wtorek, 26 marca 2013

10. Spróbować nie zaszkodzi



Zgodnie z życzeniem, Mardi wzięła się za opowiadanie. Sprawnie streściła przebieg całej rozmowy, zawierając w monologu nie tylko te najważniejsze informacje; nie omieszkała zaznaczyć, że Kahori nieco przytyła, że kiedyś pracowała jako sprzątaczka, że jest głupią, dwulicową suką… Sasuke, w ciągu całej jej wypowiedzi, dowiedział się, że Kahori przedstawia świetny okaz osoby bez żadnych zalet, za to z mnóstwem wad. I że Mardi ma bardzo bogaty zasób słownictwa, niekoniecznie w dobrym kierunku.
-…I wtedy odmówiłam tej zdzirze – zakończyła opowieść z dumnym uśmiechem na ustach.
-I to mnie właśnie wkurwiło – warknęła kotka, a młodszy Uchiha uniósł brwi do góry na dźwięk tego przekleństwa. Dziwnie to brzmiało w ustach respiro, w dodatku wypowiedziane takim dziecinnym głosem.
-Co, może nie jest zdzirą?
-Nie no, jest, ale czemu, do cholery, się nie zgodziłaś?
-Niby czemu miałabym się zgodzić na zabicie kogoś z naszych?
-Wiesz, co to za człowiek? – zapytała cierpko puma.
-Nooo… nie – odparła niechętnie Mardi.
-A wiesz, kto chce go zabić?
-Ależ nie – burknęła. Wyglądała trochę jak małe naburmuszone dziecko.
-Dlaczego ktoś chce jego śmierci?
-Co, chcesz mi udowodnić, że jak go nie znam, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebym go zabiła? – odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna. Jej brew podskoczyła do góry, a wzrok mierzył chłodno Guinevere.
-Nie to miała na myśli – warknął ze zniecierpliwieniem Sasuke. W lot pojął, o co chodzi respiro. – Gdybyś się zgodziła, uzyskałabyś sporo informacji i mogłabyś w porę tego kogoś ostrzec.
-Albo po prostu go nie zabić – dodała sztucznie słodkim głosikiem kotka.
-Twoja maskotka ma rację – powiedział Sasuke, ignorując wzburzone syknięcie duszy dziewczyny. – Schrzaniłaś.
Mardi otworzyła i zamknęła usta. Powoli do niej docierały słowa chłopaka i respiro. Nie przeszkadzało jej to w obdarzeniu młodego Uchihy nienawistnym spojrzeniem zmrużonych oczu.
-Sam jesteś „schrzaniłaś” – burknęła do chłopaka. – Oczekiwaliście, że powiem: jasne, czemu nie? Chętnie zabiję paru Szeptaczy? – odezwała się z radosnym uśmiechem, który zaraz zmyła z twarzy. – No dajcie spokój, sami byście odmówili na moim miejscu. To był cud, że nie sprzedałam jej kunaia w gardło, tak, dla zasady.
-I tak dałaś się ponieść emocjom – syknęła Guinevere. – Ja bym tak w życiu nie zrobiła.
-Jesteś mną, idiotko – odwarknęła. – Już to zrobiłaś.
Kotka wywróciła oczami i położyła się dumnie na dywanie Uchihów, dobywając z siebie cichy warkot. Ułożyła głowę na złożonych na krzyż łapkach i obserwowała swoją Szeptaczkę szeroko otwartymi oczami.
-Mardi nie schrzaniła – odezwał się starszy domownik. Wszystkie oczy zwróciły się na niego, a on obojętnie kontynuował: – Jeszcze nie wszystko stracone. Mogłabyś wrócić do tej roboty, ale Namida prawdopodobnie i tak nie podałaby ci żadnych informacji do czasu, gdy już byłoby za późno, aby cokolwiek zdziałać. Poza tym to będzie nieco dziwne, gdy ktoś tak oddany sprawie kraju nagle zgadza się na coś takiego. No i Kahori sama przyznała, że na razie tylko ty możesz zabić tego Szeptacza. Wybrałaś chyba najlepszą opcję z możliwych, chociaż… można było zagrać trochę inaczej.
-Dziękuję! – krzyknęła w zachwycie i spojrzała z wdzięcznością i udawaną powagą na Itachiego. – Jesteś bardzo dobrym człowiekiem Itachi i jestem pewna, że Bóg ci to kiedyś wynagrodzi.
Starszy z braci uśmiechnął się lekko. Sasuke był odrobinę… skonsternowany. Ktoś sprawił, że jego mroczny, wszechwiedzący brat się uśmiecha. Dotąd tylko mu udało się tego dokonać, i to zazwyczaj przypadkowo.
