ze schodków. Przeczesał przy pomocy Sharingana okolicę. Ani śladu po szpiegach. Klon wypełnił swoje zadanie i odwrócił uwagę dwójki mężczyzn, co Sasuke przyjął z zadowoleniem. Nie mogli być zbyt rozgarnięci, skoro nie zauważyli braku respiro. A może po prostu uznali, że wiruje gdzieś w powietrzu jako jakiś owad. Niewiele go to zresztą obchodziło.
Obejrzał się za szatynką. Starał się nie zwracać uwagi na natarczywe spojrzenia ludzi wokoło, którzy przerwali wykonywane czynności, aby móc przyjrzeć się „dziewczynie z innego wymiaru”.  
-Idziesz czy będziesz tak stać?
-Wiesz, doceniam twój gest, ale wystarczyło wskazać mi drogę – oznajmiła mu dumnie, próbując patrzeć na niego z góry. Stanowiło to pewne wyzwanie, ponieważ była od niego niższa, nawet gdy on stał kilka stopni niżej. Nie żeby ona była jakimś karłem, to on był cholernie wysoki.
-Ta, jasne – dosłyszeli drwiący, dziecięcy głos. Guinevere zwróciła swój powątpiewający wzrok na Szeptaczkę. Nie mogła ukryć rozbawienia. Ruszyli w odpowiednią stronę, z Sasuke na czele.
-Po czyjej stoisz stronie, Guinevere? – warknęła na nią Mardi i obrzuciła ją ponurym spojrzeniem.
-Po niczyjej – odparła. – jestem Szwajcarią.
-Szwajcarią? – Uchiha zmarszczył brwi.
-Taki kraj z innego wymiaru – machnęła obojętnie ręką. – Neutralny jeśli chodzi o jakiekolwiek wojny. Przed chwilą poznałam słynnego Itachiego Uchihę – zmieniła temat. W jej głosie dosłyszał podziw. – Nie powiem, robi wrażenie.
-Taa – mruknął rozleniwionym głosem Sasuke. – Podobno.
-Wiesz, tak jakby pochodził nie stąd.
-Na pewno jest z Kono…
-Nie o to mi chodzi. Jakby był z całkiem innego, no nie wiem… wymiaru? Takiego dla geniuszy? Zastanawiam się, czy jak na coś patrzy, to automatycznie widzi też jakieś obliczenia i zapiski w swojej głowie. Wiesz, kąt nachylenia i takie tam…
Sasuke uniósł brwi i obdarzył ją spojrzeniem typu: ty serio tak myślisz?
-Oglądasz za dużo filmów – stwierdził w końcu. – Obliczenia i zapiski?
-No tak – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się zadziornie. – Przynajmniej na takiego wygląda.
-I tylko wygląda – prychnął Sasuke. – Musiałabyś zobaczyć, jak się zachowuje w domu. Nigdy nie widziałem bardziej wrednego, zgryźliwego i marudzącego człowieka. Rządzi się przez cały czas i panoszy, jakby był królewiczem, do tego ten jego pedantyzm…
-Cóż, jest najstarszym członkiem waszego klanu – uśmiechnęła się kpiąco. Sasuke zawarczał.
-Beznadziejna wymówka. W lewo.
Skręcili we wskazaną stronę.
-Ale… chyba cieszysz się, że wrócił? Że oboje wróciliście?
Spoważniał i spojrzał na nią, marszcząc brwi. Momentalnie zrobiło jej się dziwnie. Przesadziła? Może nie powinna poruszać tych tematów? Ale była tak cholernie ciekawa…
Sasuke odwrócił wzrok i Mardi już myślała, że chłopak nie odpowie, gdy ten odezwał się cicho:
-Pewnie, że się cieszę. Niech się panoszy, jeśli taka jego zachcianka. Byleby już tu był.
Jej kolejne pytanie było mniej pewne, ale nie mogła ukryć, że strasznie ją to interesowało:
-Wy potraficie być dalej takimi braćmi? Jak kiedyś?
