Zgodnie
z życzeniem, Mardi wzięła się za opowiadanie. Sprawnie streściła przebieg całej
rozmowy, zawierając w monologu nie tylko te najważniejsze informacje; nie
omieszkała zaznaczyć, że Kahori nieco przytyła, że kiedyś pracowała jako
sprzątaczka, że jest głupią, dwulicową suką… Sasuke, w ciągu całej jej
wypowiedzi, dowiedział się, że Kahori przedstawia świetny okaz osoby bez
żadnych zalet, za to z mnóstwem wad. I że Mardi ma bardzo bogaty zasób
słownictwa, niekoniecznie w dobrym kierunku.
-…I
wtedy odmówiłam tej zdzirze – zakończyła opowieść z dumnym uśmiechem na ustach.
-I
to mnie właśnie wkurwiło – warknęła kotka, a młodszy Uchiha uniósł brwi do góry
na dźwięk tego przekleństwa. Dziwnie to brzmiało w ustach respiro, w dodatku
wypowiedziane takim dziecinnym głosem.
-Co,
może nie jest zdzirą?
-Nie
no, jest, ale czemu, do cholery, się nie zgodziłaś?
-Niby
czemu miałabym się zgodzić na zabicie kogoś z naszych?
-Wiesz,
co to za człowiek? – zapytała cierpko puma.
-Nooo…
nie – odparła niechętnie Mardi.
-A
wiesz, kto chce go zabić?
-Ależ
nie – burknęła. Wyglądała trochę jak małe naburmuszone dziecko.
-Dlaczego
ktoś chce jego śmierci?
-Co,
chcesz mi udowodnić, że jak go nie znam, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebym
go zabiła? – odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna. Jej brew podskoczyła
do góry, a wzrok mierzył chłodno Guinevere.
-Nie
to miała na myśli – warknął ze zniecierpliwieniem Sasuke. W lot pojął, o co
chodzi respiro. – Gdybyś się zgodziła, uzyskałabyś sporo informacji i mogłabyś
w porę tego kogoś ostrzec.
-Albo
po prostu go nie zabić – dodała sztucznie słodkim głosikiem kotka.
-Twoja
maskotka ma rację – powiedział Sasuke, ignorując wzburzone syknięcie duszy
dziewczyny. – Schrzaniłaś.
Mardi
otworzyła i zamknęła usta. Powoli do niej docierały słowa chłopaka i respiro.
Nie przeszkadzało jej to w obdarzeniu młodego Uchihy nienawistnym spojrzeniem
zmrużonych oczu.
-Sam
jesteś „schrzaniłaś” – burknęła do chłopaka. – Oczekiwaliście, że powiem:
jasne, czemu nie? Chętnie zabiję paru Szeptaczy? – odezwała się z radosnym
uśmiechem, który zaraz zmyła z twarzy. – No dajcie spokój, sami byście odmówili
na moim miejscu. To był cud, że nie sprzedałam jej kunaia w gardło, tak, dla
zasady.
-I
tak dałaś się ponieść emocjom – syknęła Guinevere. – Ja bym tak w życiu nie
zrobiła.
-Jesteś mną, idiotko – odwarknęła. – Już
to zrobiłaś.
Kotka
wywróciła oczami i położyła się dumnie na dywanie Uchihów, dobywając z siebie
cichy warkot. Ułożyła głowę na złożonych na krzyż łapkach i obserwowała swoją
Szeptaczkę szeroko otwartymi oczami.
-Mardi
nie schrzaniła – odezwał się starszy domownik. Wszystkie oczy zwróciły się na
niego, a on obojętnie kontynuował: – Jeszcze nie wszystko stracone. Mogłabyś
wrócić do tej roboty, ale Namida prawdopodobnie i tak nie podałaby ci żadnych
informacji do czasu, gdy już byłoby za późno, aby cokolwiek zdziałać. Poza tym
to będzie nieco dziwne, gdy ktoś tak oddany sprawie kraju nagle zgadza się na
coś takiego. No i Kahori sama przyznała, że na razie tylko ty możesz zabić tego
Szeptacza. Wybrałaś chyba najlepszą opcję z możliwych, chociaż… można było
zagrać trochę inaczej.
-Dziękuję!
– krzyknęła w zachwycie i spojrzała z wdzięcznością i udawaną powagą na Itachiego.
– Jesteś bardzo dobrym człowiekiem Itachi i jestem pewna, że Bóg ci to kiedyś
wynagrodzi.
Starszy
z braci uśmiechnął się lekko. Sasuke był odrobinę… skonsternowany. Ktoś
sprawił, że jego mroczny, wszechwiedzący brat się uśmiecha. Dotąd tylko mu
udało się tego dokonać, i to zazwyczaj przypadkowo.