-Co to za Bóg? – zapytał wreszcie młodszy.
-Jaki?
-Ciągle go wzywasz. Na przykład: „och, mój Boże” czy „ Bóg ci wynagrodzi”.
-Ach, to – machnęła ręką. – Mój Bóg, znaczy Bóg mojego kraju. Tak się przyjęło. A co, chciałbyś się nawrócić? – zapytała drwiąco.
-Nie. Więc co teraz? – zapytał obojętnie.
Mardi wzruszyła bezradnie ramionami i spojrzała pytająco na respiro. Ta przez chwilę mierzyła ją uważnym, taksującym wzrokiem, po czym westchnęła i uśmiechnęła się psotnie do dziewczyny. Każdy zrozumiał, że topór wojenny jest już zagrzebany.
-Musimy się dziś jeszcze spotkać z Oreli, więc zależy nam trochę na czasie – mruknęła kotka. Mardi spojrzała na nią ze zdziwieniem.
-Dzisiaj spotyka… – uderzyła się dłonią w czoło. – O kur… znaczy cholera! Zapomniałam. O której to spotkanie?
-O czternastej – odparła jej z rozbawieniem kotka, obserwując ją bez zmrużenia oka.
-Za pół godziny – dodał Itachi.
-Och, to nie tak źle, najwyżej spóźnię się parę… naście minut – uspokoiła się nieco. – No co? – warknęła do Sasuke, który wpatrywał się w nią z kpiną i niedowierzaniem.
-Nic – pokręcił głową, a w jego oczach czaił się drwiący śmiech. – Nie mogę uwierzyć, że ktoś taki jak ty jest ustawiony na takiej wysokiej pozycji. Że ten wasz kraj jeszcze się trzyma… to jest godne podziwu.
-Kretyn – mruknęła. – Mi przynajmniej nie montują podsłuchu w domu.
-Ty znowu – wywrócił oczami i uśmiechnął się z wyższością. – Itachi, dasz wiarę, że ona jest przekonana, że po tym jak wróciliśmy, ANBU założyło nam podsłuch?
-Podsłuch? – spytał kpiąco starszy Uchiha, ale jego spojrzenie mówiło zupełnie co innego.
Przeszył uważnym i przenikliwym wzrokiem Mardi, która poczuła się nieco nieswojo, ale oczywiście nie pokazała tego po sobie. Jego ręka spokojnym, swobodnym ruchem sięgnęła pod niski stolik i przez chwilę majstrowała tuż pod dolną częścią blatu. Po chwili ich oczom ukazało się malutkie, drobne urządzenie wielkości koralika. Nietrudno było się domyślić, że ten mały chip to zwykły podsłuch.
-Co za głupota, Mardi – stwierdził drwiąco Itachi, wciąż przypatrując się dziewczynie z delikatnym uznaniem. – Konoha nie bawi się w podsłuchy.
Sasuke uniósł brwi i otworzył usta. Zaraz je jednak zamknął i zajął się wpatrywaniem ze złością i wrogością w dziewczynę, która nie mogła się powstrzymać od posłania mu triumfalnego spojrzenia. Po chwili jednak wyciągnęła rękę w stronę najstarszego Uchihy, czekając aż ten poda jej przedmiot. Obróciła go kilka razy ostrożnie w palcach, przypatrując mu się spod przymrużonych powiek. Nagle prychnęła i sprawnym ruchem zgniotła chip między palcami.
-Nie działa – usprawiedliwiła się szybko. – Właściwie, to już od dawna jest dezaktywowany.
-Wiedziałeś o tym? –  zapytał Itachiego Sasuke. Jego spojrzenie było wściekłe, złowrogie i jakby… zawiedzione.
-Nie, myślałem, że jeszcze działa – odparł mężczyzna, obserwując brata beznamiętnym wzrokiem.
-Dobrze wiesz, że nie o to pytam – zirytował się chłopak. – Czy wiedziałeś, że mamy to cholerstwo w domu?
-Tak – przyznał po chwili.
-Czemu mi nie powiedziałeś?
-Nie było takiej potrzeby.
-Tak, już gdzieś to kiedyś słyszałem – stwierdził zjadliwie młodszy Uchiha.
Itachi w odpowiedzi uniósł jedną brew do góry o parę milimetrów, ale poza tym jego wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił. Przeniósł obojętne spojrzenie na szatynkę.
-Później – rzucił w stronę Sasuke. – teraz skupmy się nad problemem Mardi.