Uchiha na tyle przyzwyczaił się do jej nagłych zmian humoru i przeskakiwania z tematu na temat, że nawet nie okazał zaskoczenia, gdy zadała mu takie pytanie. Mimowolnie zauważył, że odpowiedź jest ważna dla dziewczyny. Dlaczego? Może wiązała to jakoś ze swoim ojcem? Może miała jakieś rodzeństwo i chciała się porównać do rodzeństwa Sasuke? Nie wiedział.
-To nie jest to samo – zdecydował się w końcu odpowiedzieć. – Wtedy byłem jeszcze dzieciakiem i całkiem inaczej patrzyłem na świat.
-A teraz? – dopytywała się. Gdy nabrała pewności, że Sasuke nie dostaje świra na dźwięk tych pytań, zrobiła się dużo śmielsza. – Łatwo ci z nim tak żyć pod jednym dachem, kiedy, echem… no wiesz…
-…Mam świadomość, że wymordował mój klan? – dokończył beznamiętnie. Kiwnęła niewyraźnie głową. Wydawała się być zaskoczona, że Sasuke tak swobodnie o tym mówi. On z kolei nawet nie czuł już rozdrażnienia. To była Mardi, chyba żadne pytanie z jej strony już go nie dziwiło. – Na początku było ciężko. Widzisz jego twarz i przypomina ci się każda sekunda z tamtego dnia. Jak stoi nad ciałami moich rodziców – wzdrygnął się ledwo zauważalnie. Postronny obserwator nie dostrzegłby tego, jednak bystry wzrok Mardi od razu to uchwycił. – W pierwszym odruchu zawsze miałem ochotę go zabić. Trudno było znaleźć jakiś wspólny język. Mijają już dwa lata, a my wciąż się poznajemy. Przez pierwsze miesiące siedziały we mnie jego zbrodnie. Ale wtedy przypominałem sobie, dlaczego postąpił tak, jak postąpił. I… jest lepiej. Z każdym dniem widzę wiele jego cech, jakie miał, zanim odszedł z Konohy. Dla niego, podejrzewam, to też nie jest łatwe. Nagle trenujesz, mieszkasz i rozmawiasz z kimś, kto przez całe życie cię nienawidził? To musi być dziwne uczucie. Ale… staramy się.
-Dawno się tak nie rozgadałeś – zauważyła z psotnym uśmieszkiem, niby trochę bagatelizując rozmowę, ale oboje wiedzieli, że tak nie było. Wzięła jego słowa na bardzo poważnie, widział to w jej oczach. Mimo to i tak nie spodobała mu się jej ostatnia uwaga.
Uchiha sam był zaskoczony swoim, hm… otwarciem. Jeszcze nigdy, przenigdy nie opowiedział jednej osobie tak wielu prywatnych informacji na raz. W ciągu zaledwie paru chwil zdołała wydusić z niego całą historię, którą zazwyczaj niechętnie się dzielił, o ile w ogóle się nią dzielił. I do tego, z opisem jego własnych uczuć. Niemal się przestraszył. Czyżby naprawdę był tak łatwym celem? Postanowił bardziej uważać na dziewczynę.
-Hmm – prychnął, wsuwając dłonie do kieszeni. – Chciałaś wiedzieć, to wiesz.
-Taak… - zamilkła na chwilę i spojrzała zamyślonym wzrokiem przed siebie. Sasuke zerknął na nią kątem oka. Wyglądała, jakby odrobinę posmutniała. Czarnowłosy miał wrażenie, że w tym momencie opuściła nieco swoją maskę wyszczekania i drwiny. Czyżby właśnie widział prawdziwą Kiarę?
-Dawno nie zamknęłaś się na tak długo – dopiekł jej, uśmiechając się wrednie. Mardi szybko spostrzegła, że chłopak wykorzystał jej poprzedni schemat komentowania i uśmiechnęła się do niego spod kaskady czarnych loków. Maska wróciła, poznał po jej kpiących oczach. – Czyżbym naprowadził cię na jakieś głębsze przemyślenia?
Co się dzieje? On sam zaczyna rozmowę? Powoli sam siebie nie poznawał. Kakashi zapewne by się uśmiał, widząc go aż tak gadatliwego. Ach nie, chwila, Kakashi nie wie co to uśmiech w towarzystwie swojej córki.