-Co
to za Bóg? – zapytał wreszcie młodszy.
-Jaki?
-Ciągle
go wzywasz. Na przykład: „och, mój Boże” czy „ Bóg ci wynagrodzi”.
-Ach,
to – machnęła ręką. – Mój Bóg, znaczy Bóg mojego kraju. Tak się przyjęło. A co,
chciałbyś się nawrócić? – zapytała drwiąco.
-Nie.
Więc co teraz? – zapytał obojętnie.
Mardi
wzruszyła bezradnie ramionami i spojrzała pytająco na respiro. Ta przez chwilę
mierzyła ją uważnym, taksującym wzrokiem, po czym westchnęła i uśmiechnęła się
psotnie do dziewczyny. Każdy zrozumiał, że topór wojenny jest już zagrzebany.
-Musimy
się dziś jeszcze spotkać z Oreli, więc zależy nam trochę na czasie – mruknęła
kotka. Mardi spojrzała na nią ze zdziwieniem.
-Dzisiaj
spotyka… – uderzyła się dłonią w czoło. – O kur… znaczy cholera! Zapomniałam. O
której to spotkanie?
-O
czternastej – odparła jej z rozbawieniem kotka, obserwując ją bez zmrużenia
oka.
-Za
pół godziny – dodał Itachi.
-Och,
to nie tak źle, najwyżej spóźnię się parę… naście minut – uspokoiła się nieco.
– No co? – warknęła do Sasuke, który wpatrywał się w nią z kpiną i niedowierzaniem.
-Nic
– pokręcił głową, a w jego oczach czaił się drwiący śmiech. – Nie mogę
uwierzyć, że ktoś taki jak ty jest ustawiony na takiej wysokiej pozycji. Że ten
wasz kraj jeszcze się trzyma… to jest godne podziwu.
-Kretyn
– mruknęła. – Mi przynajmniej nie montują podsłuchu w domu.
-Ty
znowu – wywrócił oczami i uśmiechnął się z wyższością. – Itachi, dasz wiarę, że
ona jest przekonana, że po tym jak wróciliśmy, ANBU założyło nam podsłuch?
-Podsłuch?
– spytał kpiąco starszy Uchiha, ale jego spojrzenie mówiło zupełnie co innego.
Przeszył
uważnym i przenikliwym wzrokiem Mardi, która poczuła się nieco nieswojo, ale
oczywiście nie pokazała tego po sobie. Jego ręka spokojnym, swobodnym ruchem
sięgnęła pod niski stolik i przez chwilę majstrowała tuż pod dolną częścią
blatu. Po chwili ich oczom ukazało się malutkie, drobne urządzenie wielkości
koralika. Nietrudno było się domyślić, że ten mały chip to zwykły podsłuch.
-Co
za głupota, Mardi – stwierdził drwiąco Itachi, wciąż przypatrując się
dziewczynie z delikatnym uznaniem. – Konoha nie bawi się w podsłuchy.
Sasuke
uniósł brwi i otworzył usta. Zaraz je jednak zamknął i zajął się wpatrywaniem
ze złością i wrogością w dziewczynę, która nie mogła się powstrzymać od
posłania mu triumfalnego spojrzenia. Po chwili jednak wyciągnęła rękę w stronę
najstarszego Uchihy, czekając aż ten poda jej przedmiot. Obróciła go kilka razy
ostrożnie w palcach, przypatrując mu się spod przymrużonych powiek. Nagle
prychnęła i sprawnym ruchem zgniotła chip między palcami.
-Nie
działa – usprawiedliwiła się szybko. – Właściwie, to już od dawna jest
dezaktywowany.
-Wiedziałeś
o tym? – zapytał Itachiego Sasuke. Jego
spojrzenie było wściekłe, złowrogie i jakby… zawiedzione.
-Nie,
myślałem, że jeszcze działa – odparł mężczyzna, obserwując brata beznamiętnym
wzrokiem.
-Dobrze
wiesz, że nie o to pytam – zirytował się chłopak. – Czy wiedziałeś, że mamy to
cholerstwo w domu?
-Tak
– przyznał po chwili.
-Czemu
mi nie powiedziałeś?
-Nie
było takiej potrzeby.
-Tak,
już gdzieś to kiedyś słyszałem – stwierdził zjadliwie młodszy Uchiha.
Itachi
w odpowiedzi uniósł jedną brew do góry o parę milimetrów, ale poza tym jego
wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił. Przeniósł obojętne spojrzenie na
szatynkę.
-Później
– rzucił w stronę Sasuke. – teraz skupmy się nad problemem Mardi.