-Dlaczego po prostu nie wykorzystasz Klonów? – zapytał z rozdrażnieniem brat. Jego w miarę przyzwoity humor wyraźnie uległ błyskawicznej zmianie.
-Jest Szeptaczką – odpowiedział za nią starszy Uchiha. Wprawdzie jego głos pozostał bez emocji, ale można było wyczuć, że jest delikatnie poirytowany. – Nie korzysta z chakry, więc nie może stworzyć Klonów.
-Prawda. Co to te całe Klony? – zapytała z zaciekawieniem córka Kakashiego, patrząc roziskrzonymi oczami na dwójkę braci.
-Taka technika – odezwał się młodszy lekko znudzonym głosem. – Używasz chakry, klonujesz się…
-Możecie się… klonować?! – wytrzeszczyła na niego oczy i w tym samym momencie do ich uszu dobiegło znaczące odkaszlnięcie Guinevere. Dziewczyna szybko rzuciła okiem na zwierzę i przybrała kpiący wyraz twarzy. – Znaczy… no jasne, klonowanie. Norma – chłopak wywrócił oczami. – Moglibyście mnie tego nauczyć?
Sasuke spojrzał na nią niepewnie, jakby nie do końca wierzył, że go o to spytała.
-W sensie… teraz?
-Nie, Sasuke, umówmy się na inny termin – odpowiedziała mu ze słodkim uśmiechem. – Może za tydzień? Oczywiście, że teraz. Więc?
Przez chwilę dwaj bracia spoglądali to na siebie nawzajem, to na nią. Wyglądali, jakby zastanawiali się, czy dziewczyna sobie z nich kpi. Sasuke był do tego stopnia zdziwiony, że nawet nie zripostował jej ostatniej wypowiedzi.
-Ee… Mardi? – odezwał się w końcu Itachi, brzmiąc dosyć delikatnie, nawet jak na niego. – Obawiam się, że to jest trochę… niemożliwe.
-Dlaczego? – spytała, marszcząc brwi.
To samo zrobił Sasuke. Drwi sobie? Sama mówiła, że moc Szeptaczy różni się od chakry, a ich style walki są całkowicie rozbieżne. Przecież ta dziewczyna, która tak sprytnie załatwiła szpiega, była na tak wysokiej pozycji i miała tak cięty język, nie mogła być taka głupia.
-Dobrze się czujesz? – zadrwił brat Itachiego.
-O co ci chodzi?
-Mardi – spojrzał na nią z politowaniem. – Przecież ty jesteś Szeptaczką i dobrze o tym wiesz. Te wszystkie jutsu i tak dalej… Szeptacze tego nie robią, sama mówiłaś. Nie możesz się nauczyć Bunshin no Jutsu, bo po pierwsze: nie masz na to tyle czasu, a po drugie: do tego potrzebna jest cholerna chakra.
-Tak się składa, że mam tą cholerną chakrę – uśmiechnęła się psotnie, przekrzywiając głowę.
Zamknęła na chwilę tym spostrzeżeniem usta chłopakowi. Cóż, nie ukrywał, tego się nie spodziewał. Myślał, że skoro dziewczyna dysponuje mocami właściwymi Szeptaczom, chakra nie wchodzi w grę. Dopiero teraz uświadomił sobie, że była przecież rodowitą mieszkanką Konohy i córką jednego z najlepszych shinobi. Musiała mieć chakrę.
-Hmm… ciekawe – odezwał się po chwili ciszy Itachi. – Mimo to, nawet jeśli masz chakrę, to nie tak łatwo jest opanować jakąkolwiek technikę.
-Ile czasu mogłoby to zająć? – zapytała.
-Trudno powiedzieć – odparł mężczyzna, chyba niezbyt chętnie. – Tego uczą się dzieciaki w wieku dwunastu lat i zabiera im to parę dni. Używałaś kiedyś chakry?
-Tylko tyle co do dziesiątego roku życia. Nawet nie chodziłam do Akademii, Kakashi pokazał mi tylko parę sztuczek – podczas wypowiadania imienia ojca jej głos zabarwił się pogardą.
-W takim razie nie masz prawie żadnego doświadczenia. Ale z racji, że jesteś starsza, powinno przyjść ci to trochę łatwiej. Stawiam na jakieś dwadzieścia cztery godziny.