-Być może – odpowiedziała mu pogodnie. – Chociaż nie nazwałabym ich głębokimi. Jednak… pomogłeś mi trochę. Och, i już na miejscu – miała rację, właśnie dotarli do tymczasowego mieszkania dziewczyny. Spojrzała na niego bystro. – Szybko mija z tobą czas, Uchiha. Zanim się pożegnamy, mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
-Zamieniam się w słuch – odparł sucho, zakładając dłonie na piersi.
-Jeśli spotkasz Sakurę… - zagryzła wargę, jakby nie będąc pewną, czy aby na pewno mu to mówić. – Weź od niej mój naszyjnik. Trochę dziwnie mi bez niego. Poza tym szybciej zobaczę się z tobą niż z nią.
-Skąd ta pewność?
-Przeczucie – puściła mu oczko. – Wiesz, ktoś kiedyś powiedział, że jeśli coś dzieje się jeden raz, to drugi raz raczej się nie przytrafi. Ale jeśli już się zdarzy drugi raz, to na pewno zdarzy się i trzeci. Jedno z niepisanych praw rządzących światem… Takie widoczne, a tak mało osób to dostrzega… – dodała w zamyśleniu. Zaraz jednak się otrząsnęła i na jej twarz wpłynął delikatny uśmiech. – A to nasze drugie spotkanie, a więc i trzecie pewnie niedługo się odbędzie. Znów wskazałeś mi drogę…  chyba muszę się jakoś odwdzięczyć. Co powiesz na odpowiedź na jakieś dręczące pytanko? – spojrzała na niego figlarnie, na co on uniósł brew.
-Jakiekolwiek chcę? – zapytał ostrożnie, przeciągając po niej podejrzliwym spojrzeniem.
-Jakiekolwiek – potwierdziła poważnie, ale po chwili się zawahała. – No, oprócz tych związanych z Kakashim. Poza nimi proszę bardzo.
Sytuacja z dnia wczorajszego znów się powtórzyła. Mógł zapytać o cokolwiek, jednak pytań miał tak wiele, że nie wiedział, które wybrać. Wszystkie wydawały się tak samo ważne, a jednocześnie tak nieistotne przy innych. Już chciał spytać o to, jakie inne wymiary odwiedziła, gdy nagle z jego ust wypłynęło ciche, poważne zdanie, zdanie, którego w ogóle nie zamierzał wypowiedzieć:
-Jak on się nazywał?
Psotne ogniki w jej oczach zniknęły, podobnie jak kpiący uśmiech. Sasuke wiedział, że domyśliła się, o kogo pytał. O chłopaka z naszyjnika. Widać było, że ją zaskoczył. Cóż, sam był zdziwiony. Nie pomyślał o tym pytaniu aż do momentu, w którym nie wypowiedział go na głos, nawet nie przebiegło mu przez myśl. Dziewczyna wykonała dziwny ruch, jakby chciała dotknąć ręką szyi, ale w połowie drogi zrezygnowała. Przez chwilę wpatrywała się w niego z zamyśleniem, aż w końcu westchnęła.
-Miałam nadzieję, że zapytasz o tatuaże – uśmiechnęła się, jakby smutno. Spojrzała mu prosto w oczy, po czym oznajmiła spokojnie. – Misha.
-A kiedy to…
-Jedna odpowiedź, tygrysie – stwierdziła, ale nie dosłyszał w jej wypowiedzi rozbawienia czy wesołości. – Wyczerpałeś dziś swój limit. Swoją drogą ciekawy dobór pytania – dodała po chwili. Znalazł wątłą nutkę drwiny w jej głosie, jakby próbowała obrócić to w żart, ale kiepsko jej wychodziło. – Nie wiedziałam, że to jest to twoje dręczące pytanko.
-Nie jest – odparł szybko, patrząc na nią niechętnie. – Pierwsze lepsze, jakie mi przyszło do głowy.