-Dlaczego
po prostu nie wykorzystasz Klonów? – zapytał z rozdrażnieniem brat. Jego w
miarę przyzwoity humor wyraźnie uległ błyskawicznej zmianie.
-Jest
Szeptaczką – odpowiedział za nią starszy Uchiha. Wprawdzie jego głos pozostał
bez emocji, ale można było wyczuć, że jest delikatnie poirytowany. – Nie
korzysta z chakry, więc nie może stworzyć Klonów.
-Prawda.
Co to te całe Klony? – zapytała z zaciekawieniem córka Kakashiego, patrząc
roziskrzonymi oczami na dwójkę braci.
-Taka
technika – odezwał się młodszy lekko znudzonym głosem. – Używasz chakry,
klonujesz się…
-Możecie
się… klonować?! – wytrzeszczyła na niego oczy i w tym samym momencie do ich
uszu dobiegło znaczące odkaszlnięcie Guinevere. Dziewczyna szybko rzuciła okiem
na zwierzę i przybrała kpiący wyraz twarzy. – Znaczy… no jasne, klonowanie.
Norma – chłopak wywrócił oczami. – Moglibyście mnie tego nauczyć?
Sasuke
spojrzał na nią niepewnie, jakby nie do końca wierzył, że go o to spytała.
-W
sensie… teraz?
-Nie,
Sasuke, umówmy się na inny termin – odpowiedziała mu ze słodkim uśmiechem. –
Może za tydzień? Oczywiście, że teraz. Więc?
Przez
chwilę dwaj bracia spoglądali to na siebie nawzajem, to na nią. Wyglądali,
jakby zastanawiali się, czy dziewczyna sobie z nich kpi. Sasuke był do tego
stopnia zdziwiony, że nawet nie zripostował jej ostatniej wypowiedzi.
-Ee…
Mardi? – odezwał się w końcu Itachi, brzmiąc dosyć delikatnie, nawet jak na
niego. – Obawiam się, że to jest trochę… niemożliwe.
-Dlaczego?
– spytała, marszcząc brwi.
To
samo zrobił Sasuke. Drwi sobie? Sama mówiła, że moc Szeptaczy różni się od
chakry, a ich style walki są całkowicie rozbieżne. Przecież ta dziewczyna,
która tak sprytnie załatwiła szpiega, była na tak wysokiej pozycji i miała tak
cięty język, nie mogła być taka głupia.
-Dobrze
się czujesz? – zadrwił brat Itachiego.
-O
co ci chodzi?
-Mardi
– spojrzał na nią z politowaniem. – Przecież ty jesteś Szeptaczką i dobrze o
tym wiesz. Te wszystkie jutsu i tak dalej… Szeptacze tego nie robią, sama
mówiłaś. Nie możesz się nauczyć Bunshin no Jutsu, bo po pierwsze: nie masz na
to tyle czasu, a po drugie: do tego potrzebna jest cholerna chakra.
-Tak
się składa, że mam tą cholerną chakrę – uśmiechnęła się psotnie, przekrzywiając
głowę.
Zamknęła
na chwilę tym spostrzeżeniem usta chłopakowi. Cóż, nie ukrywał, tego się nie
spodziewał. Myślał, że skoro dziewczyna dysponuje mocami właściwymi Szeptaczom,
chakra nie wchodzi w grę. Dopiero teraz uświadomił sobie, że była przecież
rodowitą mieszkanką Konohy i córką jednego z najlepszych shinobi. Musiała mieć chakrę.
-Hmm…
ciekawe – odezwał się po chwili ciszy Itachi. – Mimo to, nawet jeśli masz
chakrę, to nie tak łatwo jest opanować jakąkolwiek technikę.
-Ile
czasu mogłoby to zająć? – zapytała.
-Trudno
powiedzieć – odparł mężczyzna, chyba niezbyt chętnie. – Tego uczą się dzieciaki
w wieku dwunastu lat i zabiera im to parę dni. Używałaś kiedyś chakry?
-Tylko
tyle co do dziesiątego roku życia. Nawet nie chodziłam do Akademii, Kakashi
pokazał mi tylko parę sztuczek – podczas wypowiadania imienia ojca jej głos
zabarwił się pogardą.
-W
takim razie nie masz prawie żadnego doświadczenia. Ale z racji, że jesteś
starsza, powinno przyjść ci to trochę łatwiej. Stawiam na jakieś dwadzieścia
cztery godziny.
-Potrzebuję
tego za pięć minut – zmarszczyła z niezadowoleniem brwi. – Cholera…
Wolnym
krokiem podeszła do dużego okna wychodzącego na ulicę i z zamyśleniem postukała
się palcem w wargę. Drugą rękę oparła na drewnianej, polerowanej ramie okna.