-Potrzebuję tego za pięć minut – zmarszczyła z niezadowoleniem brwi. – Cholera…
Wolnym krokiem podeszła do dużego okna wychodzącego na ulicę i z zamyśleniem postukała się palcem w wargę. Drugą rękę oparła na drewnianej, polerowanej ramie okna. Sasuke podążył za nią wzrokiem. Wyglądała na mocno skupioną, a jej zmrużone oczy prześlizgiwały się z uwagą po twarzach na zewnątrz. Myślała nad czymś, i to bardzo intensywnie. W zadumie odruchowo założyła kosmyk włosów za lewe ucho. Chłopak zmrużył oczy. Czyżby ona miała…?
Nie mylił się, tuż przy płatku jej ucha widniał mały, czarny tatuaż, nie większy od ziarnka fasoli. Uruchomił po cichu Sharingana, aby lepiej przyjrzeć się ozdóbce i jego oczom ukazała się drobna postać ptaka. Ile ona ma jeszcze tych tatuaży?
Zauważył, że Mardi obraca twarz w jego stronę, więc szybko dezaktywował swoje Kekkei Genkai, przyjmując obojętny wyraz twarzy.
-Spróbujmy – zaproponowała psotnie.
Przez chwilę mężczyźni milczeli.
-Beznadziejny pomysł – stwierdził wreszcie Sasuke. – Nie nauczysz się Bunshina w pięć minut.
-Ależ z ciebie pesymista – stwierdziła wesoło. – Trochę wiary, Sasuke. Zresztą spróbować nie zaszkodzi. Dobra. Co mam robić?
Chłopak spojrzał z grymasem na twarzy na starszego brata. Ten zmarszczył brwi, co ewidentnie oznaczało, że zastanawia się nad pomysłem dziewczyny. Napotkał wyczekujące spojrzenie młodszego członka klanu i wzruszył w końcu ramionami.
-Tylko mi nie mów, że na serio chcesz się za to wziąć – warknął pod nosem Sasuke.
-Spróbować nie zaszkodzi – powtórzył słowa dziewczyny Itachi. – I tak ani ja ani ty nie mamy żadnych planów na dziś.
Młodszy wzniósł oczy ku niebu, ale nie skomentował. Mimo wszystko, słowa brata go przekonały.
 Podobnie jak on, podniósł się z miejsca i stanął naprzeciwko dziewczyny. Nawet Guinevere dźwignęła się z dywanu z niewymuszoną gracją i z zainteresowaniem przyglądała się trójce. Cała jej postać była nieruchoma, tylko niebieskie oczy prześlizgiwały się od twarzy dziewczyny do dwójki braci.
-Jak uroczo! – klasnęła w dłonie Mardi, a jej oczy zalśniły. – Więc, co mam robić? Albo może lepsze pytanie: jak mam uwolnić tą chakrę?
-Masz zablokowaną chakrę? – zdziwił się Sasuke. – Jak?
-Wy macie swoje pieczęcie, my mamy swoje – odparła, wzruszając ramionami.
-Chciałaś mieć zablokowaną chakrę? – spytał, unosząc jedną brew.
-Raczej musiałam. Nie pytaj, czemu, nie mam pojęcia – uprzedziła go, zanim zdążył otworzyć usta. – Wracając do tematu chakry…
-Ja się tym zajmę – powiedział szybko starszy Uchiha i zrobił w jej stronę krok.
Jej wzrok, który z pozoru mógł wydawać się spokojny i uprzejmie zainteresowany, w rzeczywistości taksował mężczyznę nieufnym spojrzeniem kobaltowych tęczówek, podobnie jak wzrok Guinevere. Gdy ten wyciągnął w jej stronę rękę, niemal odruchowo się cofnęła, a kotka nastroszyła czarne futerko.
-Spokojnie – uśmiechnął się. Albo raczej rozciągnął mięśnie twarzy, tak to bardziej trafny termin. – Podaj mi tylko rękę. Naprowadzę cię na twoją chakrę. Normalnie mogłabyś to zrobić bez mojej pomocy, ale mówiłaś, że zależy ci na czasie.
Prawdę mówiąc, miał rację, dziewczyna musiała się pospieszyć. Wciąż nieco niepewnie, Mardi ujęła jego dłoń.
Nic się nie stało.
Dziewczyna już miała otworzyć usta i poinformować braci o niepowodzeniu, gdy nagle poczuła jak od opuszków palców jego dłoni przepływa dziwna, nieznana dotąd energia, wprost do jej ciała. Zamknęła oczy i odruchowo zaczerpnęła głębiej powietrza.  Czuła, jakby przez jej żyły, o których istnieniu nawet nie miała pojęcia, przelewała się chłodna ciecz, może krew, powoli obejmując całe jej ciało. Było to dziwne uczucie, ale nawet… przyjemne. Orzeźwiające, jak lemoniada w upalny dzień. Znała je już skądś. Mimowolnie wzdrygnęła się, gdy zimno dotarło także do jej palców u stóp.