-Interesujące – stwierdziła, a jej oczy miały nieodgadniony wyraz. Chyba nie do końca mu uwierzyła. – No cóż, trzymaj się, Sasuke. Każę przysłać ci czekoladki w podzięce – dodała żartobliwie. Dobry humor najwyraźniej znowu jej wrócił. Nie nadążał za jej huśtawkami nastroju.
-Przestań już się wydurniać – warknął, rzucając jej przy tym spojrzenie spod byka.
-Chciałam tylko być miła, tak naprawdę nic ci nie przyślę! – wytknęła mu psotnie język i odeszła w stronę domu, śmiejąc się perliście. – Do zobaczenia, Sasuke-kun! – zapiała jeszcze drwiąco, zanim weszła do środka. Za nią podreptała Guinevere, obracając się raz, aby spojrzeć na niego przyjaźnie i rzucić mu krótkie „Cześć”.
Uchiha wywrócił z irytacją oczami, kierując kroki w stronę swojego domu. Ta żywiołowość Mardi i otwarta kpina zaczynała go powoli drażnić. I wieczna zmiana nastroju, jakby była w ciąży. Właściwie, większy problem stanowiło to, że była to chyba jedyna dziewczyna jaką znał, która tak sobie z niego drwiła. I która się w nim nie zadurzyła. Nie żeby był narcyzem, ale przyzwyczaił się do tego, że płeć żeńska traci zdolność mowy na jego widok. No, może znalazłoby się takich niezakochanych więcej niż tylko ona, ale z nimi nie miał praktycznie żadnej styczności. Hatake, nie dość, że w ogóle nie zadziałała na nią jego uroda, do tego potrafiła mu dogryźć i otwarcie z niego kpić. I jakimś cholernym trafem non stop się spotykali.
Ale z drugiej strony, może dlatego tak wygodnie mu się z nią rozmawiało. Wprawdzie nieraz się irytował jej charakterkiem i zachowaniem, ale koniec końców, ona stanowiła chyba jedynego dobrego towarzysza rozmowy płci przeciwnej, mimo że znał ją zaledwie dwa dni.  
Dotarł do swojego mieszkania i wszedł do środka. Powitał go widok Itachiego przeglądającego stan broni i, jeśli była taka potrzeba, ostrzącego bądź czyszczącego poszczególne kunaie i shurikeny. Nawet nie uniósł głowy, gdy brat wszedł do mieszkania.
-Moimi też się zajmiesz? – rzucił Sasuke, przechodząc od razu do kuchni i zaparzając sobie herbatę.
-Masz ręce – usłyszał jak zwykle beznamiętną odpowiedź brata.
-Ujmujesz mnie swoją dobrocią – mruknął Sasuke, wywracając oczami.
Odczekał chwilę, zalał wrzątkiem herbatę i usiadł na kanapie obok mężczyzny. Kubek odłożył na stół, stawiając go tuż obok kubka Itachiego. Westchnął. Zastanawiało go, jakie wrażenie zrobiła na nim Mardi, ale nie chciał pytać go wprost. Mógł jeszcze pomyśleć, że Sasuke zależy na odpowiedzi.
Nie wiedząc za bardzo, jak go podejść, leniwym ruchem schylił się po pilot i włączył telewizor. Wpatrywał się chwilę w ekran, aż w końcu Itachi odłożył jakiegoś shurikena na bok i spojrzał na niego z uprzejmym zainteresowaniem. I rozbawieniem.
-Chcesz mnie o coś zapytać, co? – rzucił w stronę młodszego brata. Ten odwzajemnił się niechętnym spojrzeniem i lekko uniesioną brwią.
-Niby dlaczego miałbym chcieć o coś zapytać?
-Sas, oboje wiemy, że nienawidzisz telewizji – stwierdził, a jego głos, zazwyczaj bez emocji, zabarwił się nutką rozbawienia. – Co cię interesuje?
-Sasuke – poprawił Itachiego przez zaciśnięte zęby. Nienawidził zdrobnienia, które usilnie próbował nadać ma mężczyzna. Wciąż było lepsze niż to cholerne, przeciągane „kun” na końcu, ale mimo wszystko… Ten jedynie się uśmiechnął, ale nie poprawił. – Co o niej myślisz?