Sasuke podążył za nią wzrokiem. Wyglądała na mocno skupioną, a jej zmrużone
oczy prześlizgiwały się z uwagą po twarzach na zewnątrz. Myślała nad czymś, i
to bardzo intensywnie. W zadumie odruchowo założyła kosmyk włosów za lewe ucho.
Chłopak zmrużył oczy. Czyżby ona miała…?
Nie
mylił się, tuż przy płatku jej ucha widniał mały, czarny tatuaż, nie większy od
ziarnka fasoli. Uruchomił po cichu Sharingana, aby lepiej przyjrzeć się ozdóbce
i jego oczom ukazała się drobna postać ptaka. Ile ona ma jeszcze tych tatuaży?
Zauważył,
że Mardi obraca twarz w jego stronę, więc szybko dezaktywował swoje Kekkei
Genkai, przyjmując obojętny wyraz twarzy.
-Spróbujmy
– zaproponowała psotnie.
Przez
chwilę mężczyźni milczeli.
-Beznadziejny
pomysł – stwierdził wreszcie Sasuke. – Nie nauczysz się Bunshina w pięć minut.
-Ależ
z ciebie pesymista – stwierdziła wesoło. – Trochę wiary, Sasuke. Zresztą
spróbować nie zaszkodzi. Dobra. Co mam robić?
Chłopak
spojrzał z grymasem na twarzy na starszego brata. Ten zmarszczył brwi, co
ewidentnie oznaczało, że zastanawia się nad pomysłem dziewczyny. Napotkał
wyczekujące spojrzenie młodszego członka klanu i wzruszył w końcu ramionami.
-Tylko
mi nie mów, że na serio chcesz się za to wziąć – warknął pod nosem Sasuke.
-Spróbować
nie zaszkodzi – powtórzył słowa dziewczyny Itachi. – I tak ani ja ani ty nie
mamy żadnych planów na dziś.
Młodszy
wzniósł oczy ku niebu, ale nie skomentował. Mimo wszystko, słowa brata go
przekonały.
Podobnie jak on, podniósł się z miejsca i stanął
naprzeciwko dziewczyny. Nawet Guinevere dźwignęła się z dywanu z niewymuszoną
gracją i z zainteresowaniem przyglądała się trójce. Cała jej postać była
nieruchoma, tylko niebieskie oczy prześlizgiwały się od twarzy dziewczyny do
dwójki braci.
-Jak
uroczo! – klasnęła w dłonie Mardi, a jej oczy zalśniły. – Więc, co mam robić?
Albo może lepsze pytanie: jak mam uwolnić tą chakrę?
-Masz
zablokowaną chakrę? – zdziwił się Sasuke. – Jak?
-Wy
macie swoje pieczęcie, my mamy swoje – odparła, wzruszając ramionami.
-Chciałaś
mieć zablokowaną chakrę? – spytał, unosząc jedną brew.
-Raczej
musiałam. Nie pytaj, czemu, nie mam pojęcia – uprzedziła go, zanim zdążył
otworzyć usta. – Wracając do tematu chakry…
-Ja
się tym zajmę – powiedział szybko starszy Uchiha i zrobił w jej stronę krok.
Jej
wzrok, który z pozoru mógł wydawać się spokojny i uprzejmie zainteresowany, w
rzeczywistości taksował mężczyznę nieufnym spojrzeniem kobaltowych tęczówek,
podobnie jak wzrok Guinevere. Gdy ten wyciągnął w jej stronę rękę, niemal
odruchowo się cofnęła, a kotka nastroszyła czarne futerko.
-Spokojnie
– uśmiechnął się. Albo raczej rozciągnął mięśnie twarzy, tak to bardziej trafny
termin. – Podaj mi tylko rękę. Naprowadzę cię na twoją chakrę. Normalnie
mogłabyś to zrobić bez mojej pomocy, ale mówiłaś, że zależy ci na czasie.
Prawdę
mówiąc, miał rację, dziewczyna musiała się pospieszyć. Wciąż nieco niepewnie,
Mardi ujęła jego dłoń.
Nic
się nie stało.
Dziewczyna
już miała otworzyć usta i poinformować braci o niepowodzeniu, gdy nagle poczuła
jak od opuszków palców jego dłoni przepływa dziwna, nieznana dotąd energia,
wprost do jej ciała. Zamknęła oczy i odruchowo zaczerpnęła głębiej powietrza. Czuła, jakby przez jej żyły, o których
istnieniu nawet nie miała pojęcia, przelewała się chłodna ciecz, może krew,
powoli obejmując całe jej ciało. Było to dziwne uczucie, ale nawet… przyjemne.