Itachi też to czuje? Ta myśl sprawiała jej lekki dyskomfort, jednak nie zamierzała narzekać i cierpliwie czekała w bezruchu.
Kiedy Itachi odjął rękę, otworzyła oczy i spojrzała z zafascynowaniem na własne dłonie. Czuła w nich nową, dziwną energię – chakrę.
-Dzięki – rzuciła w stronę mężczyzny, a ten skinął w odpowiedzi głową. – Interesujące… – wymruczała do siebie i przeniosła wzrok na respiro. – Dziwne uczucie, co?
Puma zmrużyła oczy i pokręciła głową. Jej ogon zafalował delikatnie.
-Nic nie czuję – odparła nieco niezadowolonym głosem.
Mardi zmarszczyła brwi.
-Jak to nie? Przecież ja czuję. Żadnego chłodu, energii, nic?
-Zero – pokręciła łebkiem. – Może to dlatego, że jestem powiązana z tobą innym rodzajem mocy? Chakra to tak jakby twoja druga natura czy coś w tym stylu. Nie mam z nią nic wspólnego.
-Może – odparła w zamyśleniu.
Przeniosła wzrok na dwójkę braci. Dopiero teraz zauważyła, że oboje patrzą się na nią, Sasuke z lekko otwartymi ustami, a Itachi z podniesioną brwią.
-Co znowu? – spytała z rozdrażnieniem. – Wyskoczyła mi jakaś krosta na nosie czy co?
-Ty… widziałeś już kiedyś… - zaczął niepewnie pytanie Sasuke, jakby dziewczyny w ogóle tam nie było.           
-Nie – odpowiedział mu spokojnie Itachi. – Jedynie u Naruto. Ale niemożliwe, żeby ona…
-Bez przesady… na pewno nie jest tak źle. W razie czego załatwię sobie świetny krem na trądzik – uniosła poddańczo ręce. Sasuke spojrzał na nią ze zirytowaniem. – O co chodzi?
-Mówimy o twojej chakrze, geniuszu – prychnął.
-Co z nią?
-Jest… duża.
-Duża – powtórzyła Mardi, patrząc na niego roziskrzonymi oczami. – moja chakra jest duża… No, no, Uchiha, co za wyczerpująca i konstruktywna wypowiedź. Moja chakra jest duża. Godne podziwu.
Ich uszu dobiegło parsknięcie śmiechem. Oboje spojrzeli zszokowani w stronę Itachiego. Miał śmiertelnie poważny wyraz twarzy, jednak rozweselone oczy go zdradziły.
-Co? – warknął Sasuke. Starannie ukrył zdumienie spowodowane wieścią, że jego brata da się czymkolwiek rozśmieszyć.
-Ekhem… nie, nic – odkaszlnął jeszcze raz starszy członek klanu i przywołał się do porządku. – Więc, Mardi, wygląda na to, że twoja chakra była zwyczajnie ograniczana przez… ile dokładnie masz lat?
-Siedemnaście – odparła. – Od siedmiu lat.
-…Od siedmiu lat, przez co trochę się jej skumulowało. I, jak Sasuke zauważył, jest duża – na jego ustach zaigrał uśmiech, który zaraz starł. Sasuke spojrzał na niego z żądzą mordu wypisaną na twarzy.  – To nam nieco ułatwia sprawę.
-Uroczo – stwierdziła, a na dnie jej oczu zaczaiły się wesołe, psotne ogniki. – No, zaczynajmy tą zabawę!
Zabrali się do roboty. Okazało się, że musieli zaczynać od najbardziej podstawowych rzeczy. Mardi nie miała pojęcia ani jak zbierać wewnątrz siebie chakrę, ani w jaki sposób intonować i wypowiadać formułki, ani jak składać dłonie w odpowiednie pieczęcie. Słowa: tygrys, baran, wąż kojarzyły jej się jedynie ze zwierzętami. Irytowało to porządnie młodszego brata, jednak odłożył swoje emocje na bok i skupił się na instruowaniu jej razem z Itachim.
-Ten palec na zewnątrz…
-Nadgarstki muszą się zetknąć…
-Nie, nie, to musi być płynne…
-Te dwa złączone…
Trwało to dobre pięć minut, zanim nauczyli dziewczynę odpowiednich pieczęci, aby mogła je sprawnie i płynnie składać. Sasuke nie mógł powstrzymać się od złośliwych komentarzy, głównie takich, które barwnie opisywały tempo jej nauki. W dosyć negatywny sposób. W rzeczywistości, nie poszło jej wcale źle, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że pierwszy raz miała z tym do czynienia.