Itachi nie odpowiedział od razu. Spokojnym ruchem sięgnął po kubek i upił kilka łyków. Sasuke był już do tego przyzwyczajony, co nie oznacza, że go to nie drażniło. Itachi zawsze tak robił. Zastanawiał się chwilę nad pytaniem, wykonując w międzyczasie szereg innych czynności, zamyślając się lub w ogóle odchodząc od głównego wątku. I dopiero gdy rozmówca zapominał albo tracił nadzieję na jakąkolwiek kontynuację tematu, czarnowłosy decydował się odpowiedzieć. Zazwyczaj monosylabami, które potrzebowały dalszego rozwinięcia. A więc i kolejnego pytania. I w kółko Macieja (Macieju, Maciejka, Maciej, Kazika, chuj wie kogo).
Tak było i tym razem. Dopiero po jakiejś pół minucie Itachi oznajmił, jakby uznał, że Sasuke jest godny odpowiedzi:
-Jest w porządku.
Młodszy brat uniósł brew.
-Jest w porządku? – powtórzył, patrząc na niego krzywo. – To wszystko? Do takich doszedłeś wniosków po ponad minucie milczenia?
-Hmm… - zastanowił się, a na jego ustach zaigrał ledwo widoczny uśmieszek. – Jest w porządku, lubię ją. Może być?
-Czekaj… lubisz ją? – Sasuke nie mógł nic poradzić na to, że jego oczy rozszerzyły się w zdumieniu. – Tą wiedźmę? Nie, Itachi, nie może być. Ty przecież nikogo nie lubisz.
Wzruszył ramionami.
-To TY nikogo nie lubisz. Swoją drogą, bardzo przypomina ciebie. I Kakashiego.
-Ona?! – prawie spadł z kanapy. – Nie jest do mnie podobna! Jest… wredna. I arogancka. Chamska, bezczelna, nieznośna. I wiecznie ze wszystkiego sobie kpi…
-I jest też dosyć bezpośrednia – dodał Itachi, a jego kąciki ust uniosły się nieco. – Jak tylko tu weszła, wprost powiedziała, że ma szczerą ochotę mnie zabić. To było nawet zabawne. W każdym razie lepsze, niż ucieczka jednej z twoich fanek. Pamiętasz? – rzucił mu spojrzenie z ukosa.
Oczywiście, że Sasuke pamiętał. Dwa lata temu, gdy wrócili, dokładnie tego samego dnia jakaś stęskniona dziewczyna postanowiła zobaczyć się z czarnowłosym uciekinierem. Jakież było jej zdziwienie i przerażenie, gdy zamiast swojego aroganckiego idola ujrzała przystojnego, ale zimnego i zdystansowanego Itachiego w progu. Niewiele myśląc, zanim zdążył się chociaż odezwać, cofnęła się i uciekła w tumanach kurzu. Przez kolejne dwa tygodnie Sasuke drwił sobie z tego i żartował, mimo upomnień brata, który był przekonany, że nie należy nabijać się z innych ludzi.
-Pamiętam. Nie jestem do niej podobny, sam widzisz – warknął Uchiha.
-Widzę. Niemal kropka w kropkę jak ty.
-Wyszczekana smarkula i zuchwała impertynentka – dodał, aby bardziej przekonać brata.
-Tak, jak dwie krople wody.
Sasuke przez chwilę mierzył go chłodnym spojrzeniem spod przymrużonych powiek, ale Itachi zupełnie nic sobie z tego nie robił. W końcu młodszy gospodarz wstał z westchnięciem i skierował się na górę do swojego pokoju.
-Nie mów, że poczułeś się skrzywdzony, Sas – Uchiha wiedział, że brat sobie z niego kpi, co wkurzyło go jeszcze bardziej. – Daj spokój.
-Sasuke – wycedził przez zaciśnięte zęby i najszybciej jak mógł wspiął się na schody. Dobiegł go jeszcze cichy śmiech Itachiego. Słysząc go, sam nie mógł powstrzymać uśmiechu cisnącego się na usta. Jeszcze dwa lata temu myślał, że już nigdy go nie usłyszy.