Orzeźwiające, jak lemoniada w upalny dzień. Znała je już skądś. Mimowolnie
wzdrygnęła się, gdy zimno dotarło także do jej palców u stóp.
Itachi
też to czuje? Ta myśl sprawiała jej lekki dyskomfort, jednak nie zamierzała
narzekać i cierpliwie czekała w bezruchu.
Kiedy
Itachi odjął rękę, otworzyła oczy i spojrzała z zafascynowaniem na własne
dłonie. Czuła w nich nową, dziwną energię – chakrę.
-Dzięki
– rzuciła w stronę mężczyzny, a ten skinął w odpowiedzi głową. – Interesujące…
– wymruczała do siebie i przeniosła wzrok na respiro. – Dziwne uczucie, co?
Puma
zmrużyła oczy i pokręciła głową. Jej ogon zafalował delikatnie.
-Nic
nie czuję – odparła nieco niezadowolonym głosem.
Mardi
zmarszczyła brwi.
-Jak
to nie? Przecież ja czuję. Żadnego chłodu, energii, nic?
-Zero
– pokręciła łebkiem. – Może to dlatego, że jestem powiązana z tobą innym
rodzajem mocy? Chakra to tak jakby twoja druga natura czy coś w tym stylu. Nie
mam z nią nic wspólnego.
-Może
– odparła w zamyśleniu.
Przeniosła
wzrok na dwójkę braci. Dopiero teraz zauważyła, że oboje patrzą się na nią,
Sasuke z lekko otwartymi ustami, a Itachi z podniesioną brwią.
-Co
znowu? – spytała z rozdrażnieniem. – Wyskoczyła mi jakaś krosta na nosie czy
co?
-Ty…
widziałeś już kiedyś… - zaczął niepewnie pytanie Sasuke, jakby dziewczyny w
ogóle tam nie było.
-Nie
– odpowiedział mu spokojnie Itachi. – Jedynie u Naruto. Ale niemożliwe, żeby
ona…
-Bez
przesady… na pewno nie jest tak źle. W razie czego załatwię sobie świetny krem
na trądzik – uniosła poddańczo ręce. Sasuke spojrzał na nią ze zirytowaniem. –
O co chodzi?
-Mówimy
o twojej chakrze, geniuszu – prychnął.
-Co
z nią?
-Jest…
duża.
-Duża
– powtórzyła Mardi, patrząc na niego roziskrzonymi oczami. – moja chakra jest
duża… No, no, Uchiha, co za wyczerpująca i konstruktywna wypowiedź. Moja chakra
jest duża. Godne podziwu.
Ich
uszu dobiegło parsknięcie śmiechem. Oboje spojrzeli zszokowani w stronę
Itachiego. Miał śmiertelnie poważny wyraz twarzy, jednak rozweselone oczy go
zdradziły.
-Co?
– warknął Sasuke. Starannie ukrył zdumienie spowodowane wieścią, że jego brata
da się czymkolwiek rozśmieszyć.
-Ekhem…
nie, nic – odkaszlnął jeszcze raz starszy członek klanu i przywołał się do
porządku. – Więc, Mardi, wygląda na to, że twoja chakra była zwyczajnie
ograniczana przez… ile dokładnie masz lat?
-Siedemnaście
– odparła. – Od siedmiu lat.
-…Od
siedmiu lat, przez co trochę się jej skumulowało. I, jak Sasuke zauważył, jest
duża – na jego ustach zaigrał uśmiech, który zaraz starł. Sasuke spojrzał na
niego z żądzą mordu wypisaną na twarzy.
– To nam nieco ułatwia sprawę.
-Uroczo
– stwierdziła, a na dnie jej oczu zaczaiły się wesołe, psotne ogniki. – No,
zaczynajmy tą zabawę!
Zabrali
się do roboty. Okazało się, że musieli zaczynać od najbardziej podstawowych
rzeczy. Mardi nie miała pojęcia ani jak zbierać wewnątrz siebie chakrę, ani w
jaki sposób intonować i wypowiadać formułki, ani jak składać dłonie w
odpowiednie pieczęcie. Słowa: tygrys, baran, wąż kojarzyły jej się jedynie ze
zwierzętami. Irytowało to porządnie młodszego brata, jednak odłożył swoje
emocje na bok i skupił się na instruowaniu jej razem z Itachim.
