Honey, I'm hooooome!!! :D
Przepraszam za tak długą przerwę, moi drodzy, ale mój stary kompciu musiał się udać do naprawy, a tylko w ten sposób mogę się dostać do neta :)
Tak więc to było ciężkie kilka dni, pełnych trwogi, strachu, niepewności i lęku, ale nadszedł im kres, albowiem kompciu wrócił cały i szczęśliwy i znów możemy być razem *-*
Zgodnie z sugestiami: Itachi chwilowo na ławkę rezerwowych xd Cholera, wysoko poprzeczkę ustawiłyście jeśli chodzi o tego pana, nie wiem czy podołam i czy mi się uda go tak stworzyć xd
Co jeszcze? Ach tak, tak. Sheeiren Imai naprowadziła mnie na głębsze rozmyślania, a konkretnie tym obrazkiem córki Kakashi'ego i doszłam do wniosku, że nie będę się brać raczej za szablony, bo wychodzą mi tak jakby... hmm.... no nie wiem jak to powiedzieć... może CHUJOWE :D tak więc, jeśli ktoś by się chciał za to wziąć, padnę mu do stóp <3
Dobra, nie przedłużając już - oto rozdzialik. Enjoy ;>
-Od
dwudziestu – poprawiła go radośnie. Ona również teraz grała. I Sasuke musiał
przyznać, że wychodziło jej to genialnie. Na szczęście nie musieli posługiwać
się jakimkolwiek kodem czy czym innym, bo szpieg był za daleko, aby móc ich
usłyszeć.
-Powiedziałem:
mniej więcej – odwarknął. – Pytanie tylko, czy mnie czy ciebie?
-Przekonamy
się za chwilę – oznajmiła. Wytężyła wzrok i dostrzegła skrzyżowanie dróg przed
nimi. – Za sto metrów. Ja idę w prawo.
Zajęli
się prostą wymianą zdań, markując swobodną rozmowę między dwójką przyjaciół.
Sasuke zastanowił się ponownie nad dziewczyną. Nie mógł ukrywać, pasował mu jej
profesjonalizm. Nie powstrzymał się przed porównaniem jej do Sakury czy Ino.
Różowa albo blondyna, nie dość, że w ogóle nie zauważyłaby, że jest śledzona,
to gdyby Uchiha ją o tym poinformował, ta na pewno zadawałaby głupie pytania i
odwróciłaby się, niszcząc tym samym możliwość schwytania przeciwnika. Z kolei
Mardi dobrze oceniła sytuację, wiedziała, że gdyby teraz okazało się, że wie,
że jest śledzona, prawdopodobny szpieg zdążyłby uciec. Za duży dystans. Szybko
obmyśliła plan, wyręczając w tym Sasuke, który zawsze był głową takich
zasadzek. Ciekawe, czy byłaby dobrą partnerką na misjach, pomyślał.
Doszli
do rozwidlenia i „pożegnali się”. Sasuke skręcił w lewo, tylko raz oglądając
się za dziewczyną. Ona zrobiła to samo. No bo, proszę, gdyby ktoś nie obrócił
się za odchodzącym kompanem, byłoby to co najmniej podejrzane. W międzyczasie
dostrzegł skrawek czarnego materiału znikającego szybko za budynkami. Przeszedł
kilkadziesiąt metrów z rękoma w kieszeniach, klucząc wśród dobrze znanych
uliczek. Nic nie usłyszał, ale nie chciał zaryzykować obejrzenia się. Dlatego
też, starając się jak najbardziej to zatuszować, aktywował Sharingana.
Niepotrzebnie
próbował się to ukryć, ponieważ w zasięgu jakichś dwustu metrów nie było owego
szpiega. A to oznaczało, że nadal podążał za Mardi. Wytężył wzrok i daleko,
jakieś pół kilometra przed sobą, dostrzegł brązowowłosą dziewczynę, idącą pewnym,
swobodnym krokiem przed siebie. Szpieg wpadł w ich pułapkę. Szedł bardzo
wolnym, ostrożnym krokiem za córką Kakashiego. Sasuke przyjrzał się jego
sylwetce. Nie miał w dłoni żadnej broni ani niczego, co mogłoby ją zranić. Nie
rozczulając się nad tym długo, Sasuke pobiegł w stronę nic nie spodziewającego
się człowieka i Mardi.