Kilka słów na koniec. Wiem, dojebałam z tym "Sasem", no ale kurczę, inne zdrobnienia mi nie pasowały w ogóle, a przecież Itachi musi jakoś dokuczać młodszemu bratu, to misja każdego starszego rodzeństwa :P
Mam też nadzieję, że udało mi się poprawić najstarszego pana Uchihę i już nie jest taką bezuczuciową sex maszyną jak poprzednio.. Chyba jest trochę bardziej ludzki, ne? ;) 
Nie przedłużając, hope u like it ^^

15 komentarzy:

  1. Jak dla mnie to on jest zawsze sex maszyną, ubóstwiam go nawet jeszcze bardziej, achhh ten Itachi! <333333333333333333333333

    Aaaa znalazłam błędziki ;D
    '-wiesz, tak jakby pochodził nie stąd.
    -na pewno jest z Kono…
    -nie o to mi chodzi. Jakby był z..'
    - Z małych literek zaczęłaś wypowiedzi ;D

    Noo kochana i co ja ci tu mogę powiedzieć? No geniusz i tyle, to chyba trochę dziwne, że lubię Mardi nawet bardziej niż moje własne postacie w opowiadaniach prawda? Normalnie moja najukochańsza blogowa bohaterka! Ciesz się Kasiu, to pewnego rodzaju zaszczyt! xD
    Widzę, że Sas (lol, dobre xD) pooooooowooooooluuuutku zmienia podejście. Świetna była ta ich rozmowa, naturalna i niewymuszona a jednocześnie poważna i no fajna.
    Ciągle intryguje mnie koleś z naszyjnika, no i widzę że nawet jakaś ciekawa historia kryje się za tymi tatuażami!

    Cholera czekam na nexta :D
    A i jeszcze jedno, myślę, że lepiej by wyglądało jakby tekst był do lewej a nie wyśrodkowany ;D

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, Boże, przestań, naprawdę?<3 *rumieni się* Dobrze wiedzieć, że jest w miarę lubiana, myślałam, że jej sukowatego charakterku nikt nie zniesie xd
      Ty, Ty, Ty... Ty masz dobre oko, ;> Dzięki, już poprawiam ^^
      Dobra, możesz się ze mnie śmiać, ale próbowałam coś zrobić z tym tekstem, żeby był od lewej, ale za chuja się nie chce zrobić :D Już go ustawiałam, i w Wordzie i tutaj, i teoretycznie jest od lewej, no ale... teoria a praktyka, rozumiesz xd
      Aaaaale! Jeszcze popróbuję ;3

      Usuń
    2. Hmm to może tak jest automatycznie zapisane w szablonie? Wiesz w kodach css i te sprawy

      Usuń
    3. Yo Kasiu, zapraszam na nową notkę! ;3

      Usuń
  2. Sas sas. Od Sasa do lasa Sasuke sobie hasa xD
    Też nienawidzę tego zdrobnienia więc łącze się z Uchiha w bólu.
    Bardzo urozmaicilas mi lekcję historii xd i jestem ci za to wdzięczna.
    Mój Itas <3 dupeczka moja ;3 jest sex maszyną lecz jedyną w swoim rodzaju, hyhyhyhyhy ]:->
    Czy tego chcesz czy nie, dla mnie Mardi wygląda jak Kasai, chyba kojarzysz ;3 ma proste włosy i jest wyrafinowana suka, w dobrym tego słowa znaczeniu. Wiesz o o mi chodzi ^_^
    Oby więcej takich rozdziałów <3
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, cieszę się, że umiliłam Ci lekcję :D
      Rzeczywiście są do siebie podobne, jak teraz o tym myślę :O Szkoda trochę, że ją uśmierciłaś, lubiłam ją do momentu, w którym chciała zabić Dyarę ;_; Ale postaram się, żeby Mardi nie próbowała mordować nikogo z rodziny Uchiha ;)
      Wyrafinowana suka... dobreee, podoba mi się! xd

      Usuń
  3. Twój blog jest mega fajny!!! Zaczęłam dzisiaj czytać, i tak mnie wciągnęło, że aż doczytałam do końca. I może jestem dziwna, ale dla mnie to takie słodkie jak Itachi dokucza Sasuke!!!