Kiedy opanowała główne trzy pieczęcie, bracia Uchiha wzięli się za tłumaczenie, w jaki sposób ma kontrolować swoją chakrę. To miał być najdłuższy etap, przynajmniej tak uważał Itachi. Jednak szybko okazało się, że nieco się mylił.
Po pierwsze, Mardi miała chakry naprawdę ogromną ilość, przez co nie musieli robić przerw na jej uzupełnienie. Nawet gdy wytraciła jej sporo, wciąż miała w zapasie niewiarygodnie dużo. Również odpoczynki były zbędne, ponieważ źródłem jej energii pozostała moc Szeptaczy. Chakra stanowiła jedynie taki dodatek, więc Mardi w ogóle się nie męczyła. Kiedy się tego dowiedziała, rzuciła Sasuke triumfalny wzrok.
-Więc, teoretycznie – powiedziała w stronę Itachiego, jednak wciąż patrząc na chłopaka. – Tak czysto teoretycznie, jestem teraz silniejsza od, na przykład… no nie wiem, Sasuke?
Wspomniany wywrócił oczami i obdarzył ją zirytowanym spojrzeniem czarnych jak węgiel tęczówek. Z rozdrażnieniem zdmuchnął grzywkę z oczu.
-Teoretycznie – potwierdził starszy Uchiha.
-Jednak w praktyce gówno umiesz – dodał złośliwie młodszy. – Nie masz doświadczenia.
-Ani podsłuchu w domu, o którym nic nie wiem – wytknęła mi i wróciła do prób.
Ku zdziwieniu braci, Hatake opanowała kontrolę niesamowicie szybko, bo zaledwie w dziesięć minut. Podejrzewali, że jeśli dalej tak szybko im pójdzie, uda im się ją nauczyć Bunshina w przeciągu maksymalnie piętnastu minut. Zabrali się za tworzenie klona w praktyce.
Tu już nie poszło jej tak łatwo. Połączenie tego wszystkiego, pieczęci, słów, przepływu chakry, nie należało do najprostszych rzeczy.
-Cholera! – syknęła do siebie przy czwartym podejściu. Ze złością zmarszczyła brwi i zacisnęła usta w wąską linię. Nienawidziła, gdy coś jej nie wychodziło. Zniknęła kpiąca, sarkastyczna dziewczyna, aby zastąpiła ją poważna, skupiona wojowniczka. Do tego nieco nabuzowana.
-Niektórzy po prostu rodzą się beztalenciami – westchnął Sasuke, a na jego ustach zaigrał drwiący uśmieszek.
 -Nie martw się, akceptujemy cię mimo to – zripostowała przez zaciśnięte zęby. Sasuke już miał jej odpowiedzieć, ale ona szybko krzyknęła:
-Bunshin no jutsu!
I tak przez następne paręnaście minut. Za siódmą próbą udało jej się coś stworzyć, jednak jej kopia była strasznie blada i wyblakła, a po dwóch sekundach znikała w kłębach białego dymu. Następne niemal niczym się nie różniły, czasem tylko udało jej się je dłużej utrzymać.
Prawdziwego, realistycznego klona wykonała dopiero przy dwudziestej pierwszej próbie. Szkoda jedynie, że nie miał na sobie ani bluzki, ani stanika. Gdy tylko to zrobiła, mężczyźni w tym samym czasie zasłonili oczy ręką i natychmiast odwrócili się tyłem.
Mardi zaczęła się śmiać. Sasuke automatycznie lekko obrócił głowę, ale gdy jego wzrok napotkał nagie ciało szatynki, szybko odwrócił go z zażenowaniem. Po cholerę on się zgadzał na tą całą naukę?
-Och – wykrztusiła rozbawiona. Najwyraźniej sytuacja w ogóle jej nie zawstydzała, wzbudzała jedynie śmiech i zaintrygowanie. – Przepraszam, chłopaki. Nie umiem nad tym do końca panować. Jak ją znik... okej, sama wyparowała – odezwała się uspokajająco, gdy usłyszała krótkie "puff".
-Możemy się obrócić? – spytał nieco niepewnie młodszy Uchiha.
-Proszę bardzo – zaśmiała się. – Wow, jestem pod wrażeniem. Dawno nie widziałam… tak porządnych facetów. Lecę na was coraz bardziej.