-Ten
palec na zewnątrz…
-Nadgarstki
muszą się zetknąć…
-Nie,
nie, to musi być płynne…
-Te
dwa złączone…
Trwało
to dobre pięć minut, zanim nauczyli dziewczynę odpowiednich pieczęci, aby mogła
je sprawnie i płynnie składać. Sasuke nie mógł powstrzymać się od złośliwych
komentarzy, głównie takich, które barwnie opisywały tempo jej nauki. W dosyć
negatywny sposób. W rzeczywistości, nie poszło jej wcale źle, zwłaszcza biorąc
pod uwagę, że pierwszy raz miała z tym do czynienia.
Kiedy
opanowała główne trzy pieczęcie, bracia Uchiha wzięli się za tłumaczenie, w
jaki sposób ma kontrolować swoją chakrę. To miał być najdłuższy etap,
przynajmniej tak uważał Itachi. Jednak szybko okazało się, że nieco się mylił.
Po
pierwsze, Mardi miała chakry naprawdę ogromną ilość, przez co nie musieli robić
przerw na jej uzupełnienie. Nawet gdy wytraciła jej sporo, wciąż miała w
zapasie niewiarygodnie dużo. Również odpoczynki były zbędne, ponieważ źródłem
jej energii pozostała moc Szeptaczy. Chakra stanowiła jedynie taki dodatek,
więc Mardi w ogóle się nie męczyła. Kiedy się tego dowiedziała, rzuciła Sasuke
triumfalny wzrok.
-Więc,
teoretycznie – powiedziała w stronę Itachiego, jednak wciąż patrząc na
chłopaka. – Tak czysto teoretycznie, jestem teraz silniejsza od, na przykład…
no nie wiem, Sasuke?
Wspomniany
wywrócił oczami i obdarzył ją zirytowanym spojrzeniem czarnych jak węgiel
tęczówek. Z rozdrażnieniem zdmuchnął grzywkę z oczu.
-Teoretycznie
– potwierdził starszy Uchiha.
-Jednak
w praktyce gówno umiesz – dodał złośliwie młodszy. – Nie masz doświadczenia.
-Ani
podsłuchu w domu, o którym nic nie wiem – wytknęła mi i wróciła do prób.
Ku
zdziwieniu braci, Hatake opanowała kontrolę niesamowicie szybko, bo zaledwie w
dziesięć minut. Podejrzewali, że jeśli dalej tak szybko im pójdzie, uda im się
ją nauczyć Bunshina w przeciągu maksymalnie piętnastu minut. Zabrali się za
tworzenie klona w praktyce.
Tu
już nie poszło jej tak łatwo. Połączenie tego wszystkiego, pieczęci, słów,
przepływu chakry, nie należało do najprostszych rzeczy.
-Cholera!
– syknęła do siebie przy czwartym podejściu. Ze złością zmarszczyła brwi i
zacisnęła usta w wąską linię. Nienawidziła, gdy coś jej nie wychodziło.
Zniknęła kpiąca, sarkastyczna dziewczyna, aby zastąpiła ją poważna, skupiona
wojowniczka. Do tego nieco nabuzowana.
-Niektórzy
po prostu rodzą się beztalenciami – westchnął Sasuke, a na jego ustach zaigrał
drwiący uśmieszek.
-Nie martw się, akceptujemy cię mimo to –
zripostowała przez zaciśnięte zęby. Sasuke już miał jej odpowiedzieć, ale ona
szybko krzyknęła:
-Bunshin
no jutsu!
I
tak przez następne paręnaście minut. Za siódmą próbą udało jej się coś
stworzyć, jednak jej kopia była strasznie blada i wyblakła, a po dwóch
sekundach znikała w kłębach białego dymu. Następne niemal niczym się nie
różniły, czasem tylko udało jej się je dłużej utrzymać.
Prawdziwego,
realistycznego klona wykonała dopiero przy dwudziestej pierwszej próbie. Szkoda
jedynie, że nie miał na sobie ani bluzki, ani stanika. Gdy tylko to zrobiła,
mężczyźni w tym samym czasie zasłonili oczy ręką i natychmiast odwrócili się
tyłem.
Mardi
zaczęła się śmiać. Sasuke automatycznie lekko obrócił głowę, ale gdy jego wzrok
napotkał nagie ciało szatynki, szybko odwrócił go z zażenowaniem. Po cholerę on
się zgadzał na tą całą naukę?
-Och
– wykrztusiła rozbawiona. Najwyraźniej sytuacja w ogóle jej nie zawstydzała,
wzbudzała jedynie śmiech i zaintrygowanie. – Przepraszam, chłopaki. Nie umiem
nad tym do końca panować. Jak ją znik... okej,
sama wyparowała – odezwała się uspokajająco, gdy usłyszała krótkie "puff".
-Możemy
się obrócić? – spytał nieco niepewnie młodszy Uchiha.