    Jak co to zapraszam do siebie ; )
    http://zakazaneszczescie.blogspot.com/
    I przy okazji jakby ci się chciało to daj mi znać jak będzie nn ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, dziękuję ^^ Aleś mnie zmotywowała do dalszego pisania!
      Pewnie, chętnie zajrzę ;>

      Usuń
  4. Itachi zawsze będzie sex maszyną XDDD
    Sasuke zdziwiony, że Mardi jest jedyną dziewczyną, która za nim nie lata? I dlatego kocham ją! XD Zobaczymy jak dalej potoczy się ta ich znajomość :D
    Itachi dokucza braciszkowi? hahaha fajnie xd Jaki młody Uchiha zdziwiony gdy usłyszał słowa Itachiego "lubię ją". Też ją lubię, jest zajebista xd W sumie też się zgadzam, że troszkę do Sasuke podobna ;d
    No nic czekam na dalszą akcję! :D Pisz szybko ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. HahahahahaHahahahahaHahahahaha smiechlam ;)!!!!!Eye of the tiger-Nie wiem czy sobie zdajecie sprawe ale to ZAJEBSTY podklad ! Caly czas sie smieje ;D Rozdzial swietny, sory ale narazie nic lepszego nie napisze... Nie jestem w stanie ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko święta, ale zajebisty rozdział :D No muszę ci powiedzieć, że tak bosko piszesz, że poważnie zaczynam zazdrościć! ;D
    Ale dobrze, bo uwielbiam czytać opowiadania, które podziwiam za styl, kreacje postaci i dawkę humoru ^^
    Wiem, że spóźniam się z czytaniem, ale nie ma tego złego :P Bo po ostatnim nowym rozdziale mangi, Sasuke podskoczył w moich oczach ;) Teraz nawet zaczęłam lubić o nim czytać ;D No tak Sas jest lepsze niż taki Sasuś :P (to mi się z siusianiem kojarzy xD)
    Dobra, ale teraz do rzeczy xD tak, zauważyłam tą zmianę u Itachiego - świetnie ci wyszła, bo się tak bardzo nie gryzła z poprzednią wersją ;D
    Parę takich niedociągnięć było, a przynajmniej tak mi się wydaje :P Mianowicie, myślałam, że Mardi idzie od Uchihów do Oreli, a poszła do domu, no i druga rzecz to ten klon... co się z nim w końcu stało? Odciągnął uwagę tamtych goryli, czy co? Nie wiem... przegapiłam coś? :P
    To było fajne jak Sas drgnął na słowo "kocham" od Mardi, oczywiście musiał zachować swój mroczny image xD Fajne oni mają stosunki między sobą ;D Takie dogryzanie sobie ;D Widać, że szykujesz jakąś historyjkę z tym chłopakiem z wisiorka ;D No, no Sasuke będzie miał rywala xD
    Nie mogę się doczekać, aż zaczniesz ocieplać stosunki między Mardi i Kakashim, bo ocieplisz prawda? :P Nie? O.O To ocieplaj! xD
    Ach jak dobrze opisujesz relacje ItaSasu xD Tak to już jest między starszym a młodszym :P I tu dochodzi lekka złość Sasuke na to 'lubię ją' xDD no proszę xD ciekawie by było jakby dwóch braci leciało na jedną laskę xD Oj się dzieje ;D
    Czekam na następny rozdział :) Życzę weny, pozdrawiam ;*

    PS: U mnie te cyferki chyba pojawiają się przy użyciu cudzysłowowa... nie wiem bloog.pl jest zryty xD fajnie, że cię rozbawiłam :D Faktycznie każdy komentarz zaczynasz od "hahaha" XD Ale to się zmieni, bo się chyba wypalam :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, bardzo fajnie piszesz, tak lekko i miło się to czyta. :3 Mardi ma na prawdę ciekawy charakter. To "Sas" mnie rozwaliło. ;D Jestem ciekawa też jakie dalej będą relacje między braćmi? Ogólnie nie wiem co pisać, bo wszystko zostało już napisane we wcześniejszych komentarzach, dlatego krótko podsumuję: rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  8. aaaa kiedy bedzie nowa notka:P ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak za tydzień, półtora, o ile mój kompciu nie da ciała, jak uwielbia to robić ;)

      Usuń
    2. Aaaaa myslalam ze jakos teraz sie pojawi :D Nie doczekam sie ale spooko xd

      Usuń

Będę wdzięczna za każdy drobny komentarz, zarówno pozytywny jak i za krytykę. Nic bardziej nie motywuje autora do pisania. Bardzo proszę również anonimowych komentatorów o podpisywanie się :3