-Czy mi się wydaje, czy ciebie to niezwykle bawi? – warknął Sasuke.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo. Przepraszam, że nie wybiegłam oburzona z waszego domu, wyzywając was od świń i szowinistów – zadrwiła, a w niebieskich oczach zaigrały psotne ogniki. Odzyskała dobry humor, który straciła na próbach. – Będę pamiętać następnym razem.
-To nie jest zabawne – wywrócił oczami chłopak. – Cholernie przypominało jedną technikę pewnego matoła…
-Och, nie wiedziałam, że też sklonowałeś się bez ciuchów – rzuciła mu wesoło. Sasuke wyglądał, jakby miał zabić ją samym spojrzeniem. Już otwierał usta, aby coś jej powiedzieć, ale starszy członek klanu szybko zainterweniował. Nie chciał tu rozlewu krwi.
-Następnym razem postaraj się bardziej popracować nad szczegółami – powiedział prędko Itachi. – Jak ubrania… czy coś takiego.
-Jasne – odparła i znów ułożyła odpowiednie pieczęcie. Już miała wykrzykiwać odpowiednią formułkę, gdy jej wzrok napotkał spojrzenie respiro. Zmarszczyła brwi. – No co?




Ohayo! A co, niech dziewczyna pozna trochę świata shonobi ;3 W sumie, jak teraz o tym myślę, to trochę chyba nierealne, że tak szybko jej to idzie, no ale... to w końcu córka Kakashiego ;)

11 komentarzy:

  1. Przeczytane :P Mi tam się podoba, a nawet bardzo podoba ;D Realne czy nie, w ogóle jak przyszłoby się czepiać to używanie chakry nie jest realne XD Ale dla mnie w twojej historii mi się to podoba i brzmi logicznie, bo musi mieć coś z ojca, ale mogłaby się nauczyć czegoś od niego :P Wprost nie mogę się doczekać, aż w końcu w jakimś tam stopniu zaczniesz naprawiać ich relację :)
    Ta sprawa z podsłuchami była fajna, szczególnie te sprzeczki między Mardi a Sasuke ;D Jak dzieci... byleby któryś z nich okazał się lepszy :P I to stwierdzenie Sasuke "duża" hahaha leżę :P co za idiota XD nie nmo... lizaka mu :P Brawo xD Nawet Itachi nie wytrzymał heh xD
    W każdym razie jakoś nie czuję, by jej nauka szła jakoś szybko ^^ idzie idealnie :) Nawet umie robić sexy no jutsu czy jak to się nazywało :P podziwiam ją, że się nie zażenowała tym ani nic :P widać mega pozytywna osoba :)
    Czekam z niecierpliwością na następną notkę :D
    Pozdrawiam i życzę weny ;*;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo :D
    Co tak krótko? -.-"
    Mi to nie przeszkadza, że ona tak szybko się uczy, naprawdę ^_^ A nawet jeśli, to ma to swoje podstawy i powody, więc wcale nie wychodzi takie nierealne, jak ci się wydaje ;3
    Kocham mocno, całym sercem, duszą i wszystkim, czy się da, sprzeczki Mardi i Sasuke. No podobno jestem "cięta, oschła i wredna", ale od niej mogę się uczyć i mam zamiar to niedługo opatntować ^_^ Mam nadzieję, że nie będziesz mnie ścigać za prawa autorskie xD
    Czasami mam wrażenie, że podrywasz mi męża i muszę ci powiedzieć, że mi się to nie podoba. Aaaaale tylko to xd
    Jak Mardi umie już 'sexy no jutsu', to może przyjdzie i czas na 'harem no jutsu' - to byłby combos xd
    Już mówiłam, że wszystko co związane z Szeptaczami bardzo mi się podoba. Cała ta "inna" energia, teraz połączona z chakrą - Mardi pełną gębą :D
    Oczywiście wspomnę na końcu o Itasiu, który całkowicie rozwala system sobą, swoją osobowością ... no co ja ci będę mówić xD
    Rozdział świetny ;P
    Można czekać teraz tylko na rozwój wydarzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podrywać Ci męża? No w życiu, mam Sasa xD Po prostu Mardi to wyjątkowo otwarta (czasem aż do przesady) osóbka ;) Chcę z niej zrobić taką trochę siostrę dla Itachiego czy coś w tym stylu ;>
      Hahaha, nie będę ścigać za prawa autorskie :D Właśnie mam czasem wrażenie, że te dialogi są bez sensu i wgl nie są cięte ani zabawne... Sama nie jestem zbyt dobra w ripostach. Dobrze, że jakoś to wychodzi ;)

      Usuń
  3. Je je je jestem!
    Mam takie pytanko: Czy Sas nadal jest bez koszulki? Wiesz, dla osoby mojego pokroju takie informacje są niezmiernie ważne. Wyobraźnia się pobudza, takie sprawy, rozumiesz, nie? xD A! I niech Mardi nie rozwodzi się za bardzo nad szczegółami w technikach takimi, jak ubrania. Czarnuszkom też się coś od życia należy.
    Doobra, już bez jaj. Nie każdy musi wiedzieć o moich fobiach ^.^'
    Wracając...Według mnie Mardi nie uczy się za szybko. Powiedziałabym, że za wolno, ale co ja tam wiem? xd Bardziej mnie intryguje ilość jej chakry, bo w końcu tak jej...Dużo xD
    Pozdrawiam i czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O cholera... faktycznie jeszcze go nie ubrałam!!! Jaaa.... zapomniałam o tym :D Wielkie dzięki za uwagę, bo łaziłby nago przez cały dzień ;)
      O, jak takie informacje są dla Ciebie ważne to jesteśmy podobne :D Piąteczka!

      Usuń
  4. No nadrobiłam kilka zaległości :D Wybacz po prostu brak czasu...
    A co do notki to świetna xd Te odzywki Mardi <3
    Uczy się szybko i wcale nie wygląda to nierealnie. No może trochę XD Ale i tak mi to nie przeszkadza, ona jest we wszystkim świetna :D
    Hahaha wyobraziłam sobie to przekleństwo w ustach respiro xD Taki dziecinny, uroczy głosik xdd
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że jestem sama w domu bo powszechnie uznawana jestem za wystarczająco dziwną, nie muszą jeszcze rodzice słuchać jak śmieję się jak głupia do monitora xD
    Matkooo Kasiu moja kochana! Od dzisiaj moim niespełnionym marzeniem jest cię poznać, masz takie genialne poczucie humoru! Niektóre teksty po prostu rozwalają mnie całkowicie, normalnie mózg rozjebany :D
    'Sam jesteś „schrzaniłaś"' a to taka riposta w moim stylu xD
    Ale normalnie nie mogę z tych ich kłótni, na dodatek Itachi śmiejący się! Idealnie po prostu xD
    Strasznie podobają mi się relacje między nim a Mardi, znają się dopiero pół dnia, a tak fajnie się do siebie odnoszą i wgl no super i tyle.
    No i.. duża chakra Mardi xD Moim zdaniem wcale nie jest dziwnie, w końcu to wnuczka Białego Kła i córka Kakashiego, więc samo z siebie wynika, że musi być zajebista i mega uzdolniona :D
    Jeśli interesujesz się Bleach'owymi blogami to zapraszam na moją nową stronkę:
    wszystko-za-spojrzenie.blogspot.com
    No i na Anayannie pojawił się rozdział ;D
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako twoja nowa siostra muszę wyrazić przerażenie do twoich klimatów imprezowych w wieku 15 lat xD
      Ale jako twoja bratnia dusza jestem w siódmym niebie ze mam kumpele do dzikich bib! xD
      Taaak ja byłabym na 100% pewna o tym, że jestem adoptowana, gdyby nie to, że jestem tak cholernie podobna do taty, że kiedyś typka która robiła mamie tatuaż stwierdziła, że 'tylko mi wąsa dokleić i identycznie jak tata' powinnam się chyba obrazić, bo jest prawie dwumetrowym wielkim i łysym kolesiem xD

      Usuń
    2. No oboje moje rodzice mają po trzy tatuaże xD A tata ma nawet dwa kolczyki w jednym uchu xd
      Widzę mama chciała dobrze a córkę zdeprawowali w szkole xD

      A właśnie, co do tego Bleacha którego będziesz oglądać, to wiesz wytrwale i nie zrażaj się na początku bo ja kilka pierwszych odcinków patrzę i tak.. wtf xD Ale potem się robi takie świetne i takie zatrzęsienie przystojniaków tam jest że cholera.. xD No

      Usuń
  6. Świetnego masz bloga!:3
    Zapraszam również do mnie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że sie spodoba. ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. No muszę ci powiedzieć, że płakałam ze śmiechu :D Tekst ,,lecę na was coraz bardziej'' mnie rozbawił po całości xD
    Tobi.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdy drobny komentarz, zarówno pozytywny jak i za krytykę. Nic bardziej nie motywuje autora do pisania. Bardzo proszę również anonimowych komentatorów o podpisywanie się :3