-Proszę
bardzo – zaśmiała się. – Wow, jestem pod wrażeniem. Dawno nie widziałam… tak
porządnych facetów. Lecę na was coraz bardziej.
-Czy
mi się wydaje, czy ciebie to niezwykle bawi? – warknął Sasuke.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo. Przepraszam,
że nie wybiegłam oburzona z waszego domu, wyzywając was od świń i szowinistów –
zadrwiła, a w niebieskich oczach zaigrały psotne ogniki. Odzyskała dobry humor,
który straciła na próbach. – Będę pamiętać następnym razem.
-To
nie jest zabawne – wywrócił oczami chłopak. – Cholernie przypominało jedną
technikę pewnego matoła…
-Och,
nie wiedziałam, że też sklonowałeś się bez ciuchów – rzuciła mu wesoło. Sasuke
wyglądał, jakby miał zabić ją samym spojrzeniem. Już otwierał usta, aby coś jej
powiedzieć, ale starszy członek klanu szybko zainterweniował. Nie chciał tu
rozlewu krwi.
-Następnym
razem postaraj się bardziej popracować nad szczegółami – powiedział prędko
Itachi. – Jak ubrania… czy coś takiego.
-Jasne
– odparła i znów ułożyła odpowiednie pieczęcie. Już miała wykrzykiwać odpowiednią
formułkę, gdy jej wzrok napotkał spojrzenie respiro. Zmarszczyła brwi. – No co?
Ohayo! A co, niech dziewczyna pozna trochę świata shonobi ;3 W sumie, jak teraz o tym myślę, to trochę chyba nierealne, że tak szybko jej to idzie, no ale... to w końcu córka Kakashiego ;)
Przeczytane :P Mi tam się podoba, a nawet bardzo podoba ;D Realne czy nie, w ogóle jak przyszłoby się czepiać to używanie chakry nie jest realne XD Ale dla mnie w twojej historii mi się to podoba i brzmi logicznie, bo musi mieć coś z ojca, ale mogłaby się nauczyć czegoś od niego :P Wprost nie mogę się doczekać, aż w końcu w jakimś tam stopniu zaczniesz naprawiać ich relację :)
OdpowiedzUsuńTa sprawa z podsłuchami była fajna, szczególnie te sprzeczki między Mardi a Sasuke ;D Jak dzieci... byleby któryś z nich okazał się lepszy :P I to stwierdzenie Sasuke "duża" hahaha leżę :P co za idiota XD nie nmo... lizaka mu :P Brawo xD Nawet Itachi nie wytrzymał heh xD
W każdym razie jakoś nie czuję, by jej nauka szła jakoś szybko ^^ idzie idealnie :) Nawet umie robić sexy no jutsu czy jak to się nazywało :P podziwiam ją, że się nie zażenowała tym ani nic :P widać mega pozytywna osoba :)
Czekam z niecierpliwością na następną notkę :D
Pozdrawiam i życzę weny ;*;)
Ohayo :D
OdpowiedzUsuńCo tak krótko? -.-"
Mi to nie przeszkadza, że ona tak szybko się uczy, naprawdę ^_^ A nawet jeśli, to ma to swoje podstawy i powody, więc wcale nie wychodzi takie nierealne, jak ci się wydaje ;3
Kocham mocno, całym sercem, duszą i wszystkim, czy się da, sprzeczki Mardi i Sasuke. No podobno jestem "cięta, oschła i wredna", ale od niej mogę się uczyć i mam zamiar to niedługo opatntować ^_^ Mam nadzieję, że nie będziesz mnie ścigać za prawa autorskie xD
Czasami mam wrażenie, że podrywasz mi męża i muszę ci powiedzieć, że mi się to nie podoba. Aaaaale tylko to xd
Jak Mardi umie już 'sexy no jutsu', to może przyjdzie i czas na 'harem no jutsu' - to byłby combos xd
Już mówiłam, że wszystko co związane z Szeptaczami bardzo mi się podoba. Cała ta "inna" energia, teraz połączona z chakrą - Mardi pełną gębą :D
Oczywiście wspomnę na końcu o Itasiu, który całkowicie rozwala system sobą, swoją osobowością ... no co ja ci będę mówić xD
Rozdział świetny ;P
Można czekać teraz tylko na rozwój wydarzeń ;)
Ja podrywać Ci męża? No w życiu, mam Sasa xD Po prostu Mardi to wyjątkowo otwarta (czasem aż do przesady) osóbka ;) Chcę z niej zrobić taką trochę siostrę dla Itachiego czy coś w tym stylu ;>
UsuńHahaha, nie będę ścigać za prawa autorskie :D Właśnie mam czasem wrażenie, że te dialogi są bez sensu i wgl nie są cięte ani zabawne... Sama nie jestem zbyt dobra w ripostach. Dobrze, że jakoś to wychodzi ;)
Je je je jestem!
OdpowiedzUsuńMam takie pytanko: Czy Sas nadal jest bez koszulki? Wiesz, dla osoby mojego pokroju takie informacje są niezmiernie ważne. Wyobraźnia się pobudza, takie sprawy, rozumiesz, nie? xD A! I niech Mardi nie rozwodzi się za bardzo nad szczegółami w technikach takimi, jak ubrania. Czarnuszkom też się coś od życia należy.
Doobra, już bez jaj. Nie każdy musi wiedzieć o moich fobiach ^.^'
Wracając...Według mnie Mardi nie uczy się za szybko. Powiedziałabym, że za wolno, ale co ja tam wiem? xd Bardziej mnie intryguje ilość jej chakry, bo w końcu tak jej...Dużo xD
Pozdrawiam i czekam na next'a!
O cholera... faktycznie jeszcze go nie ubrałam!!! Jaaa.... zapomniałam o tym :D Wielkie dzięki za uwagę, bo łaziłby nago przez cały dzień ;)
UsuńO, jak takie informacje są dla Ciebie ważne to jesteśmy podobne :D Piąteczka!
No nadrobiłam kilka zaległości :D Wybacz po prostu brak czasu...
OdpowiedzUsuńA co do notki to świetna xd Te odzywki Mardi <3
Uczy się szybko i wcale nie wygląda to nierealnie. No może trochę XD Ale i tak mi to nie przeszkadza, ona jest we wszystkim świetna :D
Hahaha wyobraziłam sobie to przekleństwo w ustach respiro xD Taki dziecinny, uroczy głosik xdd
Czekam na kolejny rozdział :)
Dobrze że jestem sama w domu bo powszechnie uznawana jestem za wystarczająco dziwną, nie muszą jeszcze rodzice słuchać jak śmieję się jak głupia do monitora xD
OdpowiedzUsuńMatkooo Kasiu moja kochana! Od dzisiaj moim niespełnionym marzeniem jest cię poznać, masz takie genialne poczucie humoru! Niektóre teksty po prostu rozwalają mnie całkowicie, normalnie mózg rozjebany :D
'Sam jesteś „schrzaniłaś"' a to taka riposta w moim stylu xD
Ale normalnie nie mogę z tych ich kłótni, na dodatek Itachi śmiejący się! Idealnie po prostu xD
Strasznie podobają mi się relacje między nim a Mardi, znają się dopiero pół dnia, a tak fajnie się do siebie odnoszą i wgl no super i tyle.
No i.. duża chakra Mardi xD Moim zdaniem wcale nie jest dziwnie, w końcu to wnuczka Białego Kła i córka Kakashiego, więc samo z siebie wynika, że musi być zajebista i mega uzdolniona :D
Jeśli interesujesz się Bleach'owymi blogami to zapraszam na moją nową stronkę:
wszystko-za-spojrzenie.blogspot.com
No i na Anayannie pojawił się rozdział ;D
Pozdrawiam, buziaki ;3
Jako twoja nowa siostra muszę wyrazić przerażenie do twoich klimatów imprezowych w wieku 15 lat xD
UsuńAle jako twoja bratnia dusza jestem w siódmym niebie ze mam kumpele do dzikich bib! xD
Taaak ja byłabym na 100% pewna o tym, że jestem adoptowana, gdyby nie to, że jestem tak cholernie podobna do taty, że kiedyś typka która robiła mamie tatuaż stwierdziła, że 'tylko mi wąsa dokleić i identycznie jak tata' powinnam się chyba obrazić, bo jest prawie dwumetrowym wielkim i łysym kolesiem xD
No oboje moje rodzice mają po trzy tatuaże xD A tata ma nawet dwa kolczyki w jednym uchu xd
UsuńWidzę mama chciała dobrze a córkę zdeprawowali w szkole xD
A właśnie, co do tego Bleacha którego będziesz oglądać, to wiesz wytrwale i nie zrażaj się na początku bo ja kilka pierwszych odcinków patrzę i tak.. wtf xD Ale potem się robi takie świetne i takie zatrzęsienie przystojniaków tam jest że cholera.. xD No
Świetnego masz bloga!:3
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie:
sasuke-i-erin.blog.pl
Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że sie spodoba. ;D
No muszę ci powiedzieć, że płakałam ze śmiechu :D Tekst ,,lecę na was coraz bardziej'' mnie rozbawił po całości xD
OdpowiedzUsuńTobi.