Dotarcie
do nich zajęło mu dosłownie jakieś pięć minut. Przykucnął na dachu jakiegoś
budynku i spojrzał w dół. Na szczęście, uliczka okazała się być pusta. Żadnych
cywili, pomyślał z zadowoleniem. Nie mogło być lepszych okoliczności. Mężczyzna
podążał za dziewczyną, raz po raz chowając się za okolicznymi domami,
zachowując najwyższą ostrożność. Może Uchiha się mylił, ale wyglądał na lekko
przestraszonego. Mardi nadal szła przed siebie, nie zważając na nic, jakby nie
miała pojęcia, że ktoś za nią idzie. Była znakomitą aktorką. Sasuke poszukał
wzrokiem Guinevere i jego oczom ukazała się czarna, mała puma, drepcząca koło
Hatake. Kotka najwyraźniej wyczuła Sasuke, bo obróciła pyszczek w jego stronę.
Nawet z tej odległości dostrzegł psotne ogniki w oczach, identyczne, jak u
Mardi. Zwierzątko otarło się o nogi swojej pani, prawdopodobnie dając jej znać
o pojawieniu się Sasuke, ale ta wydawała się to ignorować. Jedynym
porozumieniem z Sasuke była dłoń, która po kolei odliczała na palcach czas.
Chłopak natychmiast zrozumiał, co Mardi chce przekazać. Za pięć, cztery, trzy,
dwa, jeden…
Bezszelestnie
wylądował za plecami potencjalnego wroga i błyskawicznym ruchem przyłożył mu
kunaia do szyi. Jednak zanim to zrobił, aktywował Mangekyo Sharingan i spojrzał
mężczyźnie prosto w oczy. Mimo że czerwone tęczówki przewiercały szpiega
zaledwie przez pół sekundy, to wystarczyło, aby ogarnął go nieopanowany lęk.
-Jeden
ruch i poderżnę ci gardło – syknął Uchiha, a jego głos przypominał groźny
warkot. Sam zdziwił się, jak strasznie zabrzmiał. Całkiem nieźle, pomyślał z
zadowoleniem.
Mężczyzna
tak się przeląkł, że krzyknął piskliwie, a ręce wpadły w niekontrolowane
drgawki. Z jego dłoni wypadł jakiś mały przedmiot i potoczył się z cichym
brzdękiem po piaszczystej drodze. Sasuke zmrużył oczy i dostrzegł srebrnego,
misternie wykonanego smoka na drobnym platynowym łańcuszku.
Nagle
złapany wyrwał mu się. Chłopak był tak zaskoczony, że nie zdołał go powstrzymać
i na szyi szpiega powstała cienka czerwona rana, która zaczynała lekko krwawić.
Po takim strachu, jaki go obleciał, ten chce jeszcze uciec? To było śmieszne.
Ale
ku jego zdziwieniu, nie po to mężczyzna się wyrwał. Chciał jedynie jak
najszybciej podnieść ów przedmiot, który mu upadł. Zanim Sasuke zdążył znów go
pochwycić i ukarać, uprzedziła go czyjaś blada, szczupła ręka z czarnym
ochraniaczem, spod którego wychynęło srebrne smukłe ukryte ostrze.
Dlatego
te ochraniacze były takie dziwne, przebiegło mu przez myśl.
Sasuke
nie raz o nich słyszał, ale nigdy nie widział tego na oczy. Podobno, aby je
użytkować, trzeba było odciąć sobie środkowy palec, dlatego też nigdy go nie
kusiły. Jak widział, Mardi miała wszystkie palce całe. Przyłożyła ostrze do
gardła pojmanego, wymuszając na nim jednoczesne wstanie. W międzyczasie
przydepnęła łańcuszek i kopnęła go podeszwą do tyłu. Ten patrzył na nią ze
zgrozą i przerażeniem. Sasuke wykorzystał moment i wykręcił mężczyźnie ręce do
tyłu.
-Proszę,
proszę – rozległ się jej melodyjny głos, a na jej twarz wstąpił triumfalny
uśmiech. – Kogo my tu mamy?
-Pani… proszę… - zaczął, ale Mardi mu przerwała.
-Czemu
mnie śledziłeś? – zapytała z ciekawością, w ogóle nie okazując po sobie gniewu.
-Gdzież
bym śmiał… - znów próbował się tłumaczyć, ale tym razem wszedł mu w słowo
Sasuke.
-Żałosne
– prychnął, podnosząc dłonie nieco wyżej. Więzień zajęczał z bólu. – Myślałeś,
że cię nie zauważymy? Przestań łgać i mów.
-Sasuke,
spokojnie – położyła mu dłoń na ramieniu ze śmiechem. Wzdrygnął się i spojrzał
na nią ze złością spod przymrużonych powiek. Nie lubił, gdy ktoś go dotykał. –
jeszcze przestraszysz naszego nowego przyjaciela. Nie musisz się nas obawiać –
dodała uroczym głosem, który jednak zawierał w sobie coś przerażającego. – Dopóki jestem szczęśliwa, nikogo nie krzywdzę. A wiesz, co by mnie najbardziej
uszczęśliwiło? Dowiedzenie się, kto mnie śledzi i jakie ma wobec mnie zamiary.
Wszystko
wypowiedziała cichym, spokojnym tonem, przez cały czas przeszywając mężczyznę
tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Jego histeria była nieopisana. Aż tak go
wystraszyłem? zdziwił się w myślach Sasuke.
-J-ja
powiem wszystko… tylko n-niech o-on mnie zostawi – wychlipał.
-Rany,
Sasuke – spojrzała na niego ze zdziwieniem i uznaniem. – Puść go, bo zaraz
wyzionie ducha. Jak to zrobiłeś?
Wzruszył
ramionami i puścił mężczyznę. Ten upadł na kolana, śmiertelnie przerażony, a
dziewczyna przyłożyła mu końcówkę ostrza do karku.
-Urok
osobisty – odpowiedział na jej poprzednie pytanie, na co ona parsknęła
śmiechem, jednak zaraz wróciła do przerażonego mężczyzny.
-Więc
gadaj: czego ode mnie chcesz?
-Ja
niczego, pani…
-Miałeś
nie kłamać – warknął Sasuke, a złapanego przeszedł dreszcz.
-Nie
kłamię, przysięgam! Ja nawet pani nie znam, słowo! Pewien mężczyzna, na ulicy…
zaczepił mnie! Powiedział, że da mi dwa tysiące jenów, jeśli pójdę za panią i
będę udawać śledzenie. Ja jestem prostym człowiekiem, pani, ciężkie czasy!
Dzieci dużo, pieniędzy mało…
-Dobra,
dobra – machnęła ręką z niecierpliwością, a jej czoło zmarszczyło się. Teraz
zachowywała się bardzo poważnie. – Znasz tego kogoś?
-N-nie,
pani – odpowiedział, patrząc zlęknionym wzrokiem. – Zaczepił mnie p-przed
chwilą, jak mówiłem.
-W
którym miejscu? – spytała, nieco bardziej przyciskając ostrze do jego chudej
twarzy. Przeląkł się jeszcze bardziej.
-P-przy
straganie z owocami, jakiś kilometr stąd! Przechodziliście tamtędy, p-pani!
-W
porządku, nie trzęś się tak – mruknęła Mardi, zniżając ostrze. – Kazał mi coś
wręczyć, dać?
-T-tak
– zdziwił się, że dziewczyna się domyśliła. – Tamtą rzecz, którą pani kopnęła.
-Sasuke,
możesz? – poprosiła go, a on podniósł biżuterię do góry. Przyjrzał się jej
uważnie, na powrót aktywując Sharingana. Zwykły łańcuszek. Żadnych ładunków
wybuchowych czy czegokolwiek. Podał jej znalezisko.
-Więc to jest ten cały Sharingan – powiedziała cicho, rozciągając usta w miękkim
uśmiechu. – Do twarzy ci z czerwonymi tęczówkami.
Prychnął
i wywrócił oczami, patrząc na nią spod byka. Naprawdę, nie lubił komplementów,
dość się ich już nasłuchał od natrętnych fanek.
-Wiesz,
co to?
-Och,
mój Boże – odezwała się, ale bez jakichkolwiek oznak zszokowania. Wydawała się
być raczej ubawiona i uprzejmie zdziwiona. Jej wzrok powoli taksował mały,
misternie wykonany przedmiocik. Na srebrnych smoczych łuskach zatańczyły
promienie słońca. Mardi wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. Uchiha
postanowił przerwać ten letarg.
-Znacz
to? – spytał beznamiętnie.
-Oczywiście
– stwierdziła, otrząsając się i chowając rzecz do kieszeni. – Moja stara… „koleżanka”
chyba bardzo chce się ze mną spotkać. Później ci wyjaśnię – wskazała dyskretnie
głową na trzęsącego się ze strachu mężczyznę. Sasuke skinął na znak zgody. – A
ty możesz już sobie iść. I pamiętaj, byłam sama, inaczej znajdę ciebie i twoją
rodzinę – dodała, nie mogąc zamaskować drwiny w ostatnich słowach, i patrzyła z
zaintrygowaniem, jak mężczyzna ucieka w tumanach kurzu. – Wciąż nie mogę dojść
do tego, jak udało ci się go tak przestraszyć w ciągu kilku sekund. Ja próbuję
zrobić to od dawna z ludźmi, z mizernym skutkiem.
-Uznam
to za komplement – mruknął pod nosem. – Wracając do szpiega: skoro miał ci i
tak wręczyć owy… prezent, po co tamten kazał mu być niewidocznym?
-Hmm…
- znów zmarszczyła brwi. – to chyba tylko taka, wiesz… zagrywka. Chcieli
sprawdzić, czy nie wyszłam z formy – zakpiła. – Chyba powinniśmy iść.
Guinevere, coś taka milcząca dzisiaj? – zagadnęła po chwili respiro. – W ogóle
nie uczestniczyłaś w tym spektaklu. Liczyłam na jakiś pokaz pazurów albo zębów…
Sasuke
rozejrzał się i pokręcił głową. Kotka zniknęła. Jak się głębiej nad tym
zastanowić, nie widział jej podczas całego tego zajścia. Domyślił się, że
zmieniła postać, jednak wciąż nie mógł jej namierzyć. Odpowiedź na pytanie
gdzie jest pojawiła się sama, gdy poczuł, jak coś delikatnie siada mu na
ramieniu. Kątem oka dostrzegł niebiesko czarną małą ważkę.
-Twój
nowy znajomy wszystkim się zajął – rozległ się dziecięcy, wesoły głos tuż przy
jego uchu. – Poza tym… nie wiedzieliśmy jeszcze, kto to jest. Nie chciałam
ujawniać naszej prawdziwej natury.
-Rozważnie
– zauważył Sasuke. Rozmowę bez sarkazmu i ironii łatwiej było mu prowadzić z
Guinevere, niż z Mardi. Potrząsnął głową. Co za głupota, skarcił się. Przecież
nie może mi się lepiej rozmawiać z jej duszą. Świrujesz, Uchiha.
-Rozważnie
czy nie, miałam nadzieję na małe przedstawienie – wzruszyła zawiedziona
ramionami. Ważka zleciała z ramienia Sasuke i wylądowała już pod postacią
czarnego kociaka na ziemi. Chłopak spostrzegł, że to zwierzę respiro upodobała
sobie najbardziej.
-Więc
do kogo należy ten naszyjnik? – zapytał od niechcenia. Wyciągnęła błyskotkę z
kieszeni.
-Do
niejakiej Kahori Dorago – oznajmiła powoli, przecedzając słowa przez zęby.
Sasuke spojrzał na nią. Nie wyglądała na złą czy wściekłą, dlatego nie miał
pewności, kim była wymieniona postać: wrogiem czy przyjacielem. Do kolejnej
wypowiedzi Mardi: – Nie lubię zdziry.
-Kreatywnie
– stwierdził ironicznie, wskazując na wisiorek. Nazwisko Dorago brzmiało
identycznie jak japoński „smok”. Tę postać przedstawiał łańcuszek.
-Nie
jest zbyt oryginalna – przyznała mu rację. – I najwyraźniej chce się spotkać.
-Nie
dała ci przecież żadnych wytycznych – spostrzegł bystrze Sasuke. – Poza tym,
coś mi tu nie pasuje. Tamten facet mówił, że to mężczyzna go wysłał, nie
dziewczyna.
Zmrużyła
oczy i zagryzła wargę. Znów zmieniła się w opanowaną, poważną Mardi.
-Według
tamtego gościa przechodziliśmy obok mężczyzny, który kazał nas śledzić. Kahori
wiedziała, że rozpoznałabym ją od razu. Pewnie kogoś wysłała. A co do
wytycznych… - zastanowiła się i przyjrzała dokładnie biżuterii. – Nie mogła nie
pozostawić mi żadnej wiadomości. Musi coś być…
Zaczęła
przesuwać palcami po nierównej powierzchni smoka, obracając go na wszystkie
strony.
-Tu
coś jest – oświadczyła w pewnym momencie, przymykając oczy.
-Ja
nic nie zauważyłem – oświadczył Sasuke, odwracając obrażony wzrok.
Pogładziła
palcami ogon smoka.
-bo
nie jesteś Szeptaczem, ciołku.
-ciołku?
– powtórzył z niedowierzaniem, ale ona go zignorowała.
-Egzamin…
na… chunnina… arena… – syknęła. – Nie mam pojęcia o czym mówi.
-O
egzaminie na chunnina, standardowym egzaminie, który musi zaliczyć każdy jounin
– odpowiedział jej Sasuke, patrząc na nią jak na półgłówka. – Ciągle nic? –
dodał, rzucając jej potępiające spojrzenie.
-Puk,
puk, nie mieszkam tu – zamachała mu dłonią przed oczami. – Trochę więcej
informacji poproszę.
Westchnął.
-Egzamin
na chunnina odbywa się dwa razy do roku, zazwyczaj w Konoha. Ma trzy etapy:
egzamin pisemny, polegający na napisaniu jakiegoś tam testu, egzamin
praktyczny, w którym trzeba przejść przez Las Śmierci w jednym kawałku, niosąc
dwa nieotwarte zwoje, oraz walki wręcz; finał tych walk rozgrywa się właśnie na
arenie.
-Hmm…
- zastanowiła się i spojrzała na niego z ciekawością. – Ty brałeś w tym udział?
-Skąd
to pytanie? – warknął niechętnie. Nie lubił zdradzać informacji o sobie.
-Czysta
ciekawość – odpowiedziała. – Podejrzewam, że nie. W końcu nie było cię kawał
czasu w Wiosce…
-Zdałem
go – przerwał jej rozważania z rozdrażnioną miną. – Zadowolona?
-Częściowo
– wyznała, wzruszając ramionami. – Wracając do tematu… wiesz, kiedy był ostatni
taki egzamin?
-Trzy
miesiące temu – oznajmił jej rzeczowo. – A walki na arenie… dwudziestego
kwietnia, bodajże w środę. Dzisiaj trzeci lipca – zauważył. – Każe ci czekać do
dwudziestego?
-Och,
nie chodzi tu o taką datę – machnęła dłonią. – Tutaj liczy się raczej dzień
tygodnia. Dzisiaj jest wtorek, a więc już jutro będę wiedziała, co jej chodzi
po głowie.
-A
miejsce?
-O to się nie martw – w jej oczach błysnęły psotne iskierki. – Dobrze wiem, jaką
knajpę wybierze. A tymczasem… niezbyt dobrze orientuję się na terenie Konohy.
Te wszystkie cholerne uliczki i dzielnice… każda wygląda tak samo – pożaliła
się. – Byłabym ci niezmiernie wdzięczna, gdybyś doprowadził mnie do… - wyjęła z
kieszeni zwitek papieru, rozprostowała go i podała chłopakowi. – O, tu jest mój
adres.
Sasuke
przyjrzał się karteczce. Jego brwi podskoczyły do góry.
-Hmm
– wyrwało mu się.
-„hmm”
co?
-Mieszkasz…
- zawahał się, niepewny, czy na pewno powinien zdradzać dziewczynie tą informację. – Mieszkasz niedaleko Kakashiego.
Jej
twarz stała się surowa i bez wyrazu. W jednym momencie wyprostowała się i
zesztywniała. Z oczu zniknęły wesołe, drwiące ogniki. Sasuke zaczął iść w
stronę jej domu, a ona podreptała za nim.
-Jak
niedaleko? – zapytała ze śmiertelną powagą.
-Jakieś
trzy domy dalej – mruknął i uśmiechnął się kpiąco. – Wiedziałem, że będziesz
szaleć z radości.
-Powiedz,
że mścisz się za sytuację w restauracji – jęknęła.
Nie
minęło pięć minut, a dotarli we właściwe miejsce. Podczas ich „wycieczki”
Sasuke doszedł do wniosku, że dziewczyna nie jest taka zła. A przynajmniej da
się z nią wytrzymać, nie to, co z Sakurą czy Naruto. Fakt, gadała dużo i nie
mogła się powstrzymać od dogryzania mu – oczywiście z wzajemnością – jednak nie
paplała od rzeczy, w przeciwieństwie do większości dziewczyn, jakie znał. Nawet
nie zauważył, gdy dotarli na miejsce.
-A
więc to moje tymczasowe mieszkanie, tak? – przekręciła psotnie głowę,
przyglądając się budynkowi z uprzejmym zainteresowaniem. – Możesz mi
powiedzieć, który to dom Kakashiego? Muszę wiedzieć, którędy nie przechodzić.
-Trzeci
od lewej – mruknął. – Z zielonym dachem.
-Widzę,
że się przeniósł – zauważyła swobodnie. – Kiedyś mieszkaliśmy, ee… gdzie
indziej. Cóż – westchnęła i spojrzała na niego cwanym wzrokiem. Zatrzymali się
przed małym, ale sprawiającym wrażenie dosyć wyszukanego budynkiem. – Wprawdzie
nie byłam jeszcze w środku i nie wiem, jaki jest stan tego domu, ale myślę, że
zaproszenie cię na herbatę nie będzie wielkim nietaktem.
-Nie,
dzięki – odmówił szybko Sasuke, rozglądając się rozleniwionym wzrokiem po
okolicy. Nie często miał okazję w niej być. – Czuję, że Itachi wrócił już ze
swojej misji. Umówiliśmy się na trening.
-Jaka
szkoda – odparła spokojnie. – W takim razie masz ostatnią szansę na
jakiekolwiek pytanie. Muszę się jakoś odwdzięczyć za tą piękną, acz wzruszającą
historię.
-Przezabawne
– syknął, chociaż wiedział, że dziewczyna żartuje. Tym bardziej był zirytowany.
Z niego nikt nie żartuje. – Hm… - zastanowił się. Miał mnóstwo pytań. Kto wie o
Szeptaczach, dlaczego wiedzieli o nich Hyuuga, gdzie znajduje się ich kraj…
Jednak ze wszystkich wybrał najbardziej aktualne. – Podobno ma odbyć się tu
cały zlot Szeptaczy. Jak dotąd, widzę tu tylko ciebie z łażącym za tobą
zwierzakiem.
-Grzeczniej
proszę – wymruczała Guinevere z rozbawionym spojrzeniem, ale Mardi nie
skomentowała, tylko odpowiedziała jasno na pytanie:
-Och,
ja jestem trochę przedwcześnie. Wiesz, robota - wzruszyła ramionami. - Oreli i ja musiałyśmy coś
załatwić. Teoretycznie, balu jeszcze nie ma, zarówno u was jak i u nas. Jutro
zostanie wydane oficjalne obwieszczenie i od jutra możesz wypatrywać Szeptaczy
na ulicach. Uwierz mi, zaroi się nieco od nich, to jedna z większa imprez. W
końcu nie codziennie zawierany jest sojusz między dwoma światami. Cóż, miło
było cię poznać – uśmiechnęła się wesoło i wyciągnęła drobną dłoń w jego
stronę. Sasuke zawahał się na moment i chwycił jej rękę w geście pożegnania. –
mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy. Do zobaczenia, Sasuke-kun – dodała,
przeciągając złośliwie sufiks, zupełnie jak zwykły to robić jego fanki.
Wywrócił oczami.
-Cześć,
tygrysie – odezwała się też Guinevere, patrząc na niego rozbawionym wzrokiem.
-Na
razie – mruknął pod nosem i odszedł w stronę centrum wioski.
No wreszcie wreszcie wreszcie się doczekałam! Z tej okazji walne taki długi komentarz, że och ja cie.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że matko zakochałam się w Mardi! Ona jest taka.. zajebista, no, inaczej tego nie określę. Ma taki zajebisty charakter i sposób bycia, mój typ dziewczyny no xD
Podoba mi się te współpraca między nimi, normalnie duet idealny, jakby znali się już od lat a nie dopiero jeden dzień.
Noo i ten mrożący krew w żyłaś Sasuke xD Szczerze, to w anime za nim nie przepadam, ale wykreowanego przez ciebie po prostu ubóstwiam! Dobra, od teraz on i Mardi są miłośćmi mojego życia ;3 Mam nadzieję, że poradzą sobie z tym, że ich jest dwóch a mnie tylko jedna i jakoś się podzielą xD Aaaach zapomniałam, jest jeszcze Itachi, którego kocham ponad życie.. Wychodzi na to, że jestem bardzo kochliwa i mam pojemne serduszko xd
Wracając do tematu xD Nie miałabym nic przeciwko bliskiemu spotkaniu sam na sam ze stworzonym przez ciebie Saskiem, nawet jeśli przystawiałby mi nóż do gardła (bo przecież stałby tak blisko mnie) :D
Fajnie zakamuflowałaś to miejsce spotkania, Mardi kolejny raz już udowadnia, że jest niesamowicie inteligentna, wgl ona cała jest boska *.*
Nowe ksywy Sasuke - tygrys i ciołek, są strasznie urocze ;3
No i tak samo jak on mam mnóóóóstwo pytań, strasznie to wszystko ciekawe i tajemnicze. I o! Mam przeczucie! Na ten bal pewnie trzeba będzie przyjść z partnerem i Mardi zaprosi Sasuke pod pretekstem, że tylko jego tak dobrze zna, a on się zgodzi pod pretekstem, że spotka tam tych wszystkich Szeptaczy i dowie się więcej o sojuszu ;>
Ach no i jest mój Itachi! (znaczy będzie) Nie martw się, ogólnie piszesz genialnie, więc pewnie równie bosko pójdzie ci przedstawienie jego boskiej postaci <3
Ze względu na Itasia i ogólnie całokształt zajebistości twojego opowiadania, błagam cię/grożę/żądam (w zależności co bardziej na ciebie podziała) aby kolejna notka była O WIELE szybciej! ;3
Ach czuję, że spełniłam swoje zadanie i komentarz wyszedł całkiem pokaźny, jak mi się z jakichś nieznanych powodów usunie to się powieszę.
No i jeszcze żebyś nie zemdlała z przesłodzenia i mogła pisać kolejne rozdziały, to powiem, że kilka razy zaczęłaś wypowiedź z małej litery. Ha! W każdym razie w żadnym stopniu nie wpłynęło to na zajebistość tekstu, która dalej jest oszałamiająco wysoka.
Dobra, nie przedłużając już, kocham cię za tworzenie tak zajebistej historii którą również kocham, życzę dużo weny, buziaki ;3
Rany, aż nie wiem co powiedzieć *-* Dziękuję za komentarz, nikt nie napisał mi nic równie pięknego! *chowa twarz w dłoniach i zalewa się łzami wzruszenia* Nic nie motywuje mnie bardziej niż takie komentarze :3
UsuńJestem głęboko bardzo wzruszona, to było takie touching <3
Co do twojego przeczucia tego całego balu... cholera, jestem aż tak przewidywalna? ;_; albo Ty taka inteligentna, niech Cię! :3
Och, dobrze, że jest jakieś ale, bo na serio bym zemdlała. na pewno jest jeszcze mnóstwo błędów, ale się staram ;>
Mam nadzieję, że nie spieprzę postaci Itasia, bo to moja ulubiona postać z anime (zaraz po Sasuke, oczywiście) <3 Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy;)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz, to dużo znaczy dla mnie *-*
Pozdrawiam :*
Po tej notce, twój blog jest na liście moich ulubionych :D
OdpowiedzUsuńJej Sasuke i Mardi świetnie się dogadali i rozprawili z tym szpiegiem. Hahaha Madri ma genialny charakter. Uwielbiam jak ktoś dogryza Sasuke, a on taki wkurwiony uhuhuhuhu ;3
Czekam,aż pojawi się nasz wspaniały Itachi <3 No i mam nadzieję, że niedługo oboje znowu się spotkają ^^ A o jeszcze jedno co uwielbiam w Mardi. Ta niechęć do Kakashiego! No po prostu coś pięknego xd I zaintrygowała mnie ta wiadomość od tej jej koleżanki. Hmm nie mam pojęcia kto to i co może się stać. Więc życzę ci dużo weny i szybko pisz kolejną notkę!
Pozdrawiam :)
Ah, dziękuję, martwiłam się, że nikt nie polubi mojej narwanej, zadziornej Mardi :3 Oooo, nareszcie komuś się podoba ta niechęć do mr Hatake, chociaż ja nazwałabym to raczej nienawiścią :D A Itachi pojawi się, pojawi, ale trochę będzie trzeba poczekać ;/
UsuńPozdrawiam :3
Ohayo! No jasne, że ci wyślę :P Napisz mi w spamie tylko twojego maila.
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam, jak oni się kłócą! To takie realistyczne i niewymuszone. Kocham Mardi, za jej charakter. I jej imię nadal kojarzy mi się z wtorkiem, przepraszam ale to siła wyższa xdd Nasza para świetnie się ze sobą dogaduje. Zrobiłaś tu z Ino i Sakury idiotkę, zrób coś z tym! Utop je czy coś! Nie wiem, no. Jak będą miały jakiś problem, to powiedz: worek na łeb i za ojczyznę xd Błędów masz mało, są prawie nie do wyłapania. Zaintrygowała mnie ta postać tej dziewczyny, z którą ma spotkać się Mardi. Czuję, że będzie mi się podobać xd
Niech ona się z Kakashi'm pogodzi. Strasznie mi go szkoda.
Itaś, Itaś, Itaś! Nie mogę się doczekać, kiedy mój mąż się tutaj pojawi! Dorzuć mu jakąś laskę. Niech będzie to wysoka, niebieskooka, wysportowana brunetka <3 I i i nazwij ją Sheeiren <3
Dobra, rozmarzyłam się xD
Cudny rozdział. Mam tylko jedną prośbę - pisz szybciej, bo ja już chcę czytać dalej :3
Pozdrawiam :D
Itaś - mój mąż -.-
UsuńNo chyba nie ]:->
UsuńSheeiren.. grabisz sobie xD
UsuńAhahahahahaha, kocham Was, dziewczyny <3 Spokojnie, Itasia wystarczy dla wszystkich ^^
UsuńTaaa, Sakura i Ino, chyba przesadziłam z tą ich głupotą.. Miały wyjść takie słodkie idiotki, a zrobiłam z nich bezmózgie zombie... No ale tak nie lubię suk w "Naruto", że to aż nieprzyzwoite :D Ale jak już gdzieś wcześniej mówiłam, trochę zmienię Sakurę, będzie bardziej spoko ;)
Bardzo dziękuję za komentarz <3
Pozdrawiam *-*
Nie, Itaś nadal jest mój <3
UsuńPrzeczytane ;D Ach, muszę powiedzieć, że podoba mi się jak przedstawiasz Sasuke w opowiadaniu ;D Jako, jednak kogoś normalnego xDD a nie emo xD
OdpowiedzUsuńHaha i ta scena z zastraszeniem staruszka, no padłam na niej xD Sasuke, Sasuke, zero delikatności xD
Swoją drogą uwielbiam jego rozmowy z Mardi ;> Są taki, hmm... oryginalne xD tak to nawet z Naruto nie gada xD No, ale bardziej polubił chyba je duszycczkę xD
Heh, trochę żal mi Kakashiego, córka go nienawidzi :< Mam nadzieje, że ocieplisz jakoś ich stosunki ;D
Ciekawi mnie też ta laska, z którą się umówiła cały ten sposób był jakiś podejrzany, no i jescze one się nie lubią nieźle xD może zaczną konkurować o Sasuke, hahaha xD Albo ta druga zabuja się w Itasiu? Hahaha xD
No nic, pozostaję mi czekać z niecierpliwością na nowy rozdział i życzę weny ;)
Pozdrawiam, Soli ;D (www.naruhina-lovestory.bloog.pl)
PS: Dałabyś w komentarzu opcje "Nazwa/Adres"? :)
Dziękuję za komentarz:)
UsuńMogę spróbować dać, ale lepiej nie oczekuj cudów, bo od strony technicznej leżę :D
Zapraszam do siebie na 12 ;3
OdpowiedzUsuńJa do siebie również na rozdział XVIII :D
OdpowiedzUsuń