Było
już dobrze po jedenastej rano, gdy na pole czwarte, na którym Kakashi właśnie
trenował z Sasuke, wbiegła zasapana Sakura. Nie byłoby w tym nic złego ani
problematycznego, gdyby wbiegła na nie „poprawnie”. Powinna zatrzymać się przed
samym polem, rozejrzeć się, zauważyć, że czarnowłosy chłopak właśnie wyprowadza
Chidori na Kakshi’ego, przystanąć koło jakiegoś drzewa, klasnąć parę razy na
widok tak wspaniałego jutsu i powiedzieć, co ma do powiedzenia. Zamiast tego,
nie bacząc na nic, wskoczyła w sam środek pomiędzy przeciwnikami.
Uchiha,
będąc w powietrzu i już trzymając syczącą i trzaskającą błękitną kulę,
zmarszczył brwi i zacisnął zęby. Niech to szlag. Wkładając w swój ruch masę
wysiłku, w ostatniej chwili skierował Chidori trochę w lewo, aby nie zabić
dziewczyny. Kątem oka dostrzegł, jak z przerażeniem otwiera szeroko oczy i
usta, uskakując w bok. Idiotka.
Z
ogromną siłą uderzył w pień drzewa. Rozległ się huk, który potoczył się echem
po lesie. Sasuke skoczył gładko na nogi i przyjrzał się krytycznie swojemu
dziełu. Przed nim leżało przecięte na pół i popalone w wielu miejscach wiekowe
drzewo. Chłopak przekręcił głowę, zakładając dłonie na piersi.
-może
by i kogoś zabiło… - wymruczał pod nosem, zdmuchując grzywkę, która opadła mu z
nieładem na czoło. W ogóle nie zwracał uwagi na trzęsącą się dziewczynę, która
stała dziesięć metrów dalej.
-na
pewno zrobiło to prawie z Sakurą – rozległ się niezadowolony głos jego
nauczyciela tuż za nim. Wiedział, że przytyk nie dotyczył go, tylko jego
nieodpowiedzialnej koleżanki. Obrócił się w jego stronę, unosząc jedną brew do
góry, jednak Kakashi już szedł w stronę różowej.
Sasuke,
widząc, że zapowiada na małą reprymendę, postanowił wykorzystać to na przerwę.
Odszedł spokojnie w stronę rozłożystego drzewa, pod którym znajdowały się
butelki wody i jedzenie. Rozsiadł się wygodnie na ziemi i popijając od czasu do
czasu wodę, przyglądał się obojętnie kazaniu, jakie wyprawił Sakurze Hatake. Ta
stała ze skruszoną miną i co chwila rzucała w stronę nauczyciela przeprosiny.
Po jakiś pięciu minutach westchnął i zapytał, co ją tu sprowadziło.
-hokage-sama
kazała mi po was przyjść – wyjaśniła szybko. – mówi, że to sprawa niecierpiąca
zwłoki i macie się natychmiast stawić w jej biurze, albo inaczej… - zamilkła,
szukając odpowiednio cenzuralnych słów. Kakashi wybawił ją z tego obowiązku.
-wiem,
co inaczej. Chodzi o jakąś misję? – zapytał.
-nie
wiem, Kakashi-sensei, nic takiego nie mówiła – pokręciła bezradnie głową. –
przypuszczam, że tego dowiecie się już u niej.
-no
tak, cała Tsunade – mruknął cicho Kakashi. – dzięki Sakura, już idziemy.
-hai
– kiwnęła głową i zniknęła między drzewami, rzucając jeszcze zalotne spojrzenie
w stronę Sasuke. Uchiha nie zwrócił na to żadnej uwagi, poprawiając ochraniacze
na przedramionach. Przyzwyczaił się do tego, w końcu Sakura nie była jego
jedyną fanką.
Kakashi
podszedł do ucznia i usiadł obok niego, sięgając po swoją butelkę z wodą.
Odetchnął głęboko i rzucił przelotne spojrzenie czarnowłosemu. Nie spieszyło
wcale mu się iść do Tsunade. Przecież można oprzeć się wygodnie o pień,
wyciągnąć nowe wydanie ulubionej lektury autorstwa Jirayi, zrelaksować się…
-czego
chciała? – przerwał jego głębokie rozmyślania Uchiha leniwym głosem.
Kakashi
zacisnął zęby. Nawet nie było go stać na stare, dobre Kakashi-sensei. Gdzie się
podział szacunek?
-mamy
się stawić w biurze hokage – westchnął białowłosy, zakładając dłonie na karku.
Przymknął oczy, a jego głos stał się spokojniejszy i bardziej monotonny. –
najlepiej jak najszybciej. Jakaś… sprawa niecierpiąca zwłoki.
Sasuke
uniósł jedną brew. Chwycił w pięść drugą pięść i strzelił kostkami. Przez szarą
maskę zakrywającą połowę twarzy Hatake, młody uczeń nie mógł dostrzec grymasu,
jaki pojawił się na jego ustach.
-widzę,
że bardzo ci się spieszy – stwierdził czarnowłosy, posyłając mu firmowy,
drwiący uśmiech. – ty i ja?
-pan,
Kakashi-sensei i ja, twój wierny i posłuszny uczeń? – poprawił go kąśliwie
Hatake, na co chłopak prychnął. – nie wiem, Sasuke. Pewnie przydzielą nam
jeszcze kogoś.
-misja?
– zgadł Sasuke, biorąc drugą dłoń i strzykając po kolei wszystkimi palcami.
Jeszcze nie zauważył, że drażni to jego nauczyciela. Gdyby zauważył, robiłby to
jeszcze głośniej. Tak podejrzewał Kakashi, dlatego też nie zwrócił mu uwagi.
Jeszcze.
-tak
przypuszczam. Po co innego miałaby nas wzywać hokage? – spojrzał na chłopaka z
ukosa. – chyba że któryś z nas ją ostatnio wkurzył.
-na
mnie nie patrz – oznajmił ze spokojem Sasuke, splatając palce i wysuwając
dłonie do przodu. Wygiął je porządnie, a po polu potoczył się cichy trzask. –
byłem grzeczny. Niedawno nawet nie skomentowałem tego, że wysyła mnie na misję,
będąc totalnie wstawiona. A przyznasz, że to jest wyczyn.
-w
twoim wypadku tak – powiedział z dezaprobatą nauczyciel, przypominając sobie
bezczelność i arogancję chłopaka.
-jedyną
osobą, która mogła ją wkurzyć, jesteś ty. Może zabrałeś jej ostatnią butelkę
sake i musiała kupić nową?
-nie
przypominam sobie, żebym coś takiego zrobił – usprawiedliwił się Kakashi.
-jakoś
mnie to nie dziwi – mruknął Uchiha.
Ujął
w palce swoją dolną szczękę z zamiarem przekręcenia jej. A co za tym idzie,
wydaniem tak nieprzyjemnego dla ucha starszego ninja dźwięku. Hatake w końcu
się poddał.
-Nawet. Nie. Próbuj. Tego. Robić. –
wysyczał, patrząc morderczym wzrokiem na Sasuke.
Ten
uniósł potępiająco jedną brew, a na jego ustach zaigrał uśmieszek.
-byłem
ciekaw, jak długo to wytrzymasz – oznajmił triumfalnie i podniósł się z
miejsca. Dolną żuchwę zostawił już w spokoju. Zarzucił swoją torbę na ramię i
skierował się spokojnym krokiem w stronę centrum Wioski. Białowłosy powiódł za
nim ciekawym, zdziwionym wzrokiem. – nie wiem jak ty, Kakashi, ale skoro mamy
zamiar stanąć z rozwścieczoną hokage oko w oko, to wolę przynajmniej zrobić to
na czas. Na twoim miejscu też bym ruszył się z miejsca.
-ale
ty jesteś pedantyczny – westchnął z politowaniem Kakashi, ale poszedł za radą
czarnowłosego. Szybko dołączył do chłopaka i teraz szli ramię w ramię. Co
oznaczało, że mężczyzna mógł dalej narzekać. – wiesz, że taki pedantyzm jest
niebezpieczny? Bardzo szybko może zmienić się w chorobę. Czytałem o tym kiedyś.
Nawet nie wiesz, w którym momencie zamieniasz się w bezmózgiego robota, który
poprawia każdą niepoprawność. Wszystko musi być równiutko ułożone, wszędzie
zachowana symetria, ani krzty kurzu na szafkach… jeśli chcesz, znam takiego
fajnego terapeutę…
-to
szalenie interesujące, Kakashi – przerwał mu leniwie Sasuke. – ale jestem
zmuszony mieć zwyczajnie gdzieś to, co mówisz. Patrzenie się tępo w przestrzeń
sprawia mi większą przyjemność.
-kiedy
stałeś się takim uosobieniem chamstwa, Sasuke? – zapytał z rozpaczą Hatake, na
co młody ninja parsknął śmiechem. Zostawił jednak pytanie bez komentarza.
Ciekawie się zaczyna, dialogi Sasuke z Kakashim są świetne :D Szczególnie ta ostatnia wymiana zdań. Fajny szablon, mam tylko jedną uwagę, a mianowicie - Wypowiedzi bohaterów po myślnikach, wielką literą. ;) pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOdpowiedzi bohaterów po myślnikach wielką literą - zanotowane ;) dzięki serdeczne ;* jak są jeszcze jakieś błędy będę wdzięczna za uwagi. pozdrowionka
UsuńO co chodzi z tą żuchwą xd nie ogarnęłam.
OdpowiedzUsuńZaczyna się całkiem fajnie ;)
Och, czerpałam trochę inspirację od kumpla ;) on zawsze jakoś tak robi, że chwyta się za podbródek i tak jakby strzela szczęką :/// grr, okropny dźwięk xd
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze się wszystko zaczyna, zabieram się za nastepny rozdział. Pokazałaś fajny charakter Sasuke :3
OdpowiedzUsuńTobi.
Okej... Więc Tsunade wysłała kiedyś Sasuke po pijanemu na misję? Ojoj, to nie ładnie. Sasuke jest uosobieniem chamstwa, co mi się bardzo podoba... Pozdro E.
OdpowiedzUsuń