niedziela, 30 grudnia 2012

3.Równoległe światy? Aha, fajnie




-Więc kim jest Guinevere? – spytał niby od niechcenia chłopak, po kilku chwilach milczenia.
-Ach, właśnie, Guinevere – przypomniała sobie szatynka. Bezwiednie wyciągnęła rękę, a czarna kotka wsunęła z zadowoleniem miękką, puszystą głowę pod jej dłoń. Rozległ się dźwięk mruczenia. – Guinevere jest… cóż, jakby ci to wyjaśnić? Zacznijmy od początku. Wy, czyli shinobi i kunoichi, żyjecie w świecie, wśród poglądów, zachowań i ogólnych zasad natury, całkiem różniących się od moich.
-Jesteś z innego wymiaru? – zakpił Sasuke. Jej kąciki ust zadrżały lekko, ale pozostała poważna.
-Mniej więcej – odpowiedziała zagadkowo.
Czarnowłosy otworzył usta i po chwili je zamknął. Co za nonsens ona stara się mu wmówić? Córka Kakashiego – w porządku. Nigdy o niej nie słyszał, ale ona słyszała o nim – da się przełknąć. Posiada summona, który w rzeczywistości nie jest summonem – nie ma sprawy. Ale to było trochę zbyt śmieszne, by mogło być prawdą.
-Co to za kit? – prychnął.
-Żaden kit – wzruszyła ramionami. – Istnieje wiele różnych światów. Tego nie słyszeliście, przynajmniej nie wy, zwykli shinobi, ale taka jest prawda. Różnych… ziemi, istniejących równolegle do siebie. Lub nawet ze sobą graniczącymi. Są światy, takie jak na przykład twój: gdzie dusza ludzka, którą wy nazywacie chakrą, kryje się w waszych ciałach. Ale istnieją też na przykład światy jak mój: gdzie nasze dusze kroczą obok nas, pod postaciami zwierząt. Nazywa się je różnie; w moim świecie są to respiro, co znaczy oddech. Czują to co my, chcą tego, co my, są smutni kiedy my płaczemy i radośni, kiedy się uśmiechamy. Są nami. A my jesteśmy nimi. To działa w obie strony. A kiedy umieramy…
-One umierają razem z wami – dokończył za nią. Zignorował jej stwierdzenia typu: wy tego nie wiecie. – To też działa w dwie strony?
Pokiwała głową.
-To dosyć ryzykowne – stwierdził beznamiętnie, patrząc na to ze strony logicznej. – Masz o połowę większe szanse na śmierć niż, załóżmy, ja.
-Mój ojciec uważał tak samo – odpowiedziała ze wzrokiem wpatrzonym w dal. – To między innymi dlatego... nieważne zresztą. A jeśli chodzi o szybszą śmierć, to raczej grozi Guinevere, a nie mnie. Jest dużo lepiej wyszkolona i potrafi zadbać o siebie. Zresztą, uwierz mi, dużo łatwiej walczyć, gdy walczysz we dwoje. To prawda, jesteśmy identyczne pod wieloma względami, ale zasób siły i energii każda ma własny. Kiedy ja już nie mogę walczyć, Guinevere staje w mojej obronie i na odwrót. Nie wyobrażam sobie jakiejś misji czy walki bez niej.
-Ona nie zawsze jest kotem – zauważył przebiegle. – W gabinecie przybrała postać jastrzębia.
-Dopóki Mardi nie ukończy dwudziestu jeden lat, mogę się zmieniać – odezwała się w końcu kotka, unosząc pyszczek w stronę chłopaka, a w jej oczach błysnęła dziecięca duma. Była nawet słodka.
Potrząsnął głową. Jak on mógł tak w ogóle pomyśleć? Słodka?
-Więc możesz przybrać praktycznie każdą postać, pod warunkiem, że jest zwierzęciem? – upewnił się, patrząc na nią powątpiewająco i unosząc jedną brew. Guinevere poruszyła zadziornie uszami.
-Prawie każdą – poprawiła go. – Nie mogę przybrać postaci człowieka ani żadnych bakterii czy innych mikroskopijnych istotek. No i mam pewne ograniczenia. Postać każdego zwierzęcia, jakie przyjmę, jest jeszcze, uch… młoda – warknęła z niezadowoleniem i zamachała gwałtownie ogonem.
-Sama jesteś młoda – stwierdziła prosto i wesoło Mardi. – Nie może być inaczej.
-Właściwie, jeśli jej wiek liczy się analogicznie do twojego, to chyba powinna wyglądać na dorosłą… kocicę – zanegował Sasuke.
-Ach, nasz tygrys jest spostrzegawczy – zachichotała Guinevere, na co Mardi prychnęła śmiechem. Czarnowłosy wywrócił oczami. – Widzisz, Szeptacze, a więc i respiro, są długowieczne. O ile nie zginą na polu walki lub podczas nieprzewidzianych wypadków, mogą przeżyć nawet 100 lat i wciąż wyglądać jak młodzi dorośli. Więc z tej perspektywy jestem dopiero dzieciakiem. Mogę mieć z rok. Niestety – westchnęła, a jej ogon znów zakołysał się z irytacją.
-Swoją drogą, jak myślisz? – zagadnęła ją Mardi, wznosząc z zaciekawieniem oczy do góry. – Ile lat może mieć Oreli? Z trzysta?
-Daj spokój – zaśmiała się dźwięcznym dziecinnym głosem puma. – Idę o zakład, że ponad pięćset.
-Może – wzruszyła ramionami szatynka i wróciła myślami do rzeczywistości. Po chwili parsknęła śmiechem. Coś ją rozbawiło. – Wiesz, właśnie powiedziałam ci, że istnieją równoległe światy, że żyję niemalże wiecznie, że moja dusza idzie sobie obok mnie spacerkiem… A twoja reakcja to coś jak: „Równoległe światy? Aha, fajnie”. Mam się czuć zlana? - w jej oczach zatańczyły iskierki śmiechu.
-Nie zlałem tego – wzruszył ramionami, zadowolony ze swojej zewnętrznej samokontroli. Cóż, Mardi nie musi wiedzieć, że chwilowo jego światopogląd został lekko podminowany. – Jest coś takiego jak opanowanie i spokój.
Wywróciła oczami, ale uśmiech nie zszedł jej z twarzy.
-Coś jeszcze cię interesuje, Sasuke?
-Czemu nadałaś imię swojej duszy? – zapytał, patrząc na nią jak na wariatkę.
-Ach tak, często się temu dziwicie – uśmiechnęła się delikatnie. – Podobnie zareagował Kakashi… Och, pamiętam to, chciał... zresztą, nieważne. Nie wiem, to nie ja nadawałam imię.
-A kto?
-To już… było. Po prostu od pierwszego dnia, gdy ją zobaczyłam, wiedziałam, że to jest Guinevere. Nie mogłabym nazywać jej inaczej. To by było nienaturalne. Nie wiem, jak ci to wyjaśnić. To się czuje. Trudno byłoby mi ją nazwać w inny sposób, nawet, gdybym nie znała jej imienia.
-To wyobraź sobie, jak mi trudno mówić do ciebie Mardi – stwierdziła Guinevere, przebiegając lekko pomiędzy nimi.
-Guinevere! – syknęła na nią dziewczyna. – Co za nonsens. Moja dusza ma bardziej niewyparzoną gębę ode mnie. Lubi też się wygłupiać i wygadywać niewydarzone rzeczy…
-Daj spokój, wiem, że nazywasz się naprawdę Kiara – przerwał jej Sasuke. Rozdziawiła usta, ale po chwili coś sobie przypomniała i je zamknęła.
-On zawsze się wygada – mruknęła pod nosem.
-Po co zmieniałaś imię?
-Z wielu powodów – odpowiedziała uprzejmie, ale coś w jej oczach podpowiedziało mu, że nie powinien naciskać. Od kiedy stał się taki ciekawski?
Jej oczy ujrzały coś przed nimi i otworzyły się szeroko z zachwytem.
-Och, mój Boże, dotarliśmy – oznajmiła radośnie, wracając do swojej poprzedniej przesadzonej postawy. Z kolei Sasuke znów się zamknął i stał się cichy i złośliwy. Dziwne. Przy tej dziewczynie stawał się bardziej gadatliwy niż by chciał. – No, no, kiedy ostatnio tu byłam, wyglądała nieco… smutno. A teraz? Cóż za przemiana. Nie mogę doczekać się, aby zobaczyć, jak jest w środku! Chodź! Ach, i Guinevere – przypomniała sobie i zwróciła się do kotki poważnie. – Bądź tak łaskawa i zmień postać. Ludzie zazwyczaj boją się małej pumy wchodzącej kulturalnie do restauracji.
-Wedle życzenia – odpowiedziała melodyjnie Guinevere i z miejsca, w którym przed chwilą stała, odlatywał czarny motyl z niebieskimi plamkami na skrzydłach.
Ruszyła pewnie w stronę czerwono-czarnego budynku. Sasuke westchnął. Wiedział, że dłużej już nie odwlecze tego momentu i w końcu będzie musiał spotkać się z roześmianą, irytującą hałastrą. No cóż, czas zmierzyć się z przeznaczeniem. Wyrównał krok z Mardi i kulturalnie otworzył przed nią drzwi. Guinevere niepostrzeżenie wleciała do środka.
-Twoja szarmanckość mnie zniewala – oznajmiła mu ze sztucznym oczarowaniem. A może nie sztucznym? Na pewno sztucznym. Nikt nie może mówić takich bezwstydnych rzeczy tak prostolinijnie.
-Przestań sobie ze mną igrać w tej sposób – warknął na nią. Rozszerzyła oczy w udawanym zdziwieniu. Czy na pewno udawanym?
-Ja? Igrać sobie? O czym ty mówisz? – spytała oburzona, ale na dnie jej oczu zagrały wesołe ogniki. Na pewno udawanym.
-Dobrze wiesz, o czym…
-Och, Sasuke – kun! Przyszedłeś! – rozległ się słodki, radosny pisk.
Jak na komendę oboje obrócili się w stronę dobiegającego odgłosu. Ich oczom ukazała się roześmiana, spora grupa osób, zajmująca największy stolik pośrodku restauracji, i z pewnością najgłośniejsza ze wszelkiej klienteli. Dziewczyna w różowych włosach pomachała w stronę czarnowłosego, tak szczęśliwa, że nawet nie zauważyła Mardi. Sasuke szybko obrócił się tyłem, markując zajęcie ściąganiem z siebie kurtki. Mardi poszła za jego przykładem.
-Mogłeś powiedzieć, że jesteś umówiony, nie naprzykrzałabym się – stwierdziła córka Kakashiego, przyglądając się z zaciekawieniem rozbawionej młodzieży. Wcale nie wyglądała na skruszoną.
-Dlatego właśnie nie chciałem tu przychodzić – odparł Sasuke.
-Bo ja? – zaśmiała się psotnie.
-Bo oni.                
-Och, znam ją, tą różową – stwierdziła nagle szatynka, uśmiechając się. – Pokazała mi dziś drogę do biura hokage. Urocze, prawda?
-Taa, urocze – mruknął. – Uwierz mi, Sakura jest ostatnią osobą, którą można nazwać uroczą.
-Ja to ocenię – powiedziała, wzruszając ramionami. – Przedstaw mnie.
-ja? – spytał zrezygnowany.
-Nie, ten idiota, który stoi obok mnie i zadaje idiotyczne pytania - uśmiechnęła się słodko, na co on zawarczał.
-Wiesz, że to oznacza automatyczne stanie się odwiecznym wrogiem Sakury i Ino?
-Nie jesteś trochę zbyt pewny siebie? – zaśpiewała.
-Sama się zaraz przekonasz, że nie – westchnął i ruszył w stronę stolików. Sakura natychmiast zaczęła kłócić się z blondynką o to, koło której Sasuke usiądzie. Neji najwyraźniej dostrzegł załamaną minę czarnowłosego i zrobiło mu się go żal, bo dyskretnie zrobił mu i dziewczynie miejsce. Uchiha podziękował mu skinieniem głowy.
-Och, Sasuke-kun, to takie wspaniałe, że jednak przyszedłeś – zapiała Ino.
-Tak, już martwiliśmy się, że jednak zrezygnowałeś i do nas nie dołączysz – uśmiechnęła się promiennie Sakura. W tym momencie dostrzegła Mardi i jej mina znacznie zrzedła. Właściwie to wszyscy zdążyli już ją zauważyć i przyglądali jej się zaciekawionym wzrokiem. Zwłaszcza płeć męska. Hatake szturchnęła go dyskretnie w żebra, przypominając co miał zrobić.
-To jest Mardi – rzucił prosto Sasuke.

3 komentarze:

  1. Co się dzieje xD
    Niech one się o niego w błocie pobiją! Albo w kiślu xd bo bójkę w powietrzu wyczuwam.

    Świetny pomysł z tymi równoległymi światami i z tym zwierzakiem - to nazwa uniwersalna. Mogłabyś napisać coś szybciej? ;>

    Kocham, jak oni się kłócą *.*

    Pozdrawiam i czekam na next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega miałaś pomysł z tymi równoległymi światami! :D
    Ubóstwiam dialogi między Sasuke i Mardi, swoją drogą bardziej podoba mi się imie Kiara, ciekawe czemu je zmieniła ;D
    Hmmmm będzie bitka między dziewczynami? Już nie mogę się doczekać jak Mardi coś przygada Sakurze i Ino xD
    Pozdrawiam i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, dziękuję, ale to tak nie do końca oryginalny pomysł ;) Na samym początku pisałam, że inspiruję się wieloma rzeczami, żeby nie było xd
    Cóż, powiem tyle: dziewczyny nie przypadną sobie do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdy drobny komentarz, zarówno pozytywny jak i za krytykę. Nic bardziej nie motywuje autora do pisania. Bardzo proszę również anonimowych komentatorów o podpisywanie się :3