-Więc
kim jest Guinevere? – spytał niby od niechcenia chłopak, po kilku chwilach
milczenia.
-Ach,
właśnie, Guinevere – przypomniała sobie szatynka. Bezwiednie wyciągnęła rękę, a
czarna kotka wsunęła z zadowoleniem miękką, puszystą głowę pod jej dłoń.
Rozległ się dźwięk mruczenia. – Guinevere jest… cóż, jakby ci to wyjaśnić?
Zacznijmy od początku. Wy, czyli shinobi i kunoichi, żyjecie w świecie, wśród
poglądów, zachowań i ogólnych zasad natury, całkiem różniących się od moich.
-Jesteś
z innego wymiaru? – zakpił Sasuke. Jej kąciki ust zadrżały lekko, ale pozostała
poważna.
-Mniej
więcej – odpowiedziała zagadkowo.
Czarnowłosy
otworzył usta i po chwili je zamknął. Co za nonsens ona stara się mu wmówić?
Córka Kakashiego – w porządku. Nigdy o niej nie słyszał, ale ona słyszała o nim
– da się przełknąć. Posiada summona, który w rzeczywistości nie jest summonem –
nie ma sprawy. Ale to było trochę zbyt śmieszne, by mogło być prawdą.
-Co
to za kit? – prychnął.
-Żaden
kit – wzruszyła ramionami. – Istnieje wiele różnych światów. Tego nie
słyszeliście, przynajmniej nie wy, zwykli shinobi, ale taka jest prawda.
Różnych… ziemi, istniejących równolegle do siebie. Lub nawet ze sobą
graniczącymi. Są światy, takie jak na przykład twój: gdzie dusza ludzka, którą
wy nazywacie chakrą, kryje się w waszych ciałach. Ale istnieją też na przykład
światy jak mój: gdzie nasze dusze kroczą obok nas, pod postaciami zwierząt.
Nazywa się je różnie; w moim świecie są to respiro,
co znaczy oddech. Czują to co my,
chcą tego, co my, są smutni kiedy my płaczemy i radośni, kiedy się uśmiechamy.
Są nami. A my jesteśmy nimi. To
działa w obie strony. A kiedy umieramy…
-One
umierają razem z wami – dokończył za nią. Zignorował jej stwierdzenia typu: wy tego nie wiecie. – To też działa w dwie strony?
Pokiwała
głową.
-To
dosyć ryzykowne – stwierdził beznamiętnie, patrząc na to ze strony logicznej. – Masz o połowę większe szanse na śmierć niż, załóżmy, ja.
-Mój
ojciec uważał tak samo – odpowiedziała ze wzrokiem wpatrzonym w dal. – To między innymi dlatego... nieważne zresztą. A jeśli chodzi o szybszą śmierć, to
raczej grozi Guinevere, a nie mnie. Jest dużo lepiej wyszkolona i potrafi
zadbać o siebie. Zresztą, uwierz mi, dużo łatwiej walczyć, gdy walczysz we
dwoje. To prawda, jesteśmy identyczne pod wieloma względami, ale zasób siły i
energii każda ma własny. Kiedy ja już nie mogę walczyć, Guinevere staje w mojej
obronie i na odwrót. Nie wyobrażam sobie jakiejś misji czy walki bez niej.
-Ona
nie zawsze jest kotem – zauważył przebiegle. – W gabinecie przybrała postać
jastrzębia.
-Dopóki
Mardi nie ukończy dwudziestu jeden lat, mogę się zmieniać – odezwała się w
końcu kotka, unosząc pyszczek w stronę chłopaka, a w jej oczach błysnęła
dziecięca duma. Była nawet słodka.
Potrząsnął
głową. Jak on mógł tak w ogóle pomyśleć? Słodka?
-Więc
możesz przybrać praktycznie każdą postać, pod warunkiem, że jest zwierzęciem? –
upewnił się, patrząc na nią powątpiewająco i unosząc jedną brew. Guinevere
poruszyła zadziornie uszami.
-Prawie
każdą – poprawiła go. – Nie mogę przybrać postaci człowieka ani żadnych
bakterii czy innych mikroskopijnych istotek. No i mam pewne ograniczenia.
Postać każdego zwierzęcia, jakie przyjmę, jest jeszcze, uch… młoda – warknęła z
niezadowoleniem i zamachała gwałtownie ogonem.
-Sama
jesteś młoda – stwierdziła prosto i wesoło Mardi. – Nie może być inaczej.
-Właściwie,
jeśli jej wiek liczy się analogicznie do twojego, to chyba powinna wyglądać na
dorosłą… kocicę – zanegował Sasuke.
-Ach,
nasz tygrys jest spostrzegawczy – zachichotała Guinevere, na co Mardi prychnęła
śmiechem. Czarnowłosy wywrócił oczami. – Widzisz, Szeptacze, a więc i respiro,
są długowieczne. O ile nie zginą na polu walki lub podczas nieprzewidzianych
wypadków, mogą przeżyć nawet 100 lat i wciąż wyglądać jak młodzi dorośli. Więc z tej perspektywy jestem dopiero dzieciakiem. Mogę mieć z rok.
Niestety – westchnęła, a jej ogon znów zakołysał się z irytacją.
-Swoją
drogą, jak myślisz? – zagadnęła ją Mardi, wznosząc z zaciekawieniem oczy do
góry. – Ile lat może mieć Oreli? Z trzysta?
-Daj
spokój – zaśmiała się dźwięcznym dziecinnym głosem puma. – Idę o zakład, że
ponad pięćset.
-Może
– wzruszyła ramionami szatynka i wróciła myślami do rzeczywistości. Po chwili
parsknęła śmiechem. Coś ją rozbawiło. – Wiesz, właśnie powiedziałam ci, że
istnieją równoległe światy, że żyję niemalże wiecznie, że moja dusza idzie
sobie obok mnie spacerkiem… A twoja reakcja to coś jak: „Równoległe
światy? Aha, fajnie”. Mam się czuć zlana? - w jej oczach zatańczyły iskierki śmiechu.
-Nie
zlałem tego – wzruszył ramionami, zadowolony ze swojej zewnętrznej
samokontroli. Cóż, Mardi nie musi wiedzieć, że chwilowo jego światopogląd
został lekko podminowany. – Jest coś takiego jak opanowanie i spokój.
Wywróciła
oczami, ale uśmiech nie zszedł jej z twarzy.
-Coś
jeszcze cię interesuje, Sasuke?
-Czemu
nadałaś imię swojej duszy? – zapytał, patrząc na nią jak na wariatkę.
-Ach
tak, często się temu dziwicie – uśmiechnęła się delikatnie. – Podobnie
zareagował Kakashi… Och, pamiętam to, chciał... zresztą, nieważne. Nie wiem, to nie ja nadawałam imię.
-A
kto?
-To
już… było. Po prostu od pierwszego dnia, gdy ją zobaczyłam, wiedziałam, że to
jest Guinevere. Nie mogłabym nazywać jej inaczej. To by było nienaturalne. Nie
wiem, jak ci to wyjaśnić. To się czuje. Trudno byłoby mi ją nazwać w inny
sposób, nawet, gdybym nie znała jej imienia.
-To
wyobraź sobie, jak mi trudno mówić do ciebie Mardi – stwierdziła Guinevere,
przebiegając lekko pomiędzy nimi.
-Guinevere!
– syknęła na nią dziewczyna. – Co za nonsens. Moja dusza ma bardziej
niewyparzoną gębę ode mnie. Lubi też się wygłupiać i wygadywać niewydarzone
rzeczy…
-Daj
spokój, wiem, że nazywasz się naprawdę Kiara – przerwał jej Sasuke. Rozdziawiła
usta, ale po chwili coś sobie przypomniała i je zamknęła.
-On
zawsze się wygada – mruknęła pod nosem.
-Po
co zmieniałaś imię?
-Z
wielu powodów – odpowiedziała uprzejmie, ale coś w jej oczach podpowiedziało
mu, że nie powinien naciskać. Od kiedy stał się taki ciekawski?
Jej
oczy ujrzały coś przed nimi i otworzyły się szeroko z zachwytem.
-Och,
mój Boże, dotarliśmy – oznajmiła radośnie, wracając do swojej poprzedniej
przesadzonej postawy. Z kolei Sasuke znów się zamknął i stał się cichy i
złośliwy. Dziwne. Przy tej dziewczynie stawał się bardziej gadatliwy niż by
chciał. – No, no, kiedy ostatnio tu byłam, wyglądała nieco… smutno. A teraz?
Cóż za przemiana. Nie mogę doczekać się, aby zobaczyć, jak jest w środku! Chodź!
Ach, i Guinevere – przypomniała sobie i zwróciła się do kotki poważnie. – Bądź
tak łaskawa i zmień postać. Ludzie zazwyczaj boją się małej pumy wchodzącej
kulturalnie do restauracji.
-Wedle
życzenia – odpowiedziała melodyjnie Guinevere i z miejsca, w którym przed
chwilą stała, odlatywał czarny motyl z niebieskimi plamkami na skrzydłach.
Ruszyła
pewnie w stronę czerwono-czarnego budynku. Sasuke westchnął. Wiedział, że
dłużej już nie odwlecze tego momentu i w końcu będzie musiał spotkać się z
roześmianą, irytującą hałastrą. No cóż, czas zmierzyć się z przeznaczeniem.
Wyrównał krok z Mardi i kulturalnie otworzył przed nią drzwi. Guinevere
niepostrzeżenie wleciała do środka.
-Twoja
szarmanckość mnie zniewala – oznajmiła mu ze sztucznym oczarowaniem. A może nie
sztucznym? Na pewno sztucznym. Nikt nie może mówić takich bezwstydnych rzeczy
tak prostolinijnie.
-Przestań
sobie ze mną igrać w tej sposób – warknął na nią. Rozszerzyła oczy w udawanym
zdziwieniu. Czy na pewno udawanym?
-Ja?
Igrać sobie? O czym ty mówisz? – spytała oburzona, ale na dnie jej oczu zagrały
wesołe ogniki. Na pewno udawanym.
-Dobrze
wiesz, o czym…
-Och,
Sasuke – kun! Przyszedłeś! – rozległ się słodki, radosny pisk.
Jak
na komendę oboje obrócili się w stronę dobiegającego odgłosu. Ich oczom ukazała
się roześmiana, spora grupa osób, zajmująca największy stolik pośrodku
restauracji, i z pewnością najgłośniejsza ze wszelkiej klienteli. Dziewczyna w
różowych włosach pomachała w stronę czarnowłosego, tak szczęśliwa, że nawet nie
zauważyła Mardi. Sasuke szybko obrócił się tyłem, markując zajęcie ściąganiem z
siebie kurtki. Mardi poszła za jego przykładem.
-Mogłeś
powiedzieć, że jesteś umówiony, nie naprzykrzałabym się – stwierdziła córka
Kakashiego, przyglądając się z zaciekawieniem rozbawionej młodzieży. Wcale nie
wyglądała na skruszoną.
-Dlatego
właśnie nie chciałem tu przychodzić – odparł Sasuke.
-Bo
ja? – zaśmiała się psotnie.
-Bo oni.
-Och,
znam ją, tą różową – stwierdziła nagle szatynka, uśmiechając się. – Pokazała mi
dziś drogę do biura hokage. Urocze, prawda?
-Taa,
urocze – mruknął. – Uwierz mi, Sakura jest ostatnią osobą, którą można nazwać
uroczą.
-Ja
to ocenię – powiedziała, wzruszając ramionami. – Przedstaw mnie.
-ja?
– spytał zrezygnowany.
-Nie, ten idiota, który stoi obok mnie i zadaje idiotyczne pytania - uśmiechnęła się słodko, na co on zawarczał.
-Wiesz, że to oznacza automatyczne stanie się
odwiecznym wrogiem Sakury i Ino?
-Nie
jesteś trochę zbyt pewny siebie? – zaśpiewała.
-Sama
się zaraz przekonasz, że nie – westchnął i ruszył w stronę stolików. Sakura
natychmiast zaczęła kłócić się z blondynką o to, koło której Sasuke usiądzie.
Neji najwyraźniej dostrzegł załamaną minę czarnowłosego i zrobiło mu się go żal,
bo dyskretnie zrobił mu i dziewczynie miejsce. Uchiha podziękował mu skinieniem
głowy.
-Och,
Sasuke-kun, to takie wspaniałe, że jednak przyszedłeś – zapiała Ino.
-Tak,
już martwiliśmy się, że jednak zrezygnowałeś i do nas nie dołączysz –
uśmiechnęła się promiennie Sakura. W tym momencie dostrzegła Mardi i jej mina
znacznie zrzedła. Właściwie to wszyscy zdążyli już ją zauważyć i przyglądali
jej się zaciekawionym wzrokiem. Zwłaszcza płeć męska. Hatake szturchnęła go
dyskretnie w żebra, przypominając co miał zrobić.
-To jest Mardi – rzucił
prosto Sasuke.
Co się dzieje xD
OdpowiedzUsuńNiech one się o niego w błocie pobiją! Albo w kiślu xd bo bójkę w powietrzu wyczuwam.
Świetny pomysł z tymi równoległymi światami i z tym zwierzakiem - to nazwa uniwersalna. Mogłabyś napisać coś szybciej? ;>
Kocham, jak oni się kłócą *.*
Pozdrawiam i czekam na next'a :D
Mega miałaś pomysł z tymi równoległymi światami! :D
OdpowiedzUsuńUbóstwiam dialogi między Sasuke i Mardi, swoją drogą bardziej podoba mi się imie Kiara, ciekawe czemu je zmieniła ;D
Hmmmm będzie bitka między dziewczynami? Już nie mogę się doczekać jak Mardi coś przygada Sakurze i Ino xD
Pozdrawiam i czekam na nexta ;)
Hmm, dziękuję, ale to tak nie do końca oryginalny pomysł ;) Na samym początku pisałam, że inspiruję się wieloma rzeczami, żeby nie było xd
OdpowiedzUsuńCóż, powiem tyle: dziewczyny nie przypadną sobie do gustu